[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wasza Wysokość! Wiem, czym pan był dla mojego ojca w najcięższych dla niegochwilach.Wiem również, czym jest pan dlamnie.Nie wszystkim podoba się przyjazń, jaką pan mnie zaszczyca, panie hrabio.Obawiam się, że nadejdziedzień, gdy będę zmuszony widywać się z panem po kryjomu.Błagam teraz pana o jedno: Proszę zachowaćprzy sobie to, co pan odkrył w tej brudnej sprawie.Obowiązek nakazuje mi poniechać skarg i pokryćwszystko milczeniem. Wasza Wysokość może zawsze liczyć na moją'dyskrecję skłonił się hrabia. Nigdy sobie nie daruję,że przybyłem za pózno. Nic by pan nie wskórał westchnął książę. Zostałem z góry skazany.Mieszkam teraz w Aldershot zmienił nagle ton. Przydzielono mnie do tamtejszego pułku artylerii.Lubię moją pracę i moje obecne życie.Sypiam pod namiotem, jak wszyscy żołnierze, jadam ze wspólnego kotła.I wszystko mi smakuje zaśmiałsię, ale bez wesołości. A najważniejsze, że otrzymuję żołd.Jak inni.Rozumie pan?- Wasza Wysokość!121 Dziękuję panu za wszystko. Za co, Wasza Wysokość? Przecież się spózniłem.Książę uśmiecha się wyrozumiale.To koniec.Trudno.Wpadł w pułapkę.Nawet niezbyt zręcznie zastawioną.Całą intrygę szyto zbyt grubymi nićmi.Widzi to teraz wyraznie.Ale na ratunek jest za pózno.Zresztą, nawetgdyby nie podpisał fatalnego dokumentu w kancelarii notariusza Davitti, i tak nie dostałby pewnie ani grosza.Sukcesja Napoleony Elizy Bacciochi nie była mu widać pisana.VI Co pisze pan Chatham? Róża stanęła za krzesłem Ryszarda i oparła ręce na ramionach męża. Pan Chatham stracił wiarę we własne siły Ryszard rzucił na stół gęsto zapisany arkusik. Zrzeka siędalszych poszukiwań, gdyż, jak pisze, nie doprowadzi to nigdy do celu".Nie chce dłużej brać pieniędzy zadarmo, skoro nie posunął się ani o krok naprzód.Nie uchwycił dotąd żadnej nici, która wskazałaby kierunek. Londyn jest wielki, a dziewcząt w nim pół miliona" oto jego słowa. Jakże tak? głos Róży drżał. Ni stąd, ni zowąd zaprzestaje poszukiwań? Chyba płaciłeś mu zamało? O nie, podniosłem nawet jego pensję, żeby mógł zaangażować pomocnika. W takim razie został przekupiony. Co też ty, Różyczko!.Chatham to porządny człowiek.Poręczono mi za niego.Po prostu zwątpił wpowodzenie całej akcji.A że jest uczciwy, nie chce brać pieniędzy, skoro nie ma rezultatów.Policja dawno jużzrezygnowała.Czy myślisz, że Scotland Yard ma tylko jedną Melę na głowie? Ale pan Chatham był po to wynajęty, by jej szukać. Toteż szukał, zrobił, co mógł.Wreszcie znudziła mu się ta zabawa. Co teraz poczniesz? Nie wiem.Obawiam się, że nie pozostaje nam nic innego, jak zdać się na przypadek.Chatham zamieszczałanonsy w Timesie", ale albo Mela nie czytuje Timesa", albo obawia się pułapki i dlatego milczy.Niewiadomo.Zgadzam się z nim co do jednego: Londyn rzeczywiście jest wielki, a dziewcząt w nim co najmniejpół miliona. I mówisz to tak spokojnie? - A co mam robić?123 Przekonać Chathama, że nie powinien rezygnować.Zmusić go w ostateczności. W jaki sposób? Wiesz, Różyczko, zaczynam wierzyć, że Anto ma rację i że nie odnajdziemy Meli beztalerza. Ryszardzie, mówisz bzdury! Anto upiera się przy talerzu jak osioł.Wbił to sobie do głowy i żadnerozumowanie nie pomaga.Ale żebyś ty!. Spróbuję przekonać Chathama. Nie zgadzaj się na kapitulację.Przemów mu do rozsądku. Zobaczymy, co to da.Popołudniowa poczta przyniosła list od Anta. Chatham złożył broń pisał chłopiec. Widziałem się z nim podczas ostatniej bytności