[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Właśnie idę zalecić okłady.Zauważyłam nagle jakieś poruszenie na pierwszym piętrze dworu.Ktoś biegł przez korytarz z wielkimnaręczem pościeli i ubrań, dalej ktoś z następnym naręczem i jeszcze ktoś.Wyglądało to jak dziwacznaprocesja mijająca kolejne okna.Mogłam zapytać Celię, lecz nie wydawało mi się, że jest zorientowana w tym, co się dzieje w domu,skoro ja sama nie wiedziałam.Przeprosiłam i szybko ruszyłam do drzwi frontowych, a potem po schodach nakorytarz pierwszego piętra.Panował tu nieopisany bałagan.Wszędzie leżała pościel.Szafa zablokowała drzwido pokoju Celii, a wielka sterta ubrań Harry'ego leżała na łóżku mamy. Co tu się dzieje? spytałam pokojówkę.Tonęła pod stosem nakrochmalonych halek Celii.Dygnęła z wdziękiem kosza na bieliznę. Przenosimy rzeczy lady Lacey, panienko Beatrice odrzekła. Ona się przeprowadza z paniczemHarrym do pokoju mamy. Co takiego? nie dowierzałam własnym uszom.Stos płótna znów dygnął grzecznie i powtórzył.Właściwie usłyszałam wiadomość za pierwszym razem,lecz jej sens nie dotarł do mego umysłu.Celia przeprowadza się z Harrym do pokoju mamy to może znaczyćtylko jedno: Celia przezwyciężyła swój lęk przed współżyciem z Harrym.To niemożliwe!Zawróciłam na pięcie i zbiegłam z łoskotem po schodach.Celia dalej cięła róże jak aniołek w rajskimogrodzie. Służące przenoszą twoje rzeczy do głównej sypialni.Będziecie ją dzielić z Harrym oświadczyłambez ogródek i czekałam na szok.Spod szerokiego ronda kapelusika spojrzała jednak całkiem spokojna twarz.Na wargach igrał nawetnieśmiały uśmiech. Tak odparła cicho. Poprosiłam, żeby zrobiły to dziś po południu, kiedy wszyscy wyjdą zdomu.Starałam się, żeby nikomu to nie przeszkadzało. To na twoje polecenie! wykrzyknęłam z niedowierzaniem, a potem ugryzłam się w język izamilkłam. O, tak potwierdziła cicho i podniosła na mnie wzrok. Sądziłam, że tak będzie najlepiej odezwała się zaniepokojona. Twoja mama nie wnosiła sprzeciwu, a nie uważam, abym musiała dodatkowopytać ciebie o zdanie.Mam nadzieję, że nie czujesz się urażona, Beatrice? Nie myślałam, że tak się tym przej-miesz.Powstrzymałam się od wymówek, gdy zrozumiałam, że Celia miała rację.Cóż mogłam powiedzieć nato, że chce spać w jednym łóżku z własnym mężem? Ale tu chodziło o łoże dziedziców Wideacre, w którym oddawien dawna sypiał pan z panią naszej posiadłości.Sypiając w tym łożu Celia stawała się pierwszą damą wedworze.I tym się przejęłam.W tym łożu w ramionach Harry'ego stawała się pełnoprawną żoną i zródłemrozkoszy w nocy.I tym się przejęłam.Przy Celii pani, Celii kochance ja czułam się zbędna, widmo zaśRLTkonkurenta starającego się o moją rękę nabierało realnych kształtów i groziło utratą Harry'ego, choćby jakopartnera w pracy. Dlaczego to robisz, Celio? spytałam natarczywie. Przecież nie musisz.Nie trzeba dokonywaćtych wszystkich zmian, skoro twoja mama i moja chciałyby mieć następnego wnuka.Po co się spieszyć, skorowiele jeszcze lat przed wami.Jesteś samodzielna, masz własną rodzinę i nie musisz narzucać sobie wstrętnychobowiązków, o ile nie masz ochoty.Policzki Celii przybrały barwę pąsowej róży, jak ta, którą trzymała w dłoni.Chociaż spuściła oczy,widziałam, że się uśmiecha. Ależ mam ochotę, Beatrice wyszeptała cichutko. Cieszę się bardzo, że mogę ci to oznajmić.Przerwała i zarumieniła się jeszcze bardziej. Mam ochotę.Ogromnym wysiłkiem woli zdobyłam się na ślad uśmiechu.Celia parsknęła śmiechem i wyszła zogrodu.Przy furtce zatrzymała się i posłała mi czarujący uśmiech. Wiedziałam, że będziesz ze mnie zadowolona stwierdziła tak cicho, że z ledwością usłyszałam. Moja droga Beatrice, myślę, że mogę dać twemu bratu szczęście.I oto wreszcie sama mogę się przy tymczuć szczęśliwa.Odeszła kochająca, czarująca, śliczna, zdolna budzić pożądanie i teraz zdolna sama pożądać.Byłamzgubiona.Wyobraznia i wierność nie należały do mocnych stron Harry'ego.Mając przy sobie co noc piękną,dorodną jak brzoskwinia Celię, Harry szybko zapomni o zmysłowych rozkoszach, jakich mu dostarczałam.%7łona stanie się środkiem jego świata, a kiedy mama wspomni o moim małżeństwie, Harry z entuzjazmem za-aprobuje tę myśl, uważając, że małżeństwo to wspaniała sprawa.Stracę swój wpływ na Celię, gdyż przestanieistnieć przyczyna mojej przewagi, jej przerażająca oziębłość.Skoro zachichotała przy wzmiance o Harrym włóżku, przestała być dzieckiem, które boi się kominiarza.Zaczęła poznawać własne ciało i jego żądze.WHarrym znajdzie czułego nauczyciela.Stałam tak w ogrodzie machając uzdą.Musiałam znalezć jakiś sposób na wyrwanie Harry'ego zdomowego ciepełka.Celia mogła mu dać miłość; emanowała wręcz tkliwością i potrzebą okazywania uczuć.Jataka nie byłam i wiedziałam, że nigdy nie będę.Celia mogła mu dać rozkosz, bowiem słodkie pocałunki idelikatne ciało wcale nie tak często trafiają się mężczyznom (poza oczywiście ich snami).Ja potrafiłam jednakże zaproponować coś jeszcze, coś, czego Celia nie mogła dać temu zaślepionemużonkosiowi.Trzymałam Harry'ego w niewoli przez dwa lata, bo znałam go lepiej niż ktokolwiek.Wiedziałam,którą sekretną strunę potrącić, żeby zatańczył tak, jak mu zagram.Stałam niczym posąg bogini Diany: wysoka, dumna, piękna i pożądliwa.Wrześniowy cień pełznąłprzez ogród.Zachodzące słońce sprawiało, że łupkowe dachówki świeciły różowym blaskiem.Przestałammachać uzdą i podniosłam głowę.Uśmiechnęłam się do słońca i powiedziałam cicho do samej siebie: Tak".11RLTTrzecie, ostatnie piętro w skrzydle zachodnim służyło jako magazyn.Znajdował się tam długi niski po-kój, jednym końcem wychodzący na północ, na wspólne grunty, a drugim na południe, na ogród.Kiedy byłammałą dziewczynką i energia wprost mnie rozpierała, przychodziłam tu w słotne dni i szalałam.Krzyczałam,śpiewałam, tańczyłam, a nikt mnie nie słyszał.Okna były osadzone bezpośrednio w skośnym dachu, bardzonisko, tak że kiedy przekroczyłam wiek jedenastu lat, musiałam się schylać, aby cokolwiek przez nie dostrzec.Zgromadzono tu stare meble usunięte z innych pokojów.Teraz, gdy zostały odnowione i ustawione w zajmo-wanych przeze mnie pomieszczeniach, na strychu leżały tylko stare siodła i inne przedmioty po papie.Nikt nie zwrócił uwagi na moje nowe plany związane z poddaszem.Zdjęłam z wieszaka siodła, którychreperacji się podjęłam.Pusty wieszak na środku pokoju przypominał teraz konia spiętego do skoku.Płaszcze,buty, zapiski papy dotyczące karmienia koni i jego projekty siodeł spakowałam do skrzyni.Zostawiłam tylkonóż myśliwski i bat o długim rzemieniu.Potem wezwałam stolarza z Acre i poleciłam mu przymocować do ściany dwa mocne haki nawysokości ramion i dwa tuż przy podłodze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]