[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.George, tyle że dwa, może trzy razymniejszą, z fasadą otynkowaną na różowo.Nic nie sugerowało, że jest to coś innego niżprywatna rezydencja. La Villa de Vue de Mer oznajmił kierowca i wysiadł z samochodu.Canidy wziął z tylnego fotela oba nesesery; nie wiedział, ile zapłacić taksówkarzowi, któryzastygł w oficjalnej pozie.Postawił torby na ziemi i trzykrotnym gestem wyprostowanych dłonidał znak mężczyznie, aby spokojnie poczekał.Tamten spojrzał na niego podejrzliwie, ale kiwnął głową.Canidy podszedł do solidnych dębowych drzwi, na których znajdowała się mosiężna kołatka,a obok niej małe okienko o powierzchni jakichś dwudziestu pięciu centymetrów kwadratowych.Zastukał, okienko otworzyło się chwilę pózniej, a w nim ukazała się chmurna twarz mniejwięcej pięćdziesięcioletniego mężczyzny, najwyrazniej miejscowego.Nic nie mówiąc, uniósłbrwi, jakby pytał: Czego?.Canidy zerknął przez ramię na kierowcę przyglądającego się mu z mieszaniną niepokoju izaciekawienia, następnie powiedział: Aptekarz do Aptekarza Dwa.Podpułkownik Stevens zapowiedział Canidy emu, że uprzedzając Fine a o jego przybyciu,poda te kryptonimy.Algierczyk skrzywił się, jakby nagle poczuł jakiś smród. Co tu się dzieje, do cholery?.Na wszelki wypadek powtórzył po francusku: Pharmacien pour Pharmacien Deux.Wizjer zamknął się.Canidy odwrócił się do kierowcy i pokazał mu uniesiony kciuk.Po kilku minutach z drugiej strony drzwi doleciał dzwięk ciężkiej zasuwy, potem wierzejeotworzyły się, ukazując szczupłego i gibkiego kapitana Stanleya S.Fine a z KorpusuPowietrznego Wojsk Lądowych USA.Za nim stał ze zmarszczonym czołem pilnujący wejścia Algierczyk.Fine spojrzał nad ramieniem Canidy ego. Niezłe auto powiedział.Canidy wzruszył ramieniem.Fine machnął na portiera, aby wziął od Canidy ego nesesery. Miło cię znowu widzieć rzekł Canidy i wyciągnął rękę. Ile mam dać taksówkarzowi? spytał.Fine powiedział coś po francusku do Algierczyka, który ustawił torby w kącie holu, anastępnie podszedł do kierowcy i głośno zaczął się z nim wykłócać o taryfę. Chodz, napijemy się czegoś powiedział Fine. Akurat będziesz mógł obejrzeć zachódsłońca.To naprawdę coś.Fine zamknął drzwi, wtedy Canidy zobaczył, że blokowała je długa, gruba belka, zakładana nadwa stalowe jarzma po obu stronach framugi.Fine podążył za jego spojrzeniem. Takie małe zabezpieczenie. Objął Canidy ego ramieniem. Chodz, trzeba uczcićspotkanie.Fine nalał do dwóch szklaneczek whisky i wyszedł na niewielki balkon, gdzie stał oparty ościanę Canidy i chłonął roztaczający się przed nim niesamowity widok miasta łagodnym stokiemschodzącego ku portowi, odległemu o jakieś dziesięć kilometrów.Słońce czerwona kula zapadająca się za horyzont powlekło niebo najróżniejszymiodcieniami czerwieni i pomarańczy, które pokryły też statki, okręty, balony zaporowe, a takżebudynki w porcie i mieście. Piękne, naprawdę piękne powiedział Canidy, sięgając po jedną ze szklanek.Spojrzał naFine a. Można się do tego przyzwyczaić?Fine trącił się z nim w toaście. Mówiąc szczerze, nie.Stale wrażenie jest ogromne.Napili się whisky, przez chwilęwpatrywali w niebo, aż wreszcie Fine powiedział: Przykro mi, że muszę zburzyć nastrój, ale zawsze byłem zdania, że złe wiadomości trzebaprzekazywać jak najprędzej. Z kieszeni wyjął kartkę papieru i podał Canidy emu. Toznaczy wiadomość sama w sobie nie jest zła, ale chyba wolałbyś coś innego. %7ładnych nowin przeczytał na głos Canidy. Wiem, jak bardzo chciałbyś się dowiedzieć o Ann, ale&Fine rozłożył bezradnie ręce.Canidy przeniósł wzrok na chowające się za horyzontem słońce. Ależ Ann podobałby się ten widok!.* * * Najpierw ci opowiem o tym, co tutaj zastałem powiedział Fine, powracając z nowymdrinkiem. A potem ty przedstawisz swoje życzenia. Ok.Zacznijmy od tego, jak załatwiłeś tę willę? Należy do Pameli Dutton, wdowy po koledze ze studiów Donovana, który dorobił się nimniej, ni więcej tylko na butach.Damskich.Pani Pamela, która ma, czy raczej miała, tutajrodzinę, czas swój dzieli między Algierię i Włochy, gdzie znajduje się największa fabryka.Wynajęła nam ten dom za dziesięć dolarów rocznie, w nadziei, że dzięki temu nikt go nie zajmie.I tak zainstalowało się tutaj BSS. A co na to Kwatera Główna? Niezbyt zachwycona.Zasadniczo jej podlegamy& Siedzibę mają w St.George? Przynajmniej generalicja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]