[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedział na bitnie, podium z pulpitem, starając się niespoglądać na rodziców.Odczuwał zdenerwowanie, chociażnie miał ku temu żadnych powodów - zgromadzeni w syna-godze Temple Beth El byli jego krewnymi, przyjaciółmi lubbywalcami świątyni.Josh nosił nowy szary garnitur, białąkoszulę oraz czerwony krawat w niebieskie króliczki, którysam sobie wybrał.Starał się opanować.Zerknął na zegarek -dziewiąta trzydzieści pięć.Wkrótce będzie po wszystkim.Droga zajęła dokładnie tyle czasu, ile przewidział Fakhr,który w ciągu minionego miesiąca przejeżdżał tędy dobrytuzin razy.Prowadził teraz białą furgonetkę wzdłuż WaltonAvenue, zmierzając w stronę Wilshire.Pragnął jak najszyb-ciej przejechać przez skrzyżowanie.Zwiatła zmieniły się zczerwonych na zielone, Fakhr nacisnął więc pedał hamulca,by zwiększyć dystans do samochodu jadącego przed nim.Pokilku sekundach przycisnął gaz.Furgonetka pomknęła doprzodu.- Wzywam Joshuę Goldsmitha, który jutro przystępujedo bar micwy, do mikrofonu, by poprowadził nas dalej -przemówił rabbi Nachman.Josh wstał i poczuł, jak uginają siępod nim nogi.Becky, jego siostra, siedząca w pierwszym rzę-dzie, zrobiła gest, jakby chciała zagrać mu na nosie, ale matkatrąciła ją ostro łokciem.Uśmiechnął się do niej i poczuł, jak121 uspokaja się jego żołądek.Zebrali się tu rodzina i przyjaciele. Myśl pozytywnie.Fakhr wjechał schodkami przy północno-wschodnim na-rożniku synagogi.Pracownik ochrony, mężczyzna w średnimwieku, miał jedynie tyle czasu, by stanąć przed furgonetką,zanim ta uderzyła w niego i rozgniotła na miazgę, taranującbramę do bożnicy i wjeżdżając na zewnętrzny dziedziniec.Fahkr skierował pojazd w stronę drzwi wejściowych.Nie byłw stanie wjechać do wnętrza synagogi, ale to nie miało zna-czenia.Przestań się bać, mówił do siebie.Zrób to szybko.- Allahu akbar - powiedział na glos.Chwycił detonator - małe plastikowe pudełko podłączonedo grubego czarnego przewodu i umocowane na siedzeniupasażera, by uniknąć wstrząsów podczas wjeżdżania nastopnie.Oderwał pudełko od siedzenia, popatrzył na nieprzez moment i nacisnął znajdujący się pośrodku guzik.Josh właśnie sięgał po mikrofon, kiedy dosłyszał głośnytrzask dobiegający z zewnątrz.Ludzie zgromadzeni w bożni-cy obrócili się do tyłu; trzech mężczyzn wstało z miejsc, byzobaczyć co się dzieje.Elektryczny impuls pobiegł wzdłuż drutu do kołpakówpołączonych z laskami dynamitu w tyle furgonetki.Te eks-plodowały, a ułamek sekundy pózniej wybuchł saletrol.Wewnątrz synagogi nastąpił koniec świata.Eksplozja w niczym nie przypominała efektownego hol-lywoodzkiego obrazu samochodów-pułapek - ognistej kuliotoczonej kłębami dymu, która wywalała szyby w oknach, alepozostawiała nienaruszoną resztę auta.W filmach wybuchałmateriał o małej sile rażenia - jak czarny proch - spalając sięw efektownych fajerwerkach.Materiały kruszące, jak dyna-mit, nie spalały się, lecz eksplodowały, przechodząc122 momentalnie ze stałego stanu skupienia w gaz i wydzielającrównocześnie ogromne ilości ciepła.Gaz wyzwolony przez eksplozję rozprężał się, a powstałeciśnienie popychało powietrze z prędkością trzech i pół ki-lometra na sekundę - Fakhr wraz z furgonetką przestał ist-nieć w ułamku sekundy.We wnętrzu synagogi bomba wywo-łała supertornado, którego niszcząca moc przekraczała pięć-dziesiąt razy siłę naturalnej trąby powietrznej.Fala uderzeniowa oraz odłamki bomby wypchnęły tylnąścianę synagogi i rozerwały na strzępy każdego, kto znajdo-wał się z tyłu sanktuarium.Inni spłonęli doszczętnie w po-wstałej po wybuchu ognistej kuli, której temperatura sięgałakilku tysięcy stopni Celsjusza.Przetrwanie było kwestią od-ległości od zródła wybuchu - rodzice Josha, siedzący wpierwszym rzędzie, mogli liczyć na więcej szczęścia niż kuzynJack sześć ławek dalej.Stryj Ronnie, stojący przy ścianie, niemiał nawet cienia szansyFala uderzeniowa kierowała się na lewo od miejsca, wktórym stała furgonetka.Wybuch oderwał sufit od ścian.Gdy dach opadł z powrotem, ściany - naruszone i nieutrzy-mujące już pionu - nie były w stanie go podtrzymać, zacząłwięc się stopniowo walić, od tyłu bożnicy ku przodowi.Tonybetonu, drewna i stali spadały na tych, którzy zdołali przeżyćeksplozję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl