[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zalezli jego portfel w pobliżu portu w Sultanahmet.Jego kartykredytowe, gotówka - wszystko zniknęło.Cassie nie wiedziała, co powiedzieć, a pan Haswell zupełnie tracił już cierpliwość.Wróciła na przód klasy i usiadła obok Isabelli.Yusuf zgubił portfel.I co z tego? Mógł go upuścić? Mało prawdopodobne, ale jeszczemniej prawdopodobne, że padł łupem złodzieja.Był Wybranym, na litość boską! To raczejzłodziej by żałował tego spotkania.No to zgubił go gdzieś indziej.Złodziej go znalazł, opróżnił i wyrzucił.To byłojedyne wyjaśnienie.To nie nasz problem, moja droga!Ma rację, pomyślała Cassie.To tak naprawdę nie miało z nią nic wspólnego.A pozatym pewnie i tak nic się nie stało.Yusuf potrafił o siebie zadbać.A jednak, nie mogła przestać myśleć.Ranjit od paru dni się nie pojawił, a terazYusuf też zniknął? To był dość dziwny zbieg okoliczności.Czy to się z sobą wiązało? Tamyśl ciążyła jej w głowie jak ołów, mimo wysiłków, żeby się jej pozbyć.Torvald - może coś słyszał? Jeśliby z nim porozmawiała, to może wyjaśniłaby tęsprawę raz na zawsze, zwłaszcza że obiecała sobie, że nie będzie się już martwić o Ranjita.Inie martwiła się, prawda? Chciała tylko, żeby wszystko było jasne.Po lekcji pobiegła, żeby złapać Torvalda, ale nauczyciel historii zatrzymał ją pytaniemo pracę domową.Kiedy Cassie się od niego uwolniła, współlokator Ranjita już zniknął, a onanie miała pojęcia, jaką miał następną lekcję.Och, zapomnij.Tak czy siak, co mogła zrobić? A poza tym nie chciałaby, żebyTorvald powiedział jej byłemu chłopakowi, że desperacko go szukała albo martwiła się oniego.Była spore prawdopodobieństwo, że Ranjit próbował wywołać jej niepokój,pogrywając z nią w jakąś spaczoną gierkę.Był do tego zdolny, a ona z pewnością nie będziego zachęcała.Tak jest, moja droga.Ignoruj go!Gospodin Chelnikov był mniej skłonny pozwalać na wymianę plotek niż pan Haswell.Gdy studenci weszli do laboratorium chemicznego, Rosjanin złożył ręce, a jego niebieskieoczy błyszczały takim chłodem i niezłomnością, że nawet Wybrani usiedli, czyniąc niewielezamieszania.- Uciszcie się wszyscy.Wiem, że krążą jakieś pogłoski dotyczące Yusufa Ahmeda.Tonaturalne, że się martwicie, ale sir Alric prosił, żebym z wami o tym porozmawiał, ponieważzaczyna to zakłócać nasze dzisiejsze zajęcia.- Jak pan wyjaśni.- wtrącił ktoś siedzący z przodu.- Od jego zniknięcia nie minęły jeszcze dwadzieścia cztery godziny - powiedział ostroChelnikov.- Szkoła powiadomiła władze, że uczeń nie wrócił wczoraj wieczorem na noc.Tojedyne, co powinno być teraz zrobione.Yusuf jest żądny przygód i być może to się wczorajna nim zemściło.W sali rozległo się kilka chichotów i nauczyciel niemal się uśmiechnął.- Ale co z jego portfelem, proszę pana?- Może zgubił go w okolicznościach, do których wstyd mu się przyznać.A terazkończymy wszelkie spekulacje, przynajmniej w mojej klasie.Zrozumiano?Ma rację, pomyślała Cassie, próbując skupić się na swoim podręczniku.Yusufnaprawdę lubił przygody.Tymczasem Ranjit, teraz już była pewna, zwyczajnie próbował jązmartwić lub zranić.Dość ostro obeszła się z nim przy ich ostatnim spotkaniu, może sądził,że jeśli dostatecznie ją wystraszy, ona zmieni zdanie.%7łe jak za dotknięciem magicznejróżdżki zrozumie, że za nim tęskniła, i zgodzi się na jego plan.Och, kto to mógł wiedzieć?Naprawdę nie wiedziała, co myśleć.Natomiast Isabella nie miała takich wątpliwości.- To jakieś szaleństwo - powiedziała zdecydowanie, kiedy razem opuszczały salę.-Dwóch uczniów rozpłynęło się w powietrzu? Coś tu nie gra.Szkoła powinna coś zrobić.- Niby co? Słyszałaś profesora Chelnikova - Yusuf nawet nie jest specjalnie długonieobecny.I jest dość awanturniczym typem.Wróci.Ranjit też.- Jestem trochę zdziwiona, że tak beztrosko do tego podchodzisz - Isabella pociągnęłanosem.- Zwłaszcza że Ranjit jest jednym z zaginionych.Czy to cię w ogóle nie martwi?Gdybym była na twoim miejscu.Cassie westchnęła z rozdrażnieniem.- Słuchaj, Ranit nie jest już nawet moim chłopakiem.Nie do mnie należy bieganie zanim! Oczywiście, że się martwię, ale niewiele mogę z tym zrobić.Jestem pewna, że w końcusię pojawi, i wtedy będę czuła się po prostu głupio.- W porządku, Cassie, w porządku.Nie kłóćmy się o to.- Przyjaciółka wzięła ją podrękę.- Może pójdziemy dokądś na lądzie? Zrobimy coś, żeby oderwać od tego myśli?- Zabawne, że o tym wspomniałaś.Hm, Ayeesha i kilka innych osób rozmawiały opopłynięciu na drugą stronę do Beyoglu - odchrząknęła, znowu zawstydzona.- No wiesz,żeby powłóczyć się po ęukurcumie, porobić zakupy.Pójdziemy z nimi? W sumiepowiedziałam, że pójdę.- Och, jak mogłabym się oprzeć wyjściu z Wybranymi? Mogłabym nosić za nimitorby.Cassie uniosła brew, słysząc kąśliwy ton.- Brzmisz tak samo jak.- Hm?.Jake, pomyślała Cassie, kończąc zdanie tylko w myślach.Nawet dobry nastrójIsabelli nie pozwalał na nietakt wspominania o jej byłym, zwłaszcza kiedy próbowałanamówić ją do pójścia.Zamiast tego się uśmiechnęła.- Nie bądz niemądra.Pewnie będziemy musieli się skrzyknąć i nosić twoje! Alesłuchaj, zupełnie serio, nie pójdę, jeśli ty nie masz ochoty.- W takim razie.- przerwała, a potem zaczęła się śmiać.- Nie, daj spokój, chodzmy!To niezupełnie poszło zgodnie z planem, musiała sama przed sobą przyznać, gdy wszóstkę pokonywały zatłoczone, szykowne uliczki ęukurcumy.Wszystko zaczęło się dobrze,gdy odkrywały eleganckie, nowoczesne sklepy meblowe z przeszklonymi witrynami,wciśnięte między stare budynki z kamienia w kolorze piasku i Cassie z przyjemnościąoglądała piękne materiały na obicia w żywych barwach, ułożone w wysokie stosy w sklepachz antykami, razem z zabytkowymi marmurowymi umywalkami i dywanami utkanymi wzawiłe wzory.Jednak coraz bardziej stawało się jasne, że w trakcie zabiegów Cassie, którychcelem było odnalezienie się w kręgu Wybranych, Isabella zaczynała czuć się trochę jak piątekoło u wozu.- Co powiecie na tę toaletkę, idealna do poprawiania urody, no nie, moje drogie? -zapytała India, przyglądając się ślicznemu stoliczkowi znajdującemu się w niewielkim butikuprzy jednej z brukowanych ulic.- Przyda się - stwierdziła Isabella, niezupełnie starając się, aby powiedzieć to cicho.Cassie rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie.- Tak, wygląda ładnie - powiedziała, ignorując przyjaciółkę.India zgrzytnęła zębami, wyraznie zirytowana docinkiem Isabelli i zwróciła się odpozostałych Wybranych.- Poproszę o przesłanie jej do domu - i z kartą kredytową w ręku skierowała się kuwłaścicielowi sklepu.Cassie się zgarbiła.Niektóre z delikatnych wymówek Isabelli zaczynały zmieniać sięw otwartą konfrontację, toteż czuła się jak między młotem a kowadłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]