[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłaby zacząć tolerować pana Pinte-ra, gdyby człowiek ów miałchoć odrobinę uczuć.Z ust wymknęło jej się przekleństwo.Nie miało znaczenia, czy byłzdolny do miłości, czy też nie.Pracował dla babki, to wszystko.Niemiało to z nią nic wspólnego.Skierowała uwagę ponownie na kopertę.Zabolało ją, kiedy Gabrielpodporządkował się żądaniu babki i postanowił starać się o pannęWaverly.Nie miało to jednak znaczenia, jeśli prawdziwie ją kochał, naco list zdawał się wskazywać.Koperta wraz ze wszystkim, co mogła oznaczać, paliła ją w rękę inapełniała niepokojem.Jeśli coś mi się stanie.Westchnęła.To za wiele, by spokojnie oddać się strzelaniu.Odwróciła się i poszła z powrotem do domu.Isaac przechadzał się po salonie i zastanawiał, czy powinien obudzićVirginię.Dopiero koło czwartej nad ranem przekonał ją, by siępołożyła do łóżka.Dzięki Bogu jeszcze spała.On jednak chciałwracać.Rezydencja, w której gościł, zbyt przypominała mudzieciństwo w Hertfordshire.W posiadłości, która przypadła terazPierce'owi jako dziedzicowi tytułu.Rozległo się ciche pukanie do drzwi.Przypuszczając, że to służba,podszedł, by je otworzyć.Stała za nimi Hetty z wazonem świeżościętych kwiatów.Wyglądała na znękaną i bladą, lecz nadal byłapiękna.- Mogę wejść?- Oczywiście.- Jak ona się czuje? - spytała.- Śpi.Zastanawiałem się, czy jej nie zbudzić.Muszę być na farmie.Jakieś wieści o lordzie Gabrielu?- Niestety, nie.- Hetty podeszła do stołu i postawiła wazon.-Przyniosłam trochę lawendy z ogrodu.Gabe powiedział, że to jejulubione kwiatki, i pomyślałam, że sprawią jej przyjemność.Sporoczasu mi zajęło, nim zebrałam bukiet, bo ktoś powycinał je jakwściekły.Widzi we mnie kobietę, która pragnie tańczyć i dostawać kwiaty.Jęknął.- Ależ ze mnie stary głupiec.Zamrugała.- A czemuż to?- Myślałem, że wkłada wszędzie do wazonów naszą lawendę.-Pokręcił głową.- Miałem idiotyczny pomysł, że jeśli zajmę twojegownuka pracą w stajni, nie będzie miał kiedy się do niej zalecać.Tymczasem robił to pod moim nosem.Widziałem tylko to, cochciałem widzieć.Hetty zajęła się układaniem kwiatów.- Często tak czynimy.Popatrzył na nią ponuro.- Ty nie.Powiedziałaś, że ma namiętną naturę, lecz ja tego niezauważyłem.Jest taka odpowiedzialna, że zapomniałem, iż może miećinne potrzeby, potrzeby kobiety.- Głos mu zadrżał.- Zauważył to twój wnuk.Zbyt późno.Przypomniał sobie Sharpe'a ujmującego się za nią wrozmowie z Hobem, zwracającego uwagę na jej strój, dziękującego jejza kanapki.zachowującego się jak dżentelmen.Gdyby uczciwie przyjrzał się postępowaniu Gabriela w ciągu tegotygodnia, musiałby przyznać, że Sharpe zachowywał się zawsze jakdżentelmen.W rzeczy samej- nawet lepiej.Ani razu nie poskarżył się na czyszczenie boksów wstajni ani też nie podszedł do tej pracy lekceważąco.Przejawiał szczerezainteresowanie tym, jak Isaac ćwiczy konie.Podał także paręwłasnych sposobów dotyczących żywienia koni wyścigowych.Musiał być zatem albo niezwykle wytrawnym aktorem, albodżentelmenem.Isaac tak długo uważał go za tego pierwszego, żetrudno mu było uwierzyć w to drugie.Ostatni wieczór wstrząsnął jegosposobem postrzegania Gabriela.- Wiem, że nie chcesz tego słyszeć, Isaacu - powiedziała łagodnie -jednak sądzę, że do siebie pasują.Virginia ma w sobie dość ognia, żebypodtrzymywać jego zainteresowanie, a on posiada dość rozsądku, byposłuchać jej rad.Mogą stworzyć udany mariaż, gdybyś zechciał na topozwolić.Lepszy niż z lordem Devonmontem, że ośmielę sięzauważyć.Nie mogę wyjść za Pierce 'a, skoro kocham Gabriela! A niech topiekło pochłonie.I zaraza.- Wyjaśniła w oczywisty sposób ostatniego wieczoru, że nigdy niepoślubi Pierce'a.To jeszcze jedna rzecz, w której okazałem siękompletnym ślepcem.Czyżby naprawdę wierzył, że tych dwoje mogłoby stworzyć parę?Miał nadzieję, że mogliby, lecz gdzieś w głębi duszy wiedziałdoskonale, że zachowują się względem siebie jak rodzeństwo, a niekochankowie.Tak bardzo życzył sobie tego małżeństwa, żezignorował własny instynkt.Zdawał się postępować tak cały czas ze swoją gołą-beczką.- Zwykłem wydawać komendy, czynię to nawet w odniesieniu downuczki, a ona całkiem dobrze to znosi.Jednak masz słuszność, miłośćnie jest czymś, co może zaistnieć na rozkaz, choćby samego generała.- Virginia kocha Gabriela? - spytała Hetty drżącym głosem.- Mówi, że kocha.Sądzi jednak, że poczucie winy nie pozwala muodwzajemnić jej miłości.- Może tak być.- Kobieta westchnęła.- Bardzo mi przykro z powodutego, co powiedziałam wieczorem o kłamstwach Rogera.Niezamierzałam sugerować.- Nie, to absolutna prawda.- Zaczerpnął powietrza.- Miałem dość czasu, by to przemyśleć.Virginia stawiała Rogerazawsze na piedestale, a i ja sam pielęgnowałem jego pamięć jakjakiegoś świętego.Roger uwielbiał hazard i picie.Okłamywał mnieprzy tym co do jednego i drugiego.Sprawiał trudności i wiedziałem otym.Jednak nie mogłem nic na to poradzić, więc po jego śmierciłatwiej było po prostu.Przełknął z trudem.Ciężko było to powiedzieć, zwłaszcza jej.- Obarczyć winą Gabriela - podsunęła cicho.Kiwnął głową.Zwięźlepowtórzył to, co rzekł Virginiio rozmowie z wnukiem tamtej nocy.- Roger nie powiedział niczego takiego, że został w coś wciągniętylub do czegoś zmuszony.To dośpiewałem sobie już sam.Tymczasemty miałaś słuszność.Już samo to, że Roger ściągnął na wyścig twojegownuka, zdradza, kto był za ten wyścig odpowiedzialny.Próbowałemsobie wmówić, że Sharpe kłamał, gdyby jednak miał kłamać, czyż niepowiedziałby po prostu, że to Roger rzucił mu wyzwanie? I dlaczegomiałby się przyznawać, że się upił?- Dlaczego powiedział, że nie zasłużył na Virginię? -podsunęła Hetty.- Bo nie zasłużył - odgryzł się generał.Kiedy spostrzegł, że się skuliław sobie, dodał: - Bo w mojej ocenie nikt na nią nie zasługuje.Na usta Hetty wypłynął lekki uśmiech.- Być może masz słuszność.Niemniej nadal będę twierdzić, że Gabeokaże się dla niej dobrym mężem.Sharpe ożeniony z jego wnuczką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]