[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to kilka dni pózniej.Zobaczył Heather stojącąna niewysokiej trampolinie.Miała świetne ciało, opa-72 RUTH LANGANloną skórę i miodowe włosy.Wyglądała oszałamiająco.Uniosła ręce nad głowę, odbiła się i skoczyła, unoszącsię najpierw w górę, a potem lecąc w powietrzui wślizgując się gładko do wody.Czysta poezja ruchu.Wychyliła się z wody, potrząsając głową, włosy zakołysały się wokół jej twarzy jak welon połyskującydrogimi kamieniami.Potem popłynęła do brzegu basenu, wyciągnęła się na marmurowe obramowaniei sięgnęła po ręcznik.Wycierając się, odwróciła głowę i ujrzała Thada,który właśnie się do niej zbliżał.Zdjął marynarkęi podwinął rękawy białej koszuli.Ukrył oczy za ciemnymi okularami.Przywitała go uśmiechem.- Nie spodziewałam się dziś ciebie.- Ja też.Ale musiałem zadać kilka pytań twojemuwujowi.A skoro już przyszedłem, pomyślałem, żesprawdzę, jak się zachowują czujki w stajni.- Robisz sobie czasem wolne?Zdjął okulary, jego oczy przyzwyczaiły się już dojej widoku.- Nie - odparł.- I całe szczęście.Powiedz mi, pływasz co dzień po pracy?- Nie zawsze.Czasem jeżdżę konno.Czasem poprostu łażę po wzgórzach do kolacji.Czemu pytasz?- Zastanawiałem się, czy będę mógł widzieć cię codziennie w tym stroju o tej porze.Postarałbym się, że-ZAKAAD Z HAZARDZIST73by tu być.Jako zupełnie obojętny widz, rozumiesz,żeby dbać o twoje bezpieczeństwo.Jego niespodziewane poczucie humoru przyprawiłoją o atak śmiechu.A dzwięk jej śmiechu robił cośdziwnego z jego sercem i żołądkiem.- Oczywiście.Nie wiedziałam, że jesteś tak szlachetnie bezinteresowny, inspektorze.- Taa.To cały ja.Czysty umysł i heroiczne serce.- Odwrócił się niechętnie.- Chyba lepiej pójdę jużdo stajni.- Pójdę z tobą - rzuciła niespodzianie.Stanął jak wryty.- Chyba nie chcesz iść na bosaka.Możesz wdepnąćw jakieś paskudztwo.Heather wciągnęła wiązane spodnie i wsunęła stopyw płócienne pantofle.- Jeśli znajdę na swojej drodze jakieś paskudztwo,wrzucę buty do pralki.Nie mając więcej argumentów, Thad pozwolił jejiść obok siebie, byle nie za blisko, rzucając po drodzeod niechcenia:- Myślałem, że służba się tym zajmuje.- Sama się zajmuję swoimi rzeczami.Nie przyjechałam tu na wakacje, tylko do pracy z wujem - przypomniała Heather, starając się dotrzymać mu kroku.- Czy mi się zdaje, czy ktoś o mnie mówi? - JoeColton wychynął zza rogu domu w towarzystwie swojego bratanka Jacksona, i wyciągnął rękę do Thada.74 RUTH LANGAN- Czyżbyś nareszcie znalazł czas, żeby zjeść z namikolację?- Niestety nie - usprawiedliwiał się inspektor.-Wpadłem tylko sprawdzić czujki w stajni.Jak się sprawują?Joe wzruszył ramionami, uśmiechając się tajemniczo.- Dobrze.Chociaż Heather włączyła raz alarm.-Odwrócił się do niej.- Mówiłaś mu?Pokręciła głową, spuszczając wzrok.- Strasznie głupia sprawa.Wstyd mi.- Zerknęłana Thada.- Zapomniałam, że jest nowy kod i zaczęłam siodłać Diabla.W chwilę potem miałam na głowiewuja i z tuzin ochroniarzy.Joe roześmiał się, przypominając sobie tamtą scenę.- Nie wiedziałem, kto jest bardziej wystraszony:Heather, Diablo czy ochroniarze.Thad spoważniał w jednej chwili.- Ochroniarze byli wystraszeni?- Jakby trochę.- Joe próbował załagodzić sprawę.- Pierwszy raz usłyszeli alarm.Są jeszcze zieloni,Thad.Mają w pamięci strzał w moje okno.Może wystraszeni to nie najlepsze słowo, powinienem raczej powiedzieć, że ich to zaskoczyło.- Tym bardziej powinni zachowywać się profesjonalnie.- Thad zmrużył oczy zamyślony, kierując siędo stajni.Sprawdził czujki i alarm, po czym wyszedł,stając w świetle zachodzącego słońca.ZAKAAD Z HAZARDZIST 75- Jeśli chcesz, Joe, dam ci kontakt do kilkufirm ochroniarskich, z którymi pracowałem w przeszłości.Joe zastanowił się przez moment i pokręcił przecząco głową.- Zatrzymam na razie tych.Ale czułbym się o niebo lepiej, gdybyś ty nimi dowodził.Thad nie ukrywał niezadowolenia.- Dziękuje, Joe.Miło mi, że twoim zdaniem toby coś zmieniło.Ale mam już i tak za dużo obowiązków.A zdaje mi się, że ty potrzebujesz ochroniarzana pełny etat.- Włożył okulary, widział niewyrazneminy Joego i Heather.- Przykro rai, naprawdę.Niechcę panikować.Ale mam już taki zwyczaj, że zawszebiorę pod uwagę najczarniejszy scenariusz.Maszdość kłopotów, żeby jeszcze dokładać sobie do nichmoją osobę.- Wyciągnął rękę.- Muszę iść.Daj miznać, gdybyś jednak zmienił zdanie w sprawie tychochroniarzy.- W porządku.- Joe uścisnął mu dłoń.Thad skinął w stronę Jacksona, rzucił okiem na Heather i zauważył, że jest przejęta.Nie odpowiadało mu,że jego słowa budzą w niej lęk.Ale lepiej, by wiedziała,że życie to nie jest spacer w parku.W drodze do samochodu marzył o tym, by móc cofnąć czas, przynajmniej ostatnie pół godziny.Zdecydowanie wolałby stać tam w cieniu przy basenie, niewidoczny, i patrzeć na pływającą Heather.76 RUTH LANGANNie pomogłoby to w żaden sposób śledztwu, które,jak na razie, prowadziło donikąd.Pomimo to doszedłdo wniosku, że kilka dodatkowych minut spędzonychna zaspokajaniu swoich zmysłów widokiem HeatherMcGrath w kostiumie kąpielowym uspokoi jego duszęi spełni jego marzenia.I to było wielce obiecujące.ROZDZIAA PITYPatsy wpatrywała się w deszcz spływający strugamipo szybie, a jej nastrój był równie pesymistyczny coaura.Od trzech dni nie przestawało lać.Miała już tegoserdecznie dosyć.Zaczepiła więc przechodzącą akuratkoło niej gospodynię.- Co tutaj robisz? Wydaje mi się, że miałaś byćgdzie indziej.Inez przestraszyła się i odparła, ledwo panując nadnagłą plątaniną myśli:- Miałam sprzątać dziedziniec, pani Colton.Ale tendeszcz.- No to szybko.Za to ci w końcu płacę.Co sięgapisz, ile razy mam powtarzać? Nie plącz mi się tupod nogami.Kobieta czym prędzej uciekła.Patsy, odprowadzając ją wzrokiem, czuła, jak rośniew niej złość.To przez tę pogodę.Wszystko zaczynałojej ciążyć, przeszkadzać.%7łe ten dom jest na takim odludziu, że ją odseparowuje od świata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]