[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś moją żoną - powiedział, komentując jej zażenowanie.- To normalne, że widzęcię nago.Skuliła się i przylgnęła do niego jeszcze bardziej.- Tak, chyba tak.Tylko to dla mnie takie.nowe.- Mój Boże, wiem, wiem.Rozpoznała w jego głosie nieomylną nutę.Podniosła głowę, odsłaniając piersi.Justinzmusił się, żeby patrzeć jej w oczy i nie spuszczać wzroku.- Moja niewinna panna młoda - powtarzał lekko schrypniętym głosem.Z wahaniem,nieledwie z szacunkiem dotknął jej piersi.- Och, Shelby, Shelby!- Ja.doktor Sims zrobił mi drobny zabieg, ale marudził, że tylko na tyle sięzgodziłam - przyznała, kryjąc przed nim wzrok.- Pewnie to było jednak za mało.- Jej twarzspurpurowiała.- To dlaczego nie pozwoliłaś mu zrobić, jak uważał?- %7łebym mogła ci udowodnić, że nie spałam z Tomem - odparła po prostu.- Mój ty głuptasie! - Uniósł jej głowę, patrząc jej w oczy.- Gdybym nie poszedł zatobą, albo gdybym nie stracił głowy.Boże, nawet nie mogę o tym myśleć!- Justin, to zmniejszyłoby ból.- zaczęła onieśmielona.- I to jak by zmniejszyło.- Odchylił się z głośnym westchnieniem.- Wiem, że jestemzwiastunem złych wiadomości, kochanie, ale powinnaś wrócić do doktora Simsa, żebydokończył zabieg.- Ale.- Niewielki ból to jedno, ale ty tam masz całkiem solidny dowód - oświadczył.Poruszył się zakłopotany o wiele bardziej niż ona, próbując jej to wyjaśnić.Przytulił jej głowędo swojej piersi i pochylił się, żeby ją pocałować.- Ubierz się, a ja naleję ci brandy.Nieporadnie wkładała z powrotem piżamę, a on napełniał jej kieliszek brandy, a swojąszklankę whisky, a następnie zaczął szukać papierosów.Shelby wiedziała, że jej twarz jest czerwona, i nic nie mogła na to poradzić.Nigdy niewyobrażała sobie, że intymność jest tak.intymna.Ale wraz ze wstydem szło podnieceniewywołane jej nowym odkryciem.Tym razem Justin nie stracił kontroli, nie pozwolił zmysłomzapanować nad sobą.Był cierpliwy i rozważny, tak jak jej obiecał.- Kto ci powiedział, że mężczyzni wpadają w szał i robią kobietom krzywdę w czasiezbliżenia? - spytał swobodnym tonem.- Bo zdaje się, że właśnie tego się spodziewałaś.Shelby wzięła od niego kieliszek i patrzyła, jak Justin podchodzi do fotela i siada znieodłącznym papierosem, przysuwając bliżej popielniczkę.- Ty - powiedziała w końcu.- Tamtego wieczoru, kiedy się zaręczyliśmy, a ty zupełnieprzestałeś nad sobą panować.Uniósł brwi zaskoczony.- Czyżbym się wtedy aż tak bardzo zapomniał?- Tak to odebrałam w każdym razie.- Przeniosła spojrzenie na swoją szklankę.-Pamiętałam też, jaki mam problem, uprzedzano mnie, że powinnam się poddać operacji przedpierwszym razem.- Wzruszyła ramionami.- Bałam się tego od moich piętnastych urodzin,kiedy lekarz badał mnie z związku z jakimiś kobiecymi kłopotami.Niektóre kobiety czująpewien dyskomfort, ale on wyraził się wówczas wprost, że nie zniosę tego bez wcześniejszejoperacji.Więc kiedy tak napierałeś.- Nic mi o tym nie wspomniałaś - rzekł z pretensją.- Niby jak miałam to zrobić? - Westchnęła żałośnie.- Skończyłam dwadzieścia siedemlat i jestem kompletnie zielona.Nie potrafię nawet mówić o tym i się nie rumienić.- A ja uważałem, że się mnie brzydzisz - rzekł głosem, w którym słyszała pamięćtamtego bólu.- Nigdy do głowy mi nie przyszło.A potem mi powiedziałaś o swoim związkuz Wheelorem, i moje ego zostało ugodzone.- Oddychał głośno.- Przecież nie byłbym takigwałtowny, gdybym znał prawdę.Ale tak cholernie mi dopiekło, że przespałaś się z innym,byłem dosłownie chory.- No to przynajmniej teraz już wiesz, dlaczego cię wtedy odepchnęłam.Justin zaciągnął się papierosem.- Cholernie cię pragnę - wyznał po prostu.Shelby wbiła zakłopotany wzrok w dywan.- Ja też cię pragnę.- No to zrób coś z tym.Idz jak najszybciej do doktora Simsa.Niech to będzienormalne, prawdziwe małżeństwo.Takie, kiedy dwoje ludzi sypia ze sobą, ma dzieci.Podniosła twarz z zaczerwienionymi policzkami.- Bardzo chcesz mieć dzieci, prawda?- Chcę mieć dzieci z tobą - odparł.- Nigdy nie chciałem mieć dzieci z inną kobietą.- To nie będę musiała.niczego zażywać.- Nie.Shelby wstała, na nowo przejęta i zawstydzona.- Chyba nie powinniśmy dzisiaj spać razem? - spytała, nie zdając sobie sprawy, zjakim żalem to mówi.Justin podniósł się z fotela i podszedł do niej.- Chyba nie, ale będziemy.Nawet jeśli nie możemy się kochać.Przytulę cię tylko.Shelby wstrzymała oddech.- Przepraszam cię za to wszystko.- Ja też cię przepraszam, ale nie da się cofnąć czasu, niestety.- Pochylił się ipocałował ją.- Nie będę cię poganiał, wszystko w swoim czasie.- Dziękuję.Uśmiechnął się w odpowiedzi, ale już bez słowa.Odstawił szklankę i wrócił do niej,gasząc po drodze światło.Wciąż trzymał tlącego się papierosa, gdy szli razem na górę.- Dobrze się czujesz? - spytał, kiedy położyli się do łóżka.- Nie bolało cię bardzo?- Nie - szepnęła, wtulona w niego w kryjówce ciemności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]