[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Usiądz, Szurik * powiedziała nieoficjalnym tonem i wskazała krzesło.Szurik przełożył czasopisma z krzesła na skraj biurka i usiadł, oczekując poleceń.Już wiedział, że zpracy nie zostanie zwolniony.* Nigdy więcej tak nie rób * jakżeby chciała lekko wstać zza biurka, prześlizgnąć się do niego,przylgnąć piersią.Ale tego akurat w żaden sposób zrobić nie mogła * wstawała z trudem,wspierając się jedną ręką na kuli, drugą o biurko.Całkowicie swobodna czuła się tylko w łóżku,kiedy przeklęte kule zupełnie nie były potrzebne, a tam, wiedziała, jej kalectwo znikało i byłapełnowartościową, o! więcej niż pełnowartościową kobietą! * latała, szybowała, unosiła się.* Nigdy więcej tak nie rób.Wiesz, jak się do ciebie odnoszę, i oczywiście, zwalniać cię nie będę,ale, mój drogi, są zasady, które obowiązują.* mówiła mruczącym głosem,a w ogóle, kiedy siedziała, była bardzo podobna do dużej, bardzo pięknej kotki.Podobieństwo toznikało w chwili, kiedy wstawała i szła swoim nurkującym krokiem.Ton jej głosu wcale nieodpowiadał treści jej mowy, Szurik to czuł i oceniał jako coś niezrozumiałego.* Idz, pracuj.I on poszedł do działu bardzo zadowolony, że w pracy, nie zważając na nic, pozostawiono go.Waleria rozmarzyła się: miałabym choć z dziesięć lat mniej, nawiązałabym z nim romans, odtakiego chłopaka urodzić dzieciątko, i niczego więcej bym nie pragnęła, Ot, głupia stara.28.Od tamtej zimy, kiedy to Szurik odprowadzał Lilę od starego uniwersytetu na Mochowej do jejdomu w Czystym Zaułku * dziesięciominutowy spacer, trwający do północy, a potem, poniewinnych pocałunkach w głównym wejściu, gdy spózniwszy się na metro, szedł piechotą doDworca Białoruskiego * oboje oddaliło, krótkie w czasie, ale bogate w wydarzenia, życie.Szurik,nigdzie nie przemieszczając się geograficznie, przeszedł granicę, która ostro oddzieliła jegonieodpowiedzialne funkcjonowanie dziecka w rodzinie od życia człowieka dorosłego,odpowiedzialnego za działanie rodzinnego organizmu, uwzględniającego, prócz gospodarskichdrobiazgów, nawet matczyne rozrywki * w rodzaju bywania w teatrze czy na koncertach.Co zaś tyczy się Lili, to geograficzne przemieszczenia po Europie * Wiedeń, potem malutkiemiasteczko pod Rzymem, Ostia, gdzie mieszkała ponad trzy miesiące, dopóki ojciec czekał najakieś mityczne zaproszenie z amerykańskiego uniwersytetu, a w końcu Izrael * zacieraływspomnienia.Ze wszystkiego, co pozostawiła w domu jedenSzurik był obecny dziwnym sposobem w jej życiu.Pisała do niego listy, jak się pisze pamiętniki,żeby dla samej siebie oznaczyć mijające wydarzenia i spróbować nadać im sens z marszu, z pióremw ręku.Bez tych listów wszystkie szybko zmieniające się obrazki mogły zlepić się w jeden.Zresztą, w jakimś momencie przestała je wysyłać.Od Szurika dostała przez ten czas jeden jedyny list, zadziwiająco nudny, i tylko jedna fraza w tymliście świadczyła o tym, że chłopak istniał nie tylko w jej wyobrazni. Dwa wydarzenia całkowicie zmieniły moje życie * pisał Szurik * śmierć babci i twój wyjazd.Pootrzymaniu listu od ciebie zrozumiałem, że jakiś semafor, jak na kolei, przesunięto i mój pociągzmienił kierunek.Gdyby babcia żyła, ja bym pozostał jej wnukiem, ukończyłbym uniwersytet,został aspirantem i przed trzydziestką pracowałbym w katedrze na stanowisku asystenta czy teżpracownika naukowego, i tak do końca życia.Gdybyś była tutaj, pobralibyśmy się, a ja bym całeżycie żył tak, jak ty uważasz za właściwe.Znasz przecież mój charakter, ja, w istocie, lubię, kiedymną kierują.Ale nie zdarzyło się ani tak, ani tak, a ja czuję się jak pociąg, który przyczepiono doobcego parowozu, pędzącego z olbrzymią prędkością, ale nie wiem, dokąd.Prawie niczego nie wybieram, jeśli, to w garmażerii, co kupić na obiad * befsztyk siekany czy antrykot w panierce.Cały czas robię tylko to, co trzeba dzisiaj, a wybierać nie mam z czego.".Jakiż to wspaniały i wrażliwy człowiek * pomyślała Lila i odłożyła list.Ona sama musiała podejmować decyzje samodzielnie i prawie że codziennie: silne poczuciebudowania życia wymuszało to.Rodzice rozeszli się wkrótce po przybyciu do Izraela.Ojciecmieszkał na razie w Rechowocie, szczęśliwie zajmował się swoją nauką i znowu wybierał się doAmeryki * jego nowa żona była Amerykanką, a on sam był teraz zajęty organizacją swojej karieryna Zachodzie.Zabawne, jakw ciągu półtora * dwóch lat zmienił się z inteligenckiego niezdary w energicznego pragmatyka.Matka, zupełnie wytrącona z normalnego trybu życia nieprzewidzianym rozwodem * przez całe ichżycie ona, jak to mówią, prowadziła go za rękę i była pewna, że on bez niej śniadania nie zje,spodni nie zapnie, do pracy zapomni wyjść * była w stanie depresyjnego załamania, czym wkurzałaLilę.Lila walczyła z matką, jak mogła i w końcu, ukończywszy ulpan w Tel Awiwie, wstąpiła doTechnionu.To był też mocny krok: zrezygnowała z wcześniejszego zamiaru studiowania filologii,uczyła się programowania, licząc, że w tym zawodzie prędzej zdobędzie niezależność.Spadła nanią cała lawina matematyki, do której nigdy nie miała żadnego pociągu, więc musiała wziąć się zanaukę, dyscyplinującą mózg, zajęcie, jak się okazało, dość trudne.Mieszkała w akademiku, dzieliła pokój z dziewczyną z Węgier, w sąsiednim pokoju mieszkałyRumunka i Marokanka.Wszystkie, rzecz jasna, były %7łydówkami, a jedynym ich wspólnymjęzykiem był jidysz, bo tylko nim władały.Wszystkie silnie przeżywały swoją odrodzonąnarodowość i zaciekle uczyły się: dla siebie, dla rodziców, dla kraju.Przyjaciel Lili, Arje * on właśnie zwabił ją do Technionu * też tu się uczył, trzy lata wyżej.Byłdorosły, odbył służbę wojskową jako młody człowiek, zakochany był w Lili po uszy, od pierwszegowejrzenia.Dużo jej pomagał w nauce, był niezawodnym, nieznającym wątpliwości sabrą, to znaczy%7łydem nieznanej Lili rasy.Krzepki, niewysoki chłopak o mocnych nogach i dużych dłoniach,ciężko myślący uparciuch, był i romantykiem, i syjonistą, potomkiem pierwszych przesiedleńców zRosji z początków dwudziestego wieku.Lila kręciła nim jak chciała, doskonale uświadamiając sobie siłę i ograniczoność swojej władzy.Odprzyszłego roku mieli zamiar wynająć wspólne mieszkanie, co dla Arje znaczyło * ożenić się.Lilatrochę się bała tej perspektywy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl