[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadła, aleczuła się nieswojo, kręciła się na swym miejscu, drapała się w głowę, poprawiała suknię tam,gdzie wszystko było w porządku, ziewała.Tymczasem archidiakon perorował rozsądnie oklasztorze, który opuściłam, o przykrościach doznanych tam przeze mnie, o klasztorze, doktórego wstępowałam, o zobowiązaniach, jakie zaciągnęłam wobec osób, które mi oddałyprzysługę.W tym miejscu przemowy spojrzałam na pana Manouri: spuścił oczy.Wówczas rozmowastała się ogólniejsza; przełożona przerwała uciążliwe milczenie narzucone sobie.Podeszłamdo pana Manouri, podziękowałam mu za przysługi, które mi wyświadczył, drżałam, bąkałamnieskładnie, nie wiedziałam, jak zapewnić go o mojej wdzięczności.Moje zmieszanie, mojezakłopotanie, rozrzewnienie, mieszanina łez i radości, całe moje zachowanie było wymow-niejsze od słów.Jego odpowiedz nie była bardziej składna niż moja; był równie wzruszonyjak ja.Nie wiem, co mi mówił, ale rozumiałam, że będzie nad miarę wynagrodzony, jeśli zła-godził srogość mojej doli, że będzie wspominał to, co zrobił, z jeszcze większą przyjemnościąniż ja, że bardzo mu przykro, iż jego zajęcia, wiążące go z Pałacem Sprawiedliwości w Pary-żu, nie pozwolą mu na częste odwiedzanie klasztoru w Arpajon, ale że spodziewa się, iż wie-lebny archidiakon i matka przełożona pozwolą mu dowiadywać się o moje zdrowie i położe-nie.Archidiakon puścił to mimo uszu, ale przełożona odparła: Ile razy pan zechce; ona będzietu robiła, co jej się żywnie spodoba; postaramy się rozpędzić zgryzoty, jakich tam zaznała..A potem cicho do mnie: Moje dziecko, tyś więc bardzo cierpiała? Ale jak te jędze z Long-champ miały odwagę maltretować cię? Znałam twoją przełożoną; byłyśmy razem na pensji w62Port-Royal15, to była antypatia koleżanek.Będziemy miały czas widywać się: wszystko miopowiesz..Mówiąc te słowa wzięła moją rękę i poklepywała ją swoją dłonią.Młodzi księżateż winszowali mi.Było pózno; pan Manouri pożegnał się z nami; archidiakon i jego towa-rzysze udali się do pana X, właściciela dóbr w Arpajon, gdzie byli zaproszeni, i pozostałamsama z przełożoną.Ale nie na długo; wszystkie zakonnice, wszystkie nowicjuszki, wszystkie pensjonarki nad-biegły hurmem; w jednej chwili ujrzałam siebie wśród stu chyba osób.Nie wiedziałam, kogosłuchać i komu odpowiadać; widziałam najróżnorodniejsze twarze i słyszałam najprzeróżniej-sze słowa; jednakże stwierdziłam, że i moje odpowiedzi, i moja osoba zrobiły dodatnie wra-żenie.Ta natrętna indagacja trwała pewien czas i kiedy pierwsza ciekawość została zaspokojona,ciżba się zmniejszyła, przełożona usunęła resztę i sama wprowadziła mnie do mojej celi.Ro-biła honory domu na swoją modłę: pokazywała mi oratorium i mówiła: Tutaj, moje kocha-nie, będziesz się modliła do Boga, każę położyć poduszkę na tym stopniu, żeby twoim kolan-kom nie było twardo.Nie ma wody święconej w tej kropielnicy, ta siostra Dorota zawsze cze-goś zapomni.Siądz na tym fotelu, zobacz, czy będzie ci na nim wygodnie..Mówiąc to po-sadziła mnie, oparła mi głowę o grzbiet fotela i pocałowała mnie w czoło.Potem podeszła dookna upewnić się, czy z łatwością podnosi się i opuszcza; do mego łóżka, gdzie rozsunęła izsunęła zasłony, aby zobaczyć, czy dobrze się schodzą.Zbadała kołdrę: jest dobra.Wzięłapoduszkę i wstrząsając ją mówiła: Kochanej głowie będzie tu bardzo miękko, prześcieradłanie są cienkie, ale takie mamy w całym klasztorze; materace są dobre..Po tej lustracji po-deszła do mnie, uścisnęła mnie i wyszła.Podczas tej sceny myślałam sobie: Cóż to za na-rwana osoba! I spodziewałam się tutaj i dobrych, i złych dni.Urządziłam się w swej celi; wzięłam udział w wieczornym nabożeństwie, w wieczerzy i wrekreacji, która potem nastąpiła.Kilka zakonnic zbliżyło się do mnie, inne odsunęły się; tamteliczyły na moją protekcję u przełożonej; te były już zaniepokojone szczególną sympatią, jakąmi okazywała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]