[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeffrey Billows, poseł z Manchesteru, zabrał głos w Izbie, aby potępić postępowanie, którenazwał taktyką "państwa policyjnego".Stwierdził on, \e przeprowadzono wywiad na tematjego osoby wśród sąsiadów, a tak\e u jego proboszcza.Inny poseł, Angus Ferguson, zawołał zeswojego miejsca, \e w jego przypadku nie tylko wypytywano sąsiadów, ale równie\ przejrzanojego śmiecie, a w księgarni, której jest stałym klientem, interesowano się, jakiego rodzajuksią\ki kupuje.Najwidoczniej spod tych działań nie zostało wyłączone nawet Foreign Office,poniewa\ wielu wy\szych urzędników oświadczyło, \e zło\ą rezygnację, zanim zostanąpoddani takiemu "nonsensownemu śledztwu", jak określił to jeden z nich.Na \ądanie 115ministra spraw zagranicznych ich nazwiska nie zostały ujawnione.Incydenty te wydają sięlustrzanym odbiciem sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie wybitni przedstawiciele sferrządowych i innych wpływowych kręgów są poddani podobnym naruszeniom prywatności.W"Chicago Tribune" pojawił się artykuł pod wymownym tytułem: Czy jest to polowanie naniepoprawnych komunistów czy odrodzonych faszystów? BBC będzie informowała państwa odalszym rozwoju wydarzeń.A teraz przejdzmy do przykrych i a\ nadto dobrze znanychwyczynów rodziny królewskiej.Mosedale zerwał się z fotela, wyłączył telewizor i podbiegł dotelefonu umieszczonego na stoliku pod ścianą.Gorączkowo wybrał numer.- Co się u diabła dzieje? - wrzasnął.- Masz czas, Rute - odezwał się w słuchawce kobiecy głos.Mieliśmy zamiar zadzwonić dociebie wcześnie rano, sugerując, \ebyś nie szedł do Whitehallu.Jeszcze nie dotarli do twojegowydziału, ale są blisko.Masz rezerwację na lot British Air do Monachium jutro w południe.Bilet na twoje nazwisko.Wszystko zostało przygotowane.- To mi nie wystarcza.Chcę zniknąćju\ dziś w nocy!- Poczekaj przy telefonie, sprawdzę w komputerze.- Cisza, która zapadła w słuchawce, byładla Mosedale'a torturą.Wreszcie głos odezwał się znowu.- O jedenastej trzydzieści jestsamolot Lufthansy do Berlina.Zdą\ysz?- Jasne \e zdą\ę.- Oliver Mosedale odło\ył słuchawkę, przeszedł do holu i stanąwszy u stópschodów, zawołał: - Aniołku, zacznij pakować mi walizkę! Tylko zwykła zmiana ubrania, jakpoprzednio.Szybko! Roznegli\owany "aniołek" pojawił się przy balustradzie na podeście.- Dokąd się wybierasz, kochanie? Właśnie miałam wło\yć koszulkę, którą tak lubiszzdejmować.A potem będzie jak w niebie, prawda, Ollie?- Zamknij się, i rób co ci powiedziałem! Zatelefonuję w jeszcze jedno miejsce i kiedy skończęrozmowę, moja walizka ma być na dole! - Mosedale pobiegł z powrotem do telefonu, podniósłsłuchawkę i jeszcze raz wybrał gorączkowo numer.- Wyje\d\am powiedział, słyszącmruknięcie.- Mój wyświetlacz połączeń informuje mnie, \e rozmawiam z numerem Rutę.Czy nazwakodowa brzmi Switch?- Dobrze wiesz, \e tak.Zadbaj o moje sprawy tu, w Londynie.- Ju\ to zrobiłem.Dom jestwystawiony na sprzeda\ i po dokonaniu transakcji, saldo zostanie przetelegrafowane doBerna.