[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Krzysiu teść przerwał mu rozmyślania trochę zle się czuję.Czy mógłbyś odwiezć mnie do domu? Naturalnie. Poderwał się. Ale co się dzieje? Serce? Synu westchnął teść ostatni miesiąc był dla mnie bardzo trudny.Teraz, kiedy Basia już leżyw grobie, nie muszę udawać, że jestem taki dzielny. Oczywiście, tato powiedział. Chodz.Wstali obaj i podeszli do Małgorzaty, która właśnie zajmowała się częstowaniem gości ciastamii krojeniem imponującego tortu.Teść mamrotał coś córce na ucho, z czego on słyszał tylko strzępkiw stylu zrozum, córeczko , jestem zmęczony , nie, nie trzeba taksówki, bo Krzysio..Sam tylkoskinął żonie głową, powstrzymując się od pogratulowania jej przyjęcia i skomplementowania tortu. Szkoda, że nie zamówiła go w kształcie trumny albo nagrobka, mógł być chociaż czarny myślał,dygocąc ze złości, która pojawiła się w nim nagle.Jak to możliwe, żeby nie widziała, jaki cyrk zrobiłaz pogrzebu własnej matki.Teść podczas jazdy mówił mało.Wyglądał, jakby chciał zasnąć.Krzysztof też nie nawiązywałrozmowy.Nie chciał męczyć człowieka bezsensownym paplaniem.Wszedł z nim jednak na górę domieszkania, uparł się, że zaparzy mu herbaty i dopilnuje, żeby położył się i przykrył kocem. Wystarczy, synku powiedział starszy człowiek. Chciałbym teraz, jeśli pozwolisz, zostać sam.Będę już sam, więc najlepiej przyzwyczajać się od razu. Tato, przecież wiesz, że nie jesteś sam. protestował Krzysztof. Wiem, oczywiście, że tak się mówi, ale teraz naprawdę nie mam siły na takie słowne uprzejmości.Mam tylko prośbę, żeby Gosia tu nie przychodziła, przynajmniej nie dziś.Krzysztof westchnął.Nie zamierzał wracać do restauracji.To było ponad jego siły.Zamierzałpoczekać, aż przyjęcie się skończy, i wtedy przyjechać po nią.Zresztą myślał, że ten czas spędziz teściem, niejako usprawiedliwiając tym samym swoją nieobecność.Do Di nie zdążyłby pojechać,chociaż bardzo tego żałował, ogromnie jej teraz potrzebował.Zaczynał jej potrzebować, nie tylkoczerpać przyjemność z obcowania z nią, rozmów, seksu, ale właśnie czekał na to, żeby z nią być. Nie wiem, tato powiedział szczerze. Jeśli ona postanowi przyjechać, to ja jej nie powstrzymam. Napiszę jej w takim razie z komórki, że śpię odpowiedział mu. Ja jej też to napiszę. Sięgnął po komórkę i zobaczył, że przyszła do niego wiadomość. Wrócę taksówką przeczytał na głos. Wcześniej pojadę do ojca.Tak mi napisała.Sam tatawidzi. Widzę, że coś jest między wami nie tak powiedział, kciukiem pisząc coś w telefonie, pewniewiadomość dla córki. Możesz mi powiedzieć co? Na przykład to, że kompletnie nie zgadzałem się na pozostawienie was, Basi szczególnie, bezpomocy.Nie rozumiem, jak Małgosia mogła się na to zgodzić. Ja też nie mogłem zrozumieć, ale Basia powiedziała mi, że tak będzie lepiej.Obawiała się, żeMałgosia i tak nie przyjdzie, nie pomoże. Jak to? nie zrozumiał Krzysztof. Gosia nie znosi cierpienia, brzydoty, jaką niesie choroba. Tato, co ty mówisz. znużony zaprotestował słabo.Nie chciał już o tym wszystkim rozmawiać.Wszystko już zostało powiedziane, omówionewielokrotnie, przemielone przez wrogość, protesty i perswazje.On powiedział, co myśli na ten temat.Małgorzata nie zrozumiała tego i nie przyjęła.Choćby wysunął jeszcze setkę argumentów, uzyskałbyjedynie większą obcość.Nie chciał także omawiać tej sprawy z teściem.Nie miał ochoty mówić mu, żeto nie jest w porządku, najpierw obstawać przy opcji zupełnego ignorowania śmierci, a następnie miećpretensje, że się nie chciało niczego w tym zakresie zmieniać. Zostawmy to powiedział. Wie ojciec, co sądzę na ten temat.Ale teraz Basia nie żyje i nie machyba potrzeby, żeby nad jej grobem rozprawiać o tym wszystkim. Tak. Pokiwał głową teść, zasypiając. Zostawmy to.Powiedz Gosi, żeby nie przychodziła.Cicho zamknął za sobą drzwi.Zastanawiał się, czy mimo wszystko nie wrócić do restauracji.Nie miałna to najmniejszej ochoty, ale jeśli miało to zmniejszyć agresję Małgorzaty, to gotów był zacisnąć zęby,zjeść białe arcydzieło sztuki cukierniczej i zabawiać ciotki Małgorzaty cichą, pełną szacunkukonwersacją.No i obiecał teściowi, że przekaże córce jego prośbę.Z westchnieniem uruchomiłsamochód.Restauracja mieściła się niedaleko, mógł nawet zrezygnować z samochodu i pójść piechotą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]