[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długie życie, bogate w niezwykłe wydarzenia.- Jak wspaniale, że to zapisujesz, Mikaelu - cieszyła się.- Moja matka Silje prowadziładziennik.Ale kiedy rodzice zmarli, a było to dla nas wielką tragedią, panowało takiezamieszanie, że ja gdzieś zapodziałam tę księgę.Nie zdążyłam jej nawet przeczytać.Wiesz,jak to jest, kiedy trzyma się jakąś rzecz w ręku i już za chwilę nie ma się pojęcia, co się z niązrobiło?Mikael pokiwał głową ze zrozumieniem.- Dziennik przepadł na zawsze - westchnęła Liv.- Ktoś chyba musiał go wyrzucić, bardzo tosmutne.Dlatego cieszy mnie twój wspaniały pomysł spisania dziejów rodu.- Te historie są bardzo ciekawe - wyznał Mikael z blaskiem w oczach.- Najciekawsze inajważniejsze są wasze opowieści, twoje i dziadka.Pamiętacie tyle pokoleń, nikt poza wamiich nie znał.Liv przytaknęła.- Dostałem od Mattiasa mnóstwo pięknego papieru - z entuzjazmem kontynuował Mikael.- Idziś po południu mam zamiar rozpocząć przepisywanie na czysto moich bazgrołów, zanimsam zapomnę, co one znaczą.- Doskonale! Najważniejsze, że coś cię zainteresowało.To zawsze porusza ogarniętysmutkiem umysł.Mikael jednak niewiele zdążył przepisać.Wieczorem Are poczuł się znacznie gorzej.Radośći emocje ostatnich dni mocno odbiły się na stanie jego zdrowia.- Obawiam się, że koniec jest już bliski - z powagą oznajmił Brand.- Czy nic.? - zaczął Mikael.- Nic.Mattias przez cały czas robi, co może.Nawet Niklas przykładał swe małe rączki, aleojciec w środku ma wszystko popękane.Mattias twierdzi, że to cud, iż trzyma się przy życiutak długo.Wszyscy uważamy, że po prostu czekał, by móc ujrzeć cię znów.Ma ogromniesilną wolę.Przybyłeś jak zesłany przez niebiosa.- Dzięki ci, dobry Boże, że Dominik nalegał na nasz wyjazd.Będę czuwał dziś w nocy przydziadku, stryju Brandzie!160 - Naprawdę? Bardzo by to ojca ucieszyło.Niklas może spać razem z Dominikiem, żeby, twójsyn miał towarzystwo.Mikael uśmiechnął się.- Na pewno nie będzie temu przeciwny.W nocnej ciszy Mikael wsłuchiwał się w słaby oddech dziadka.Nie wiedział, że wnuk przynim czuwa, choć nie miał sił, by z nim rozmawiać.Chwilami tylko otwierał oczy i patrzył naMikaela ufnym i szczęśliwym wzrokiem.Mikael nie chciał zasnąć.Długo siedział, przysłuchując się, jak zegar w hallu wybija godzinęza godziną.Are spał.A może był nieprzytomny.Mikael poczuł ukłucie zazdrości.Dziadek był szczęśliwy,odnalazł spokój, którego jemu nigdy nie dane było osiągnąć.Cóż za dziwna myśl? Skąd mogła się wziąć? Odczuwał teraz niejasny żal, przejmującysmutek.Jaki dziwny nastrój go ogarnął!Skradając się, nadciągał strach.- Nie - szepnął Mikael.- Nie teraz.Nie teraz, nie mam siły.Wiedział, że jego cierpienia dobiegają kresu.Był świadom, że nie jest już w stanie siębronić.Dominik.Mój syn Dominik! Zrozpaczony starał się skupić myśli na ukochanym dziecku.Nie miało sensu myślenie o Anette, pozostawała poza jego zasięgiem.Ale syn.Dominik mnie potrzebuje.A ja potrzebuję jego.Kocham go, czy to nie wystarczy, żeby.Nie pomogło.Nic nie mogło go już powstrzymać.Doszedł do końca swej via dolorosa, drogibólu i cierpienia.Nadchodziła ciemność, wielka ciemność.Mikael pospiesznie wyszedł do sąsiedniegopokoju, by nie przeszkadzać dziadkowi.Ciemność nie miała teraz kresu, wypełniała całą otaczającą go przestrzeń.Tkwiło w niej owo nieznane.Widział je teraz wyraznie.Kusiło, pociągało, wabiło.Mikael opadł na kolana, atak był tak silny, że nie mógł utrzymać się na nogach.161 Dominik.Kim jest Dominik? Jakieś imię, słowo, które nic nie znaczy.Tylko TO znaczyło wszystko.Wszystko, za czym tęsknił.Powoli ciemność i mgła zaczynały się rozpływać.Mikaela otoczył przedziwny pejzaż wjasnych, cudownych barwach.Wokół rozlegała się przepiękna muzyka.I nagle ujrzał tomiejsce.Tak piękne, że dech zaparło mu w piersiach.Dominik leżał w swoim pokoju, nie mogąc zasnąć.Starał się tłumić łzy, aby nikt nie usłyszał,że płacze.Był razem z nim Niklas, spał teraz w łóżku ojca.Dobrze, że Niklas z nim został, wesoło imbyło wieczorem.Długo leżeli, szepcząc w ciemnościach.Teraz jednak Dominik poczuł się bardzo niespokojny i zagubiony.Powinienem być przy ojcu.On mnie potrzebuje, nie może zostawać sam, wtedy nachodzi gosmutek.A ojciec nie powinien być smutny, to dla niego niedobre.Nie wiem dlaczego, aleniedobre.Jest z nim, co prawda, pradziadek.Nie jest więc zupełnie sam.Ale ojciec nie poradzi sobiebeze mnie.Nie wiem, co to, ale czuję w sobie jakąś straszliwą, przytłaczającą pustkę, tak jak wtedy,kiedy się czegoś naprawdę boję.Ojcze! Mój ukochany ojcze! A mnie nie wolno tam wchodzić!Mikael ocknął się na podłodze.Zmaltretowany fizycznie i psychicznie, nie był w stanie sięporuszyć.Długo tak leżał, w końcu podniósł się z wysiłkiem. To zwyciężyło.Walka była zakończona.Mikael wiedział teraz, co ma robić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl