[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie zatrzymaliśmy się.Byliśmy wszyscy trochę w szoku. Myślałem, że kogoś widzę powiedział Bobby. Nie chciałem go przejechać.Wysiedliśmy wszyscy, poruszając się powoli w ciemnościach.Nagle ktoś chwycił mnie z tyłu i zaczął dusić.Nie wierzę -pomyślałam - żeumrę w ten sposób.W Dolnym Mieście, podczas awarii prądu.Nikt nawet nieprzyzna, że coś takiego mogłoby się dziać.Ja zaś usiłuję kupić towar, konkretniekokainę, i żaden z dwóch krzepkich, silnych facetów, którzy mi towarzyszą, nie wie,że jestem w pizdu duszona! Pomyślałam, że to koniec.Będę tu gryzła cholernypiach.Za gotówkę, płatne w całości.Uścisk rozluznił się, obraz mi się zamazał i zemdlałam.Obudziłam się w domu handlarza narkotykami, z bólem głowy, że nic tylkotętniak.Bobby i Leo weszli do pokoju.Bobby posłusznie siadł koło mnie i zaczął sięmartwić o moją głowę.Ta troska przypomniała mi, jak to się stało, i powiedziałam (zdużą dozą sarkazmu, mogę dodać) Kto miał ten pierdolony genialny pomysł, żebymnie dusić aż do zemdlenia?Nikt nie odpowiedział. To znaczy, że wy tu w Dolnym Mieście zapoznajecie w ten sposóbdziewczyny? Cisza. Klasa.Najtłuściejszy z czterech gogusiów wyciągnął zza koszuli pistolet i wymierzyłwe mnie.Spojrzałam na niego, jak gdyby trochę przesadzał.bo Stul gębę czy Odpierdol się byłoby dla mnie w zupełności zrozumiałe.Odbezpieczył toskurwysyństwo i podstawił mi pod nos. Przepraszam, kochanie.Nie można spodziewać się, że każdy w sukience jestdziewczyną.Spojrzał na mnie i polizał gnata. Aadne cycki. Wiem.Nie żeby jego wyjaśnienie duszenia mnie miało jakikolwiek sens.Przeprosiny przyjęłam i całkiem serio wolałam je od permanentnej dziury w głowie.Wyciągnęłam rękę i podziękowałam za niestrzelanie.To naprawdę popieprzyłoby miwieczór.Nastąpiła pauza.bez podania ręki.Powoli i z lubością zaczął wykrzywiać pogardliwie kąciki ust, by zakończyćprzedstawienie zastygłym grymasem zesraj się i zdychaj , który widziałamprzedtem tylko raz.Wiedziałam, że transakcja jest lipna.Stwierdziłam, że wprzytomności umysłu i respekcie dla etykiety milczenia utrzymują mnie czterypistolety, które znalazły sobie w całkiem istotnych częściach mojej twarzy oparciedla swoich luf.Zimny metal.Chłód u nasady szyi.Przerażające.Możesz mnie nazwaćwariatką, ale broń często powoduje u mnie hiper-wentylację i pragnienie dużej ilościświeżego powietrza jak najprędzej.Powiedziałam im, że idę do samochodu.Myślałam ustawicznie, że jeden zpistoletów wystrzeli prosto we mnie.Musiałam wyjść na powietrze, co było tymrazem utrudnione skurczem, który wystąpił w mojej szyi.Poza tym, boję się kuł izałożyłabym się o duże pieniądze, że bolą, wprowadzone w ciało z dużą prędkością.Spostrzegłam nagle ludzi w mundurach wojskowych, rozstawionych jak wzastygłym koszmarze dokoła domu.Jeden z żołnierzy podszedł, do mojego okna.Siedziałam cała skulona, bo było lodowato i byłam przerażona.Z twarzą z gatunku najbardziej prostolinijnych, jakie kiedykolwiek widziałam,zapytał Czy myślisz kiedykolwiek o umieraniu? Nie w sytuacji takiej jak ta.Melduję, że nie.Spojrzał na mnie jakby dostał awans o kilka dni wcześniej niż planowano ipowiedział Zechce panienka wysiąść z samochodu. Będzie pan do mnie strzelał, czy co? Z domu skradziono sporą ilość kokainy.Pomyślałem, że może zechcesz mipokazać, że samochód jest czysty i możemy posuwać się dalej.zgodnie zprzepisami.Wysiadłam, myśląc że kości rozsypią mi się na drobne kawałki, w takim byłamstrachu. Wszystko w porządku? Od mojej strony karabinu tak.Nie mogłam się ruszać. Od twojej strony nie jest to zbyt zabawne, co? Nie, nie.Raczej jak czuwanie przy zwłokach.Nie jest to zabawa, o którejmarzę, proszę pana. Możesz wracać na tył na swoje siedzenie i zrelaksować się. Co tam się dzieje teraz wewnątrz domu?Wzruszył ramionami. Myślę, że chłopcy siedzą i debatują, czy rozwalićtamtym czaszki czy odesłać ich do Górnego Miasta, tak jak przyjechali. Och, czuję się teraz znacznie bardziej zrelaksowana.DziękujęMusiałam siedzieć w tym pierdolonym pickupie prawie czterdzieści minut,czekając aż się wyjaśni, czy Bobby i Leo będą mogli jechać do domu w stanie stałymczy raczej płynnym.Wreszcie wyszli frontowymi drzwiami, poklepując tych zbirówpo plecach i śmiejąc się w drodze do samochodu.A to dobre, pomyślałam sobie.Ja tusiedzę, o mało nie zastrzelona bez pardonu za zwinięcie kila kokainy (włożyłam jąstarannie pod sukienkę, która nadal wyglądała na przylegającą ściśle do ciała, couwolniło mnie od podejrzeń o kradzież), a w podzięce dostaję żółwie tempo odwrotudo samochodu.Nędzny przykład męskiego przywiązania, jeśli w ogóle coś takiegoznam.A potem spanikowane oczy Bobby'ego spotkały się z moimi, krzycząc Uwaga?.Karabiny zaczęły strzelać, jak gdyby Krajowe Stowarzyszenie BroniPalnej przyjęło na członków niewidomych.Ludzie walili do siebie jak chuj.wparanoi i na takim haju, że gdyby ich trafiło, zauważyliby dopiero następnego dnia.Prześlizgnęłam się na siedzenie kierowcy i nawróciłam do miejsca, gdzieukrywał się Leo, nieuzbrojony i modlący się jak obłąkany.Odjechaliśmy w pędzie zpowrotem w stronę miasta.Wtedy na mnie przyszła kolej zaklęcia.W połowie drogi spojrzałam w lusterkoi zobaczyłam jeszcze kogoś na platformie z Leo, który coś strasznie obrywał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]