w Londynie.Słyszeć nie chce o dalszym prowadzeniu poszukiwań.Mówi, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto.Usiłowałemgo przekonać, że się myli, ale nie udało mi się.Uratować Melę może tylko talerz.A jeżeli i on zawiedzie, to poskończeniu Woolwich jadę do kraju.Z pewnością do tego czasu wybuchnie tam nowe powstanie". Oszalał! krzyknęła Róża, opadając na krzesło. Zupełnie zwariował! Czekać na powstanie! Nigdziego nie puszczę! Nie denerwuj się Ryszard uspokajająco położył dłoń na jej ręl:u. Wierzę, że Mela się odnajdzie.Apoza tym, po styczniowej klęsce, żadne powstanie w kraju nie jest możliwe.Carskie wojska urządziły takipogrom, że dużo minie czasu, nim ludzie dojdą do jakiej takiej równowagi.Cała ziemia do dziś dnia jestjednym cmentarzem.Nie ma rodziny, która by nie opłakiwała zabitych lub zesłanych do kopalń Sybiru. Anto jest głupi i nie orientuje się w sytuacji. Anto doskonale wie, co się dzieje w kraju.Czyż nie bywał z nami na bulwarze Montparnasse? Tak. Róża trzęsła głową niezbyt przekonana. Ale wiesz, jaki jest impulsywny i jak bardzo przeżyłutratę Meli.Nigdy nie pozwolę, żeby w takim czasie. Do Polski wrócimy wszyscy razem powiedział poważnie Ryszard. A jeżeli nam nie będzie tosądzone, z pewnością nasz Staś doczeka.Staś.Maleńki Staś ułożony w wiklinowym koszyku wybitym błękitnym atłasem, który kiedyś był kolebkąAnta, na ślicznej haftowanej pościeli, jakiej nie powstydziłby się żaden dziedzic korony.Tej nocy Róża zle spała.Odżyły w pamięci twarze rodaków, spotkanych124w domu rotmistrza Brackiego, znowu słyszała słowa, straszne słowa, które ci ludzie wypowiadali.Wielu uciekinierów z Ojczyzny ciągle jeszcze pojawiało się w Paryżu, choć upadek Francji zniszczył,zdawałoby się, na zawsze polskie nadzieje.Opowiadali oni o tak okropnych rzeczach, jak wieszanie buntowników bez sądowego wyroku, puszczanie zdymem całych wsi, podejrzanych o sprzyjanie powstańcom, bezczeszczenie miejsc świętych, nakładaniekontrybucji na właścicieli ziemskich.Sekwestry i konfiskaty majątków stały się wówczas codziennąrzeczywistością. Teraz, gdy umarł Berg powiedział ostatnio rotmistrz Bracki zniesiono urząd namiestnika, aKrólestwo Polskie, na gwałt rusyfikowane, przekształca się powoli w Przywiślański Kraj". Czy wiecie pytał jeden z gości rotmistrza, świeżo przybyły z kraju że od sześćdziesiątego trzeciegoroku zesłano na Sybir około czterdziestu tysięcy osób? Całe odium wroga spadło teraz na ziemian dodał drugi skonfiskowano już parę tysięcy majątków,ofiarowując je zasłużonym rosyjskim dygnitarzom. Mimo bestialskich represji Polacy nie złożyli broni zawołał najmłodszy z bywalców bulwaruMontparnasse. Jfkże to? pytał ktoś z dawna osiadły w Paryżu. A tak.Ducha nie zdołano zabić.Ostatnia próba insurekcji nie w Polsce miała miejsce, a na Sybirze, daleko,aż za Bajkałem.Powstało tam kilkuset zesłańców.Chcieli przebić się do Chin.Cóż jednak mogli wobecprzemocy? Drogo nas kosztuje wolność, a raczej dążenie do niej.Ceną jest zawsze życie. Nie darmo car Aleksander boi się Polaków odezwał się nestor grupy wygnańców. W Paryżu byłzamach Berezowskiego, a teraz w Petersburgu.Car nawet zapytał tego ostatniego zamachowca, czy jestPolakiem.Okazało się, że to Rosjanin. Za co więc?". poskarżył się Aleksander. Nasyłają do Polski zgraje urzędników zauważył przybysz. Aapownicy to i donosiciele.Złyprzykład dają młodym i deprawują nasze społeczeństwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]