- Pewnie wezmiesz połowę.- Przynajmniej, Herr Rute - przerwał mu głos w słuchawce.Uwa\am, \e to zupełniesprawiedliwe.Ile tysięcy przysłałem do Zurichu nara\ając własną głowę?- Ale przecie\ jesteś jednym z nas!- Ale\ nie, mylisz się.Jestem jedynie prawnikiem na usługach niegodziwców, którzy równiedobrze mogą być zdrajcami Korony.Skąd mógłbym to wiedzieć?- Jesteś zwykłym, paskudnym waluciarzem!- Znowu się mylisz, Switch.Jestem pośrednikiem, chocia\ często sprawia mi to przykrość.Iprawdę mówiąc, Switch, będziesz miał szczęście, je\eli uda ci się dostać dziesięć funtów zaswój dom.A wiesz dlaczego? Bo tak naprawdę, wcale cię nie lubię.- Pracowałeś dla mnie.dla nas.od lat! Jak mo\esz powiedzieć teraz coś takiego?- Bardzo łatwo, mogę cię zapewnić.śegnaj, Switch, i pragnę cię pocieszyć, \e jedna rzeczpozostaje między nami nie zmieniona, a jest nią tajemnica zawodowa adwokata wobecklienta.Na tym polega moja siła.Prawnik odło\ył słuchawkę, a Mosedale rozejrzał się poogromnym salonie, przera\ony samą myślą, \e nigdy ju\ nie zobaczy tak wielu pamiątekminionego \ycia.Potem wyprostował się gwałtownie, przypominając sobie słowa, które jegoojciec wykrzyknął z górnego podestu schodów w chwili ogłoszenia wojny: "Będziemy walczyćza Anglię, ale oszczędzimy Herr Hitlera! W wielu sprawach ma on zupełną rację! Ni\sze rasymszczą nasze narody.Wygramy ten przypadkowy konflikt, stworzymy zjednoczoną Europę iuczynimy go kanclerzem całego kontynentu!" Młoda dziewczyna, którą nazywał "aniołkiem",zeszła po schodach z walizką w ręku, ubrana jedynie w króciutką koszulkę nocną.- Słuchaj,kochanie, co się właściwie dzieje? 116- Mo\e będę mógł pózniej po ciebie przysłać, ale chwilowo muszę wyjechać.- Pózniej? O czym mówisz, Ollie?- Nie ma czasu na wyjaśnienia.Muszę zdą\yć na samolot.- A co ze mną? Kiedy wrócisz?- Nieprędko.- No có\, to nie jest miłe z twojej strony! A co ja niby mam robić? - Zostań tu, dopóki ktoś cięnie wyrzuci.- Wyrzuci?- Słyszałaś, co powiedziałem.Mosedale chwycił walizkę, podbiegł do frontowych drzwi,otworzył je i stanął jak wryty.Londyńska mgła zmieniła się w ulewę, a na ceglanych schodachprowadzących do jego domu stało dwóch mę\czyzn w płaszczach przeciwdeszczowych.Zanimi na ulicy widać było czarną furgonetkę z poziomą anteną na dachu.- Pański telefon byłna podsłuchu na podstawie regulaminowego nakazu - oznajmił jeden z mę\czyzn.- Proszę znami.- Ollie! - zawołała z holu skąpo ubrana dziewczyna.- Nie przedstawisz mnie swoimprzyjaciołom?Krzyki dzieci, prowadzonych grupami przez rodziców i przewodników, mieszały się zwrzaskami niezliczonych ptaków widocznych za wykonanymi z siatki ścianami wielkiejptaszarni ogrodu zoologicznego Rock Creek Park.W hałaśliwych tłumach turystówwyró\niali się mieszkańcy Waszyngtonu, którzy uciekając od gorączkowego tempa stolicy,wybrali się do parku na spokojną przechadzkę.Natykając się na hordy przybyszów, tubylcyzazwyczaj szybko kończyli swoje spacery, chroniąc się w ciszy milczących pomników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]