[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gołąb podszedł do seicento.Kucnął przy samochodzie i zajrzał pod podwozie. Proszę uważać na Marysię i niech pan nie zrobi jej krzywdy powiedział, oglądając auto. Oczywiście.Tak jak mówiłem, mamy podpisaną umowę i obowiązują nas przepisy prawa,które zakładają& Jasne, jasne.Gołąb wstał.Klepnął dach seicento otwartą dłonią. Jakby co, to niech pan wpadnie do nas.Będzie zniżka. Jakby co? Jakby ktoś panu samochód zniszczył powiedział grobowym głosem Gołąb. Niech panlepiej będzie ostrożny.Wrócił do warsztatu.Mateusz wsiadł do seicento.Zapalił silnik, a zaraz potem papierosa.14Czat na FacebookuKimkolwiek jesteś, chuju, wypierdalaj!Dzień dobry.Przede wszystkim, bardzo chciałem przeprosić za to, że cię zaniepokoiłem.Rozumiem, żewidok dostępnego Mateusza mógł być szokiem.Kim jesteś?Nazywam się Dawid Wolski.Jestem prywatnym detektywem.Na zlecenie mamy Mateusza zajmuję sięsprawą jego śmierci.Po co? Przecież popełnił samobójstwo.Są pewne niejasności.Zastanawiałem się, czy nie moglibyśmy się spotkać.Porozmawiać przez chwilę najego temat.Nie.Nie sądzę.Jestem teraz bardzo zajęta.Przepraszam.Bardzo mi na tym zależy.Znałaś Mateusza.Zerwaliśmy ze sobą.Wiem, jego mama mi mówiła.Ale przecież byliście ze sobą dość długo.Bardzo chciałbym się z tobąspotkać.Dzięki tobie mógłbym lepiej poznać Mateusza.Zrozumieć to, co się stało.Spotkamy się?&&&&Jesteś tam, Kasiu? Spotkamy się?Dobrze.Ale nie mów do mnie Kasia.15Na obiad zjadł hamburgera z placu Piastów ogromną bułę z kotletem i nie pierwszejświeżości surówkami, obficie podlaną sosami prosto z ogromnych plastikowych butelek.W efekcie brzuch miał pełny i nieprzyjemnie ciężki, a koszulkę poplamioną wielobarwnąmiksturą ketchupu, musztardy i majonezu.Potem ruszył ulicą Zwycięstwa, która aspirowała do bycia reprezentacyjną ulicą miasta.Jako dziecko uwielbiał chodzić nią tam i z powrotem, oglądając wystawy sklepów, księgarń,cukierń i kawiarń.Teraz zmieniła się w monotonny ciąg banków.Uwieńczeniem tego spacerubył dom towarowy Ikar, modernistyczna bryła dawniej pełna stoisk niemalże ze wszystkim,teraz wynajęta w całości przez jakąś firmę informatyczną, która zmieniła budynek w kolejnąponurą kopalnię kodu.Wyjątkiem był parter, gdzie mieściła się kręgielnia.Dawid wszedł do środka.Wnętrze tonęło w przyjemnym mroku, rozświetlonym nielicznymilampami i iluminowanym barem.Zamówił dużego lecha.Z czterech torów zajęty był tylkojeden.Trzech chłopaków w wieku około dwudziestu lat i jedna dziewczyna.Oni ubraniw irytujący sposób modnie, ona w białych rajstopach i czarnej sukience, obwieszona tandetnąbiżuterią, jakby szykowała się do występu na festiwalu w Opolu.Wziął swoje piwo i stanął blisko nich.Na tyle blisko, że musieli poczuć się nieswojo.Popijając, obserwował, jak grają.Początkowo udawali, że go nie zauważają, chociaż był tuż-tuż.Z zewnątrz wyglądało to tak, jakby był częścią ich paczki.Potem przestali rozmawiać.Uśmiechali się porozumiewawczo do siebie, lecz w miarę upływu czasu coraz rzadziej,niepewni, jak się powinni zachować w tej sytuacji. Co jest!? warknął wreszcie po zepsutym rzucie chłopak w dużej czapce z daszkiemi z rzadkim zarostem.Dawid upił lecha i mlasnął językiem. Ja nie do ciebie powiedział.Widział, jak pozostali zaskoczeni wymieniają się spojrzeniami.Dziewczyna postanowiłaprzejąć inicjatywę. Przepraszam! krzyknęła w stronę barmana. Ten pan nam przeszkadza!Dawid udał zdziwienie. Przeszkadzam?! Nie wiedziałem.Tylko tutaj stałem.Barman oparł się o blat baru i obrzucił Dawida zirytowanym spojrzeniem. To stań może gdzie indziej, co? zaproponował.Dawid wzruszył ramionami, a pózniej wskazał palcem na dwóch stojących z tyłuchłopaków. Szymon Maja Majka i Janek Skurzewski, czyli Skóra , prawda?Wzdrygnęli się, kiedy wymienił ich imiona, ksywy i nazwiska. Was też znam kontynuował, wskazując na kolesia w czapce i dziewczynę. Ale mnienie interesujecie. Kim pan jest? zapytał Skóra.Zabrzmiał niespodziewanie piskliwie.Jakby nie przeszedłjeszcze mutacji.Dawid uśmiechnął się tajemniczo. Pogadajmy.Zajęli miejsce przy jednym ze stolików.Dawid rozsiadł się na obitej czerwoną skórąkanapie pod ścianą.Skóra i Maja zajęli miejsce naprzeciwko niego. O co chodzi? Czas nam leci powiedział Maja.Był przysadzisty, z lekką nadwagą,ubrany w za dużą bluzę z kapturem i czerwoną koszulkę z napisem z serii Keep Calm and& .Dawid nie potrafił przeczytać końca tej sentencji, ale był pewien, że musi być niesamowiciezabawna. Spoko, spoko.Znajomi za was zagrają powiedział i wziął łyk piwa.Przyjrzał się Skórze.Chłopak był wyższy od kolegi.Na nogach miał converse y i spodnierurki, a do tego nosił luzną szarą koszulę z długim rękawem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]