[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakość nasienia Szymona.Gdy tylko zamieszkali razem, Szymon zadeklarował, że w sumie, ewentualnie, właściwie,w ostateczności, mogą mieć teraz dzieci, a że Greta o niczym innym nie marzyła, bardzo szybko zabralisię do pracy.Korzystali z uroków wspólnego życia, beztrosko się kochali, mając na uwadze przyjemność, a gdzieśtam w tle nadzieję na to, że niebawem będzie ich więcej.Nic jednak się nie wydarzyło.Niepokojącodługo nic się nie wydarzało.Zdrowa młoda para ma dwadzieścia pięć procent szans na poczęcie na każdy cykl tak mówiłystatystyki.Minęło pół roku i nic.Może nie są dość młodzi? Może nie są dość zdrowi? Czekali dalej.Potem pojawiło się celowanie w owulację, którą Greta tropiła z gorliwością obserwatoraprzyrodniczego - z termometrem, analizą śluzu, obserwacją szyjki macicy.W końcu poprosiła kolegęIreneusza Skrobaka, ginekologa, żeby pomógł jej podejrzeć powiększający się pęcherzyk Graffaw obrazach USG i wycelować z seksem w moment jego pęknięcia.Na takim podglądaniu owulacjiokazało się, że jeden pęcherzyk miał niepokojący wymiar.Był torbielą, w dodatku wyglądał podejrzanie.Kolega wysłał ją na zabieg laparoskopowy.Zrobiła go, odwlekając plany prokreacyjnedo czasu, aż wszystko się wyjaśni i wygoi.Operator naciął nieszczęsną torbiel, uwidocznił ogniska endometriozy, zdiagnozował niedrożny prawyjajowód, zostawił na jej umięśnionym brzuchu dwie dyskretne ranki, które szybko się zablizniły.Rozliczył procedurę z NFZ i potraktował ją bardzo instrumentalnie, zupełnie mechanicznie podszedł dodelikatnej sfery prokreacji - po prostu zalecił intensyfikację starań o potomstwo. In-ten-sy-fi-ka-cję?! dopytywał Szymon. Przecież my się prawie codziennie staramy, o ile niemamy dyżurów albo ty nie przesiadujesz wieczorami z tymi swoimi studenciakami z koła naukowego! Nie miał na myśli seksu.Miał na myśli zmaksymalizowanie szans na każdy cykl tłumaczyła Greta,powtarzając słowo w słowo to, co przekazał jej ginekolog. Przy niedrożnym jednym jajowodzie tomoże trwać i trwać.Sugerował inseminację, a wcześniej& zbadanie twojej spermy.Szymon skrzywił się.Cała ta prokreacja przestała mu się dobrze kojarzyć już jakiś czas temu, odkądGreta mówiła, kiedy można, kiedy trzeba, kiedy ma zbierać siły, a kiedy mogą zupełnie odpuścić.A terazjeszcze to!Niechętnie, ale zbadał swoją spermę.W czerwonym pokoiku, z pornolem w tle, z Merlyn Monroe naścianie, przypomniał sobie, jak to było nie mieć w łóżku stałej partnerki.Kilka ruchów dłonią, kilkawizualizacji, Greta, Aneta, Greta, Greta i napełnił zbiorniczek kleistym nasieniem.Pierwszy raz w życiuzastanawiał się nad jego ilością i jakością.Może jest za mało? Może spróbować jeszcze coś dorzucić?Nachodziły go różne myśli, ale w końcu poprzestał na jednej porcji.Zmiesznie się czuł, gdy wychodziłz pomieszczenia, w którym wiadomo, co robił, a w kolejce za nim czekali już następni, którzy wiadomo,co będą robić.No ale dobrze miłość do Grety i chęć zaspokojenia jej pędu do rozmnażania się byłysilniejsze niż poczucie skrępowania sytuacją.To i tak niewiele w porównaniu z tym, co w ostatnim czasieprzeszła.Laparoskopia, porzucenie, uszkodzenie ręki i jeszcze teraz te leki i wieczne miesiączkowedepresje, że znów nie wyszło.Okazało się, że ilość nasienia nie budzi żadnych zastrzeżeń, za to plemniki Szymona słabo się ruszają,są wykręcone, dziwaczne i jest ich mniej, niż być powinno.Wszystkie parametry poniżej normy.Rozpoznanie - teratoastenozoospermia. I co teraz? dopytywał Szymon w trakcie wspólnej wizyty w klinice, w której odebrali jego wyniki mieli zaplanować dalsze postępowanie.Specjalista od wspomagania rozrodu, ginekolog z kliniki leczenia niepłodności, do której trafili z tymobciążonym wywiadem wieloletnich starań, zaproponował im in vitro, poprzedzając propozycjęnaprawdę krótkim wstępem: Za dużo różnych czynników tej niepłodności i praktycznie każde z państwa ma coś, co potencjalnieprzeszkadza w poczęciu mówił spokojnie, ciepło, nienachalnie. In vitro nie wyleczy, ale pomożeominąć te problemy.- Lekarz zasugerował Grecie ograniczenie forsowania ciała intensywnymitreningami, Szymonowi polecił zmienić dietę, a obojgu myśleć pozytywnie.Optymalizacja warunkówdo naturalnego poczęcia to podstawa.Trzeba uprawiać seks, czekać, liczyć na szczęście, ale najlepiejzdecydować się na zabieg in vitro i& dalej liczyć na szczęście. W państwa przypadku z prokreacją jestjak z totolotkiem.Można próbować na chybił trafił i nie doczekać się wygranej albo zainwestowaćw jakiś sprawdzony system, który zwiększa szanse polecam sztuczne pozaustrojowe zapłodnienie oznajmił lekarz, kończąc swój przydługi monolog.Potem dał im przestrzeń, czas na przemyśleniai pytania.Przed oczami mieli debaty polityczne, które do tej pory interesowały ich wcale albo tylko teoretycznie.Zastanowią się - tyle powiedzieli, wychodząc z gabinetu.Nim zdążyli opuścić klinikę, podjęli decyzję.Każde z nich inną. Jak to nie?! Greta nie dowierzała, gdy usłyszała od Szymona, że ten wcale nie zamierza sięrozmnażać na siłę. %7łycie pozostawia nam wiele różnych alternatyw.Rodzina z dziećmi jest tylko jednąz nich.Możemy tyle przeżyć, zrobić, tylko we dwoje&Z całą pewnością przyszedł mu do głowy pomysł, żeby pojechać w kolejną podróż, uciec od problemu tak pomyślała Greta. Jak to? zapytała. Jak to? Tak to! To może być sygnał od natury, że coś jest nie tak, i dlatego właśnie mamy ograniczonemożliwości prokreacyjne odparł spokojnie, niewzruszony diagnozą i perspektywamizmedykalizowanego rozmnażania się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]