[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kałuże na nierównym chodniku pokrywałagdzieniegdzie plama oleju.Rozstaliśmy się na parterze; ja poszłam do swojego gabinetu.Zdjęłam płaszcz iwykręciłam numer wewnętrzny.Dostali moją wiadomość i mogliśmy zaczynać, jak tylkobędę gotowa.Poszłam od razu do laboratorium.Wzięłam skalpel, linijkę, klej i sześćdziesięciocentymetrowy kawałek gumowej masyi położyłam je na stole.Potem otworzyłam swój pakunek.Czaszka i dolna szczęka niezidentyfikowanej ofiary z Murtry dotarły na miejsce bezszwanku.Często zastanawiałam się, co myślą sobie operatorzy skanera na lotniskach widzącczęści szkieletu w moim bagażu.Położyłam czaszkę na podstawce z korka na środku stołu.Potem wycisnęłam klej w staw skroniowo-żuchwowy i umieściłam żuchwę na miejscu.Gdy klej sechł, znalazłam wykres tkanek występujących u białych Amerykanek.%7łuchwa mocno się trzymała, więc ustawiłam czaszkę na uchwycie, ustawiłam wysokość izabezpieczyłam zaciskami.Puste oczodoły patrzyły prosto w moje oczy, kiedy brałamwymiary, wycinałam siedemnaście gumowych kawałków i przyklejałam je na kościach zprzodu czaszki.Dwadzieścia minut pózniej zabrałam ją do małego pomieszczenia na końcu korytarza.Tabliczka informowała, że wchodzę do Sekcji d'Imagerie.Technik powitał mnie i zapewnił,że system został włączony.Nie tracąc czasu umieściłam czaszkę na kolumnie reprodukcyjnej, ustawiłam obraz wkamerze video i wysłałam go do komputera.Ekran wyświetlił cyfrowy obraz i wybrałamwidok od przodu.Potem za pomocą tabliczki graficznej podłączonej do komputerapołączyłam ze sobą gumowe punkty na czaszce.Kiedy kierowałam krzyżyki po ekranie,zaczął się wyłaniać makabryczny zarys.Gdy kontury twarzy już były gotowe, kontynuowałam swoją pracę.Korzystając zukładu kości jako przewodnika, wybrałam oczy, uszy, nos i usta z bazy danych programu iwstępnie dopasowałam cechy do czaszki.Następnie zabrałam się za włosy i dodałam nieco stonowanego stylu.Nie wiedząc nico ofierze zdecydowałam, że lepiej nie wybierać zbyt charakterystycznych cech.Kiedy byłamwreszcie zadowolona z części składowych dodanych do czaszki, złożyłam wszystko razem,aby moja rekonstrukcja była jak najbardziej realistyczna.Cały proces trwał niecałe dwiegodziny.Oparłam się i popatrzyłam na swoje dzieło.Z ekranu patrzyła twarz.Zapadnięte oczy, delikatny nos i szeroko rozstawione,wysokie kości policzkowe.Była na swój mechaniczny i zupełnie bez wyrazu sposób ładna.Ijakby znajoma.Przełknęłam to.Potem jednym ruchem poprawiłam włosy.Prosto ścięte.Dłuższe po bokach.Wciągnęłam powietrze.Czy moja zrekonstruowana twarz przypominała AnnęGoyette? A może po prostu stworzyłam typową młodą kobietę i zrobiłam jej znajomąfryzurę?Zmieniłam włosy na poprzedni styl i oceniłam podobieństwo.Tak? Nie? Nie wiem.Wreszcie otworzyłam menu i na ekranie pojawiły się cztery ramki.Porównałam cykle,poszukując wskazówek co do sprzeczności między tym, co stworzyłam, a czaszką.Popierwsze, nie zmieniona czaszka i żuchwa.Następnie obraz bez czaszki z samą kością polewej stronie i fragment całości prawej strony.Po trzecie, przezroczysta wersja twarzynałożona na zaznaczone punkty kości i tkanki.W końcu przybliżenie twarzy.Powiększyłamostatni obraz na cały ekran i długo mu się przyglądałam.Nadal nie byłam pewna.Zapisałam go, wydrukowałam i wróciłam do gabinetu.Wychodząc z budynkuzostawiłam kopie na biurku Ryana.Dołączona notka zawierała dwa słowa: Murtry, Inconnue.Nieznana.Mój umysł zajęty był czym innym.Kiedy wyszłani z taksówki, deszcz już nie padał, ale temperatura spadla.Na kałużachutworzyły się cienkie warstewki lodu, a na liniach wysokiego napięcia i gałęziach kryształki.W mieszkaniu było mroczno i nieruchomo jak w grobie.Zostawiłam płaszcz i torby wkorytarzu i poszłam prosto do pokoju gościnnego.Na komodzie leżały porozrzucaneprzybory do makijażu Harry.Używała ich dziś rano czy w zeszłym tygodniu? Ubrania.Buty.Suszarka do włosów.Gazety.Przeszukałam pokój, ale nie znalazłam żadnej wskazówki,która powiedziałaby mi, gdzie Harry wyjechała albo kiedy wyszła.Spodziewałam się tego.Nie spodziewałam się jednak niepokoju, który narastał, kiedychodziłam z pokoju do pokoju.Sprawdziłam sekretarkę.%7ładnych wiadomości.Uspokój się.Może zadzwoniła do Kita.Pudło.A w Charlotte?Ani słowa od Harry, ale dzwonił Red Skyler, by mi powiedzieć, że skontaktował się zSiecią Informacji o Sektach.Nie mieli nic na temat Doma Owensa, ale mieli Usprawnienie%7łycia Wewnętrznego w kartotece.Według nich organizacja działała legalnie.U%7łW istniała wkilku stanach, proponowała seminaria, które nic nie dawały, ale nie były szkodliwe.Porównajwnętrze swoje i innego człowieka.Bełkot, ale nieszkodliwy i nie powinnam się za bardzomartwić.Jeżeli chcę więcej informacji, mogę zadzwonić do niego albo do SIOS.Zostawiłoba numery.Wysłuchałam i pozostałych wiadomości.Sam prosi o wieści.Kąty zawiadamia oswoim powrocie do Chariottesville.A więc UyW było nieszkodliwe i Ryan miał pewnie rację.Harry znowu wyruszyła wświat.Ze złości paliły mnie policzki.Jak robot powiesiłam płaszcz i zaniosłam walizkę do sypialni.Potem usiadłam nabrzegu łóżka, potarłam skronie i pozwoliłam myślom płynąć.Zegar z wolna odmierzałminuty.Tych kilka ostatnich tygodni należało do najtrudniejszych w mojej karierze.Tortury iokaleczenia, jakie spotkały te ofiary, były o wiele gorsze niż to, z czym miałam zwykle doczynienia.I już nie pamiętałam, kiedy tyle zgonów miało miejsce w tak krótkim czasie.Jakibył związek między morderstwami na Murtry a tymi w St-Jovite? Czy Carole Comptoiszginęła z ręki tego samego potwora? Czy morderstwa w St-Jovite były tylko początkiem? Czyw tym momencie jakiś maniak planował zbrodnię zbyt okropną, by sobie nawet towyobrazić?Harry będzie musiała się zmierzyć sama ze sobą.Wiedziałam już, co zrobię.A w każdym razie gdzie zacząć.Znowu padało i campus McGill pokrywała cienka, zmarznięta skorupka.Budynkistraszyły czarnymi sylwetkami, a ich okna były jedynymi jasnymi punktami w ponurym,mokrym zmierzchu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]