[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przysięgam wam, że to będzie działać - mówił do Jacka, MickeyaSullivana i Emila Durenbergera.Durenberger uzyskał zwolnienie z wojska i pracował dla sieci radiowej Jacka Leara.Jack nazywał go Kapitanem,bo Durenberger był w randze kapitana, gdy pierwszy raz się spotkali.Teraz, w ostatnich dniach stycznia, siedzieli razem w gabinecie Jacka.- Nie tylko technologicznie, ale komercyjnie.- Gdzie mam pojechać, żeby to zobaczyć? - zapytał Jack.- Tylko do Cambridge.Mają tam jeden aparat w laboratorium nallai yardzie.Profesor Loewenstein jest tym ekspertem, który nam tozademonstruje.'lego samego popołudnia Herb, Jack i Kapitan zasiedli w zaciemnionym laboratorium i wpatrywali się w dziwny, niewielki cylinder/ nikłym i mglistym obrazem na dnie.Rzecz osobliwa, że ten obraz byłinchomym wizerunkiem ich samych.Na nich bowiem skierowana byłakamera, która tworzyła ów obraz.Jack był urzeczony.Gestykulował i obserwował własną gestykulację na przedniej stronie owego cylindra promieni, jak nazywał tenprzedmiot profesor.W kamerze, wyjaśniał uczony, znajduje się ortochromatyczna lampa analizująca, która zamienia światło na impulsyelektryczne, a kineskop umieszczony w cylindrze przetwarza te impulsyna światło.Profesor Friedrich Loewenstein mówił z twardym niemieckim akcentem.Był młodym, wysokim, mocno zbudowanym blondynem.- Rzecz polega na tym, panie Sear.Lear.Ach, tak.Przepraszam.Rzecz polega na tym, iż sygnał obrazu możebyć przekazywany na tej samej częstotliwości radiowej w taki sam sposóbjuk sygnał dzwiękowy.- Za pięćdziesiąt lat - rzekł, uśmiechając się Jack.- Nie, proszę pana - odparł profesor Loewenstein.- To już zostałozrobione.W roku 1939 obrazy z Wystawy Zwiatowej przekazywano doodbiorników na dolnym Manhattanie.Kilka lat wcześniej dokonano tegow Anglii.Gdyby nie wojna, już dziś działałyby stacje przekazujące obrazi dzwięk.Podczas wojny wszystkie nasze siły i środki poświęciliśmyi zeczom takim jak radar i sonar.Ta technologia została odłożona na dalszyplan.Teraz wszyscy są zainteresowani ponownym uzyskaniem jejmożliwie najszybciej.Jak się ją nazywa? - zapytał Jack.W tej kwestii nie ma pewności.Ponieważ przekaz dzwięku nazwanosłowem radio", więc może to jest video".Jack wskazał na odbiornik będący splotem przewodów i jarzącychlamp.których nie okrywała żadna skrzynka.Przypuśćmy, że jakaś rodzina zechce mieć to w domu, tak jakamatorzy radia.Ile to będzie kosztować?To tylko przypuszczenie, panie Lear - odparł profesor Loewenstein -ale niektórzy z nas sądzą, że koszt producji odbiornika może być mniejszy111/ tysiąc dolarów.Będzie więc kosztować więcej niż samochód - zauważył Duren-beiger.- I może być więcej wart - rzekł Jack.- Każda rodzina mogłabysiedzieć przed tym czymś i oglądać obrazy z całego świata, najnowszewydarzenia pokazywane właśnie wtedy, kiedy się toczą.Pomyśl o jednejz tych Rooseveltowskich pogawędek przy kominku nie tylko z jegogłosem, ale i z twarzą.- To bardzo możliwe - przyznał profesor Loewenstein.Kapitan potrząsnął głową.- Długa droga.- Gdzieś u kresu owej drogi to mogłoby nas wyeliminować z rynku -oświadczył Jack.- Pozwoli pan, profesorze, że o coś zapytam.Czybyłby pan gotów przyjąć jakieś honorarium, by zostać doradcą mojejspółki i dostarczać nam informacji o rozwoju tej technologii.łączniez nazwami innych zainteresowanych nią spółek?- Będę musiał poważnie się nad tym zastanowić - odparł profesorLoewenstein.Tydzień pózniej profesor Loewenstein zatelefonował do Jacka i powiedział, że podpisze umowę konsultacyjną z jego spółką radiową.- Trudno panu odmówić, panie Lear.Jack rozmawiał o profesorze Loewensteinie z Solomonem Weis-manem.Weisman, który już wcześniej zwerbował Jacka do organizacjiB'nai B'rith, znał profesora Loewensteina jako %7łyda, który opuściłNiemcy jako dwudziestolatek w 1934 roku.Loewensteinowi zaś Weismanopowiedział o usługach, jakie Jack oddał zarówno sprawie zrozumieniaprzez Amerykanów nazizmu, jak i kwestii przystąpienia Ameryki dowojny.- Nie jestem gotów zainwestować wiele w tę video"-rzecz - powiedział Jack profesorowi - ale chcę być dobrze poinformowany o jejrozwoju.6.- środa, 14 lutego 1945 roku- Oto co ona mi robi - mówił Jack do Connie, ściskając palcamiwałeczki ciała na brzuchu.- Wiesz, co zrobiła? Rzuciła palenie.Rzuciłapicie.Przeszła na surową dietę, by stracić na wadze.Waży teraz niemalrównie mało jak wtedy, gdy braliśmy ślub.Ja zaś ważę dziesięćkilogramów więcej i mam się tego wstydzić.Byli w sypialni Connie.Dochodziło południe i jej dzieci były w szkole.- Rzeczywiście jesteś bardziej krzepki niż byłeś - powiedziała.- Ty także chcesz mi dokuczyć?Przeturlała się na niego.Jesteś jednak wspaniały - powiedziała z westchnieniem - i bardzo.pi/.ekonywająey.Jack.zaryzykujemy rano łyczek szockiej?Czemu nie? Po cóż żyć według zasad?Włożyła domowa suknię, zeszła na dół i wróciła z butelką BlackXi Włiile, dwiema szklaneczkami i miseczką lodu.Nie musiał jej zachęcać, by się rozebrała.Ona zaś rozebrawszy siępowiedziała, że chce, by ocenił jej ciało.Miała trzydzieści cztery latai w czasie jego nieobecności przybrała nieco nawadze.Jej długie nogi byłysmukłe jak zawsze, a okazałe piersi bardzo zachęcające.Stwierdziłi powiedział, że wygląda wspaniale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]