[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O właśnie - zaczął bojowo, wchodząc do domu bezzaproszenia.- Powitanie na sekretarce.Co z nim zrobiłaś?- Zmieniłam.A co?RS 61- Dlaczego? - Napięcie.- Bo tam był twój głos.A ty już tu nie mieszkasz, prawda?Nie chciałam wprowadzać nikogo w błąd.- A niby kogo? Wszyscy nasi znajomi wiedzą, kim jestem,prawda?Znam tę minę.Najczęściej demonstrował ją w piątkowewieczory.Taka mina mówi:  Nie zaczynaj ze mną, mam za sobąfatalny dzień i zły humor".Albo:  Powiedz, z łaski swojej,dzieciakom, żeby się odpieprzyły i dały mi święty spokój".Potem zazwyczaj zamykał się w salonie z puszką piwa i pilotemod telewizora, a ja potulnie krzątałam się po kuchni iszykowałam obiad.Cóż, dzisiaj ma na głowie Maksa, dooglądania mecz hokejowy, a do jedzenia drugi zestaw obiadowyz chińskiej knajpy.I do tego musi sam pozmywać.Ha, ha, ha.DMT.- Nie o to chodzi - obstawałam przy swoim, zirytowana jegoagresywnym zachowaniem.I pomyśleć, że tak niedawno się nadnim rozczulałam.- Zresztą nikt nie będzie nagrywał dla ciebieżadnych wiadomości.- Nie wiadomo.Nie każdy w pracy zna wszystkie szczegółymojego prywatnego życia.A jeśli to będzie coś ważnego?Zrozum, najważniejsze w tamtym nagraniu było to, żepodawałem numer komórki, żeby można mnie było złapać.- No i co z tego? Umiem mówić.Mogę podać każdemu numertwojej komórki.Albo tobie czyjś numer.Albo przekazać, żebyzadzwonili na Malachite Street.Czy to takie straszne?- Szczerze mówiąc, tak.Nie brzmi to najlepiej, nie uważasz?Podobnie jak:  Przykro mi, mój mąż już tu nie mieszka, bodopuścił się zdrady małżeńskiej", czyli prawdziwy powódniepokoju Richarda.Lecz obiecałam sobie, że nie będę drobiazgowa, więc ucięłamdyskusję:- No to kup sobie nową sekretarkę automatyczną.- Powinienem zabrać tę.RS 62- Dlaczego?- Bo ty nawet nie umiesz się nią posługiwać.- Owszem, umiem.Przecież nagrałam nowe powitanie.- Nie umiesz.Zawsze coś zepsujesz.Ledwie jej dotkniesz, jużnie działa.- Zwinia! Nieprawda.- Prawda.Zresztą, jest moja.- Nieprawda.- Prawda.Ja ją kupiłem.- Dla całej rodziny.- Dla siebie.- Dla rodziny.Zwłaszcza po to, żeby dzieci mogły naszawiadomić, że się spóznią, kiedy nas nie ma w domu.Takgwoli przypomnienia.- Ale ty zawsze jesteś w domu.Wieczorami.- Już niedługo.- Daj spokój! I nie wciągaj w to wszystko dzieci, jakbyś tybyła idealną matką, a ja.-.niewiernym mężem?- Na miłość boską, co cię ugryzło?- Nic, tylko nie lubię, kiedy się mnie traktuje z góry.- Ja? Ciebie? Z góry? To śmieszne! Dobre sobie, ty pławiszsię we współczuciu, a ja wegetuję w ciasnym mieszkanku jakjakiś pustelnik! Wiesz co, wydaje mi się, że ci się to podoba.Boże!- Cześć, tato.- Max.- Och.Ach.Cześć, Max.- Bawcie się dobrze, panowie - mówię.- Emma z wami niepójdzie, umówiła się.Chciała cię zawiadomić, ale - (uwaga,teraz cios!) - miałeś wyłączoną komórkę.Co za pech.Dobranoc.Uważajcie na siebie.(Zapamiętać: porozmawiać z córką na temat znajomych płcimęskiej.Palą? Nieodpowiednie towarzystwo - w jakimznaczeniu? Fani Swansea City?).RS 63Jeszcze dobrych kilka minut po ich wyjściu stałam wkorytarzu, robiąc nieprzyzwoite gesty palcami i pokazującjęzyk.Niech się odchrzani.A potem miałam wyrzuty sumienia,że wegetuje w ciasnym mieszkanku, chociaż przez wiele latciężko pracował, żeby nas było stać na (właściwie całkiemładny) dom, w którym teraz mieszkamy.A potem wkurzyłamsię na siebie, że mam wyrzuty sumienia.Gdyby nie planyzawodowe Richarda, bez wątpienia robiłabym w Londyniekarierę, której właściwie nigdy nie zaczęłam.Byłabym matką, topewne, ale także kimś więcej niż tylko kobietą, którejmężczyzna wypełnił całe życie.A potem dopadły mnie znowuwyrzuty sumienia, tym razem, że tak na to patrzę, bo przecieżRichard podjął decyzję o przeprowadzce do Cardiff z moimpełnym poparciem.Czy chociaż raz dałam mu do zrozumienia,że mam wątpliwości co do takiego wyboru? Albo że chciałabymbyć kimś więcej niż tylko matką i żoną? %7łe chcę więcej, niż midawał? I czy naprawdę chcę więcej? Tak szczerze? Z ręką nasercu? Potem znowu dopadły mnie wyrzuty sumienia zewzględu na mieszkanie.Tