[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osiem naczep.Szesnaście pojemników.Sześćdziesiąt czteryvolkswageny.Stal pomalowano na jasnożółty kolor, który z czasemwyblakł i pokrył się kurzem.Na boku każdego pojemnika namalowanoza pomocą szablonu znak – skromnych rozmiarów, wielkości mniejwięcej piłki do koszykówki – który po raz pierwszy naszkicowaław 1946rokugrupamądraliz LaboratoriumPromieniowaniaJonizującego na Uniwersytecie Kalifornijskim.Mądrale, mając dużowolnego czasu, zaprojektowali symbol przedstawiający coś, co ichzdaniem mogło emitować atom.Większość ludzi przypuszczała, że totrzy szerokie łopaty śmigła, czarne na żółtym tle.Odpady promieniotwórcze.74Reacher wyłączył światła i przecisnął się przez otwór wyciętyw folii.Przemierzył puste pomieszczenie i wysunął się na korytarz.Zobaczył tam trzech ludzi.Samych mężczyzn.Szli, oddalając się odniego i rozmawiając ze sobą.Nieśli pliki segregatorów.W samychkoszulach.W ciemnych spodniach.Bez broni.Żaden z nich nie byłMcQueenem.Reacher pozwolił im spokojnie przejść.Cena przewyższała zysk.Narobiłby za dużo hałasu właściwie bez powodu.Otworzyli drzwiz niebieską kropką po lewej, daleko w głębi korytarza.Najwyraźniejzmierzali w kierunku pierwszej komory.Minąć cztery kropki, drzwi podrugiej stronie, drzwi w głębi.Albo coś w tym rodzaju.Jak współrzędnegeograficzne.Przypominało to trochę poruszanie się po Pentagonie.Wyszli z pokoju znajdującego się naprzeciwko i po lewej od punktu,w którym stał Reacher.Drzwi, które wcześniej były zamknięte,pozostawili otwarte.Reacher nabrał powietrza, policzył do trzechi pokonał dziesięć metrów.W pokoju o wymiarach sześć na pięćmetrów, z jedną betonową ścianą i trzema ścianami ze sklejki,urządzono biuro.Wszystkie cztery ściany zajmowały regały.Przestrzeńzastawiono biurkami.Na regałach i biurkach piętrzyły się papiery.Luźne, ułożone w pliki, spięte spinaczami, gumkami, wpiętew segregatory.Wszystkie były zapisane liczbami.Sześcio-, siedmio-iośmiocyfrowymi liczbami, niezbyt ciekawymi i intrygującymi –surowym materiałem, który należało dodać, odjąć i pomnożyć.Wszystkie te działania wykonano.Papiery wyglądały jak stronice ksiągrachunkowych.Żadnych komputerów.Tylko papier.W korytarzu znów rozległy się kroki.Reacher wytężył słuch.Usłyszał, jak otwierają się drzwi.Usłyszał,jak się zamykają.Niczego więcej nie usłyszał.Wycofał się na korytarz.Uznał, że jeżeli McQueen jest tu gdzieś uwięziony, to trzymają gogłęboko we wnętrzu budynku.Niewykluczone, że sto dwadzieściametrów stąd.Z dala od świata zewnętrznego.W jednej z dwóch komór.Oznaczało to skomplikowany plan przeszukania.A długie środkowekorytarze były śmiertelną pułapką.Nigdzie nie można uciec, nigdzie niemożna się ukryć.Oprócz pokojów z niebieskimi kropkami na drzwiach.Było ich jednak niewiele.Poza tym trudno byłoby stale posuwać sięnaprzód, gdyby myśli ciągle były zajęte analizowaniem bocznych drógewakuacyjnych.„Mamy problem natury wojskowej, tak? Szkolili cię do takichrzeczy?”.Niezupełnie.Nie w sytuacji, w której nie było ludzi, zaopatrzenia,helikopterów, radia i wsparcia ogniowego.A tego nie miał.Zajrzał do pokoju naprzeciwko.Następne biuro, sześć na pięćmetrów, regały, biurka, papiery, liczby.Mnóstwo liczb.Sześcio-,siedmio – i ośmiocyfrowych, dodanych i odejmowanych od siebie.Wszystkie starannie zapisane i podliczone.Sprawdził pokój obok.Dokładnie to samo.Biurka, regały, papiery i liczby.Wrócił tą samądrogą i skierował się do pierwszego pokoju, z którego wyszedł.Pokojuz bocznymi drzwiami.Znów usłyszał kroki w korytarzu.Wszedł do pokoju i zamknąłdrzwi.Wtedy usłyszał w korytarzu tupot wielu nóg.Biegli nim ludzie.Krzyczeli.Trzymając glocka w wyciągniętej ręce, przeszedł przez rozcięciew folii i zamknął za sobą drzwi.* * *Najkrótszą drogę między dwoma punktami stanowi linia prosta.Reacher pospiesznie pokonał całą długość trzeciej komory, stodwadzieścia metrów, mijając porzucone naczepy i ogromne złowrogiebutle.Spod jego butów wzbijały się tumany kurzu.Czuł się, jakby brnąłprzez sypki śnieg.Po raz pierwszy cieszył się, że ma rozbity nos.Dziurki miał zapchane strupami.Gdyby nie to, kichałby jak szalony.Ostatnie oryginalne drzwi znajdowały się trzy metry od końcatunelu.W równej linii z ostatnią żółtą butlą.W równej linii z symbolemostrzegającym o radioaktywności.Reacher otworzył je, wyciągnąłz kieszeni klucz z motelu grubasa i zaczął torować sobie drogę przezplastikową powłokę.Ciął i rwał, ciął i rwał.W tę stronę poszło lepiej.Folia wydęła się w kierunku pomieszczenia i bez trudu mógł jąnaprężyć.Przestrzeń za drzwiami była pusta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl