[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myśli obrały momentalnie inny kierunek, kiedy Jessica sięporuszyła.Jej nogi drgnęły, palce, które Grace ściskała kurczo-wo, zatrzepotały lekko.Jest taka chuda.zbyt chuda, pomyślała Grace.I ten bez-ruch.nietypowy dla niej.Zawsze była jak żywe srebro.Możedlatego nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaka się stała wątłai krucha.Z całą pewnością nie była taka wątła piętnaście miesięcy temu.- Mamo?Jessica otworzyła oczy.Jej zazwyczaj kryształowobłękitne tę-czówki były teraz mgliste, zmącone.W jasnym świetle zrenicewydawały się mikroskopijnie małe.Jestem tu, Jess.- Grace ścisnęła mocno dłoń córki i przysu-nęła się bliżej.Ich spojrzenia spotkały się.yrenice dziewczynyodzyskiwały normalną wielkość, widać było, że wraca jej świa-domość.Mamo, niedobrze mi.- Szept był cichy, niewyrazny.śś, kochanie.Wszystko będzie dobrze.Jesteśmy w szpitalu.Wszystko będzie dobrze.Jess, czy wstrzyknęłaś sobie insulinę?Chyba tak.Ale.nie jestem pewna.Nie pamiętam.- UstaJess drgnęły; zmarszczyła nos w sposób, który Grace znała już do-brze.Gorączkowo rozejrzała się dokoła i podniosła z podłogi nie-wielki kosz na śmieci z plastikowym workiem wewnątrz w tej sa-mej chwili, kiedy Jess uniosła się na łokciu i przechyliła głowęza łóżko, aby zwymiotować.Mogę w czymś pomóc? - Policjant postąpił krok do przodu,patrząc na nie obie z wyraznym niesmakiem.-Nie.Parę minut pózniej Jessica opadła z powrotem na poduszkę.Okropny odór, który dobywał się z kosza, przyprawiał równieżGrace o mdłości.Zamknęła szczelnie niemal pełen worek, wynio-sła go na korytarz i podała pielęgniarzowi, który przechodził aku-rat w pobliżu.Umyła ręce, zmoczyła papierowy ręcznik i wróciłado córki, aby przemyć jej twarz i usta.- Czy to z powodu cukrzycy? - W głosie dziewczyny, na którejczole Grace rozłożyła papierowy ręcznik, zabrzmiały lęk i odra-za.Nie cierpiała swojej choroby.Wydaje się, że tak.Ale alkohol też zrobił swoje.Mamo.Piłaś.A przecież wiesz, że nie powinnaś.- Przysunęła się bli-żej, ponownie ścisnęła dłoń córki.Jej głos był cichy, przeznaczo-ny wyłącznie dla uszu Jess, ale jednocześnie natarczywy.- Popierwsze, masz dopiero piętnaście lat.Ale nawet gdybyś była jużdorosła, też nie wolno ci pić.Nigdy nie będziesz mogła pić alko-holu w dużych ilościach, tak jak nie zjadasz tuzina tabliczek cze-kolady naraz.Wiesz o tym dobrze.Musisz odżywiać się zginiez zaleceniami lekarza, nie przekraczać dozwolonych ilości, zwa-żać na to, co jesz i brać insulinę.Po prostu nie możesz naduży-wać alkoholu ani objadać się słodyczami, bo rozchorujesz się bar-dziej.W twoim przypadku.Boże, mamo, nie panikuj.Robisz wokół tego za dużo hałasu.- Jessica zamknęła oczy, próbowała zabrać rękę.Grace umilkła w pół zdania, zacisnęła usta.Nabrzmiewałw niej ból.Nieustępliwie ściskała dłoń córki.Co jej powiedzieć,jak do niej dotrzeć? Gdyby Jess zechciała jej wysłuchać! Trzebaznalezć jakieś słowa, które ona zrozumie.Ale nie była to pora ani miejsce na taką rozmowę, chociaż wy-dawała się ona niezbędna.Wrócą do tematu, kiedy Jess poczuje się lepiej.Będzie to po-ważna rozmowa; należy ustalić zasady i określić ewentualne kon-sekwencje złamania tych zasad.Bycie matką okazało się stokroć trudniejsze niż wyobrażała tosobie Grace.Odpowiedzialność była olbrzymia, nagroda - rzad-ka.Nawet bezgraniczna miłość do córki wiązała się z dotkliwymbólem.- Jesteście tutaj? - Drugi z policjantów, Dominik, wsunął gło-wę do pokoju, odchylając nieco zasłonę.Jego głos, nieprzyzwo-icie donośny w tym miejscu, sprawił, że Grace natychmiast pod-niosła na niego wzrok.Przeniosła spojrzenie na jego partnera, który tak jak przed-tem stał obojętny, oparty o ścianę.Przez chwilę zapomniałao jego obecności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]