[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tess próbowała dodzwonić się na numer pagera Jackie, ale udało jej siętylko zostawić wiadomość:- Wchodzę w to.Nie wiem, czy mi się uda, ale spróbuję ci pomóc.Tobędzie nowa sprawa i nowa umowa, na moich warunkach.U wujka Donalda te\ odezwała się sekretarka.Mając znacznie mniej doroboty ni\ powinien, wujek nigdy nie odbierał telefonu na biurku i na space-ry po korytarzach urzędu - od ekspresu z kawą do męskiej toalety i z powro-tem - zawsze zabierał notatnik.Kiedyś wyjaśnił Tess, \e o wiele wa\niejszejest wyglądać na zapracowanego ni\ naprawdę pracować.- Mam prośbę - wyjawiła maszynie.- I to du\ą.Wujek Donald zrozumie, \e chce go prosić o coś w zasadzie nielegalne-go.Nie będzie tylko wiedział, \e sprawa dotyczy jego ojca.To był nowywarunek Tess: zamiast honorarium za swoje usługi chciała za\ądać od Jac-kie milczenia.Kiedy dziewczynka się odnajdzie, Jackie musi na zawszezniknąć z \ycia Weinsteinów.156 Esskay, obdarzona wra\liwszym ni\ jej pani słuchem, nadstawiła nagleuszu.Tess te\ to usłyszała: trzask, dochodzący z łazienki.Zwyczajna rzecz.W starym budynku wcią\ coś jęczało albo skrzypiało.Ale ten dzwięk byłinny.Tess cicho wyjęła pistolet z plecaka.Mo\liwe, \e znów odwiedził jąwłamywacz.Po chwili zastanowienia równie cicho jak przedtem wsunęłabroń na miejsce.A jeśli włamywacz jest większy od niej albo lepiej uzbrojo-ny? Widok pistoletu mo\e go sprowokować do strzału, nawet jeśli nie miałtakiego zamiaru.Włamanie to sposób na uniknięcie konfrontacji.Ci, którzysię jej nie obawiają, wolą rozbój.Tess wydobyła ze słoja na biurku psi przysmak i rzuciła go w głąb kory-tarza.Upadł koło drzwi łazienki.Esskay ruszyła jak szar\ujący nosoro\ec:przynajmniej tak to brzmiało.W łazience ktoś krzyknął stłumionym głosem,coś spadło do wody i skrzypnęło otwierane za szybko okno.W sedesie pływał brązowy mokasyn, a w oknie znikała właśnie para nógw spodniach khaki.Tess złapała intruza za kostki i zaczęła wciągać do środ-ka.Wił się i wyrywał, ale jedyne, co mu się udało, to huknąć głową w ramęokna i w brzeg staroświeckiej wanny.Tess wykorzystała ten moment, \ebychwycić go za plecak, przewrócić na podłogę i obezwładnić.- Leci mi krew? - zapytał Sal Hawkings. Rozdział 20OWSZEM, KRWAWIA, I TO BARDZO.Tess przyjrzała mu się nerwowo.Chyba nie wybiła zębów najlepszemu ze współczesnych mówców stanuMaryland? Na szczęście cala krew pochodziła z rozcięcia na czole, a rana,choć mocno krwawiła, była powierzchowna.Dala mu garść papierowychręczników, \eby to powstrzymać, ale nie udało się ocalić białej koszuli igranatowego swetra.- Nie powinna pani tego przemyć? - zapytał Sal z niepokojem.- Ta pod-łoga jest dość brudna.Mogę dostać zaka\enia.- Czyja wyglądam na szkolną pielęgniarkę?- Nie.Ona jest gruba, maluje usta na czerwono i stale siedzi z papiero-sem na zapleczu za jadalnią.Urocze.A raczej byłoby urocze, gdyby Tess była w odpowiednim nastro-ju.Zło\yła na pół jeszcze kilka ręczników i wręczyła je Salowi.- Mogę cię zabrać na pogotowie.Oczywiście najpierw musiałabym za-dzwonić na policję i do Penfield.Rozumiem, \e opuściłeś szkołę bez zezwo-lenia?- Dlaczego chce pani na mnie nakablować? - Chłopakowi zapuszkowa-ne-mu w Penfield trudno być na bie\ąco z baltimorskim slangiem.Ciekawe,czy Sal próbuje zaimponować kolegom z dobrych domów, grając rolę ulicz-nego cwaniaka.Jeśli tak, powinien trochę odświe\yć zasób powiedzonek. Nakablować.Skoro nawet ona wie, co to znaczy, na pewno nikt ju\ tak niemówi.- Włamałeś się do mojego biura.A wcześniej ktoś był tu w weekend.Mo\e ty.- Do wtorku nawet nie wiedziałem, \e pani istnieje.- Ale Chase Pearson wiedział.Zastanawiam się, czy nie zaczął zbieraćinformacji na mój temat, zanim do niego zadzwoniłam? Zgromadził całkiemspore dossier.158 - Musi pani zapytać jego.- Mo\e i zapytam.Ale na razie na miejscu jesteś ty, a nie on.Plecak Sala le\ał na biurku - ładniejsza i nowsza wersja tego, który samanosiła, bez plam i zadrapań na skórze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl