[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trochę jeszcze większa jej dawka, a można by stracić gust do wszelkiej publikacji i wszelkiego nawet pisania.Nie uważam Giocondy za jakieś unicum, jakiegoś bezprzykładnego Kohiaoora czy Or-łowa.w malarstwie, ale zdanie Dufy, że nie chce chodzić do Louvre'u, by jej nie zobaczyć, uważam za nadające się do procesu o pośmiertne zniesławienie.29 kwietnia1.Znów pełno zawracania głowy.Trzymałem się mimo tego nie najgorzej - aż do teraz, do wieczora.I teraz napadła mnie dzika chandra."Wyładowanie magnetyczne" z powodu nagłej, wariackiej odmiany pogody i z powodów ważnych i zupełnie, bez powodu."Cest bien la pire peine de ne savoir pourąuoi?"2.Kiedy byłem urzędnikiem i przedtem, kiedy po prostu byłem jednym z właścicieliWarszawy - i wszystkie formalności rozstępowały się przede mną (tak było naprawdę!!), kiedy na superrewizję szedłem z kartką od Sikorskiego, naówczas ministra wojny, abym nie czekał w kolejce, a paszport, którego nigdy nie miałem, załatwił Sławoj w jeden dzień, udając, że drży przed "Cyrulikiem" - w owych tedy czasach boskiego polskiego bałaganu, nie rozumiałem, dlaczego tyłu ludzi drży przed okienkiem urzędniczym, dlaczego np, Alfred Gradstein na parę dni przed pójściem do jakiegokolwiek urzędu tracił humor.Teraz ja jestem"z tej strony okienka", żeby "nihil humanum" nie było mi obce.3.Wczoraj przeczytałem dalszych kilkadziesiąt stron Maurois o George Sand.Nie wiem dlaczego, ale wczoraj mnie baba zirytowała.Pewno biedaczka jest zupełnie niewinna, ale ja miałem jeden z tych dni, o których mówi Boy:Kwiecień 1952427Pysk mu się widzi krzywy, Wiersze haniebnie głupie.4.Wiersz Jarosława do Bieruta.Jeżeli tego nie brać poważnie, jeśli nie uważać, że jest to zbrodnia literacka, i polska, i ludzka - to naprawdę zostaje tylko Ferdydurke.Jakaś ponura groteska, w której nic nie jest ważne, prawdziwe, nie ma żadnej odpowiedzialności.Jak mówił Witkacy: "W takim razie zostaje tylko Kalamarapaksa."30 kwietnia1.Różne różności, w które daremnie starałem się wstawić parę godzin pracy.Tyle tylko, żem wrócił wcześniej - a niewiele brakowało, abym się domęczył do reszty, jak to bywa często, gdy się jest zmęczonym.2.Bzik na punkcie Van Gogha przeniósł się wyraźnie i na polską emigrację.Piszą o nim ludzie, którzy w ogóle nie zajmują się malarstwem - wierszem, prozą, z namysłem i w nieopanowanej egzaltacji.Byłoby to pocieszające, gdyby nie było podejrzane.Otóż moje podejrzenie jest, że to moda - moda w sztuce, coś najbardziej dla mnie obmierzłego.Byłem dwa lata temu olśniony wystawą Van Gogha.Był on na pewno jednym z geniuszówmalarstwa, ale'oczywiście jednym z.I poza tym: "Aleksandr Makiedonskij był wielikij czełowiek - no zaczem stulja łamat'."3.Dzisiaj powietrze przejrzyste - tak że widać każdy kontur, każdy listek, jakby je jakiś Japończyk rysował.Z tego smute-czek, pełen pociechy.4.Yisions infernales Saugueta do słów Maxa Jacoba - tak jak Eliot - nie i nie, i nie.WDebussym leje się woda z przeczystego, zaczarowanego źródła, Sauguet - to woda z kranu w burżujskiej ' łazience.5.George Sand, opisując w listach do przyjaciół detale428Kwiecień/maj 1952swoich nocy z "petit Mes" Sandeau, jest równie obrzydliwa, jak Gide w swoich starczych przechwałkach i oblizywaniach się po przebrzmiałych szałach młodości.Tylko że więcej wierzy się jej niż jemu.Ta baba, jak widać z tej biografii, nie tylko biednego Chopina"wyonaczyła".l maja1.Dwie stronice odczytu o "Wielkich Polakach, których znałem" dla Kanady.Jakoś to poszło, ale dopiero za parę dni będę wiedział, co z tego wyjdzie, czy to będzie dla tej szerokiej publiczności, czy słowa będą niezużyte i czy będzie w tym tak zwany "pep" - bez którego żaden odczyt nie jest do wysłuchania.2.Są miłostki, w których nie szukamy żadnej prawdy, wszystko nam jedno, czy jesteśmy jedyni, jaka jest przeszłość tych nie tyle ukochanych, ile ulubionych.Nasze marzenie zupełnie nam wystarcza i chcemy, żeby było tylko marzenie, wzbudzone przez uśmiech albo przez mussetowską "pończoszkę włożoną obcisłe".Prawdy domagamy się dopiero od tej 'otchłani, którą nazywamy miłością, z niej chcemy wydrzeć tajemnicę każdej minuty przeszłości, chcemy od niej przysięgi wiecznego trwania i żyjemy w tym uczuciu, jakby w każdej chwili zagrożeni śmiercią.Czyż to dziwne, że po paru latach takiego taternictwa rzucamy się w teurocze błahości, w których nie może być ani prawdy, ani nieprawdy, bo są one właśnie tylko bajką i marzeniem.3.Jeszcze jedna kasyda albo dwie gazele A strzelę.4.Albo w Nowym Jorku zaczął się szał amerykańskich maleńkich pieseczków, albo też mam do nich od paru dni specjalne szczęście.Nie przepuszczę żadnego, żeby z nim trochę nie pogadać.Ale one są w ciągłej defensywie wobec takich jakMaj 1952429ja Guliwerów i najczęściej wymyślają mnie, jakbym był niebezpiecznym lowelasem.2 maja1.Powinienem był napisać pięć stronic.Ale miałem latanie potrzebne i niepotrzebne.Napisałem trzy.Prawie to, co chciałem - ale nie mówię "hop", póki nie przeskoczę tej całej pogadanki.2.Sen bardzo nieprzyjemny - bo coś tam się działo bardzo makabrycznego jakby w jednej z moich komórek na rzeczy.Bardzo to było wyraziste i natrętne - i długo po obudzeniu się jeszcze musiałem sobie powtarzać, że to były tylko zwidzenia.I parę razy przeżegnałem się, nim zasnąłem.3.Dumas opowiadał, że George Sand w ten sposób poinformowała go o swoim romansie z Prosperem Merimee, który uchodził za niezwyciężonego Don Juana, a miał jakoby ciężko wobec niej się skompromitować: "J'ai eu Merimee hier soir; ce n'est pas grandę chose."4.Życiorys Pirandella w "Paris Matchu".Wstrząsający jak jego sztuki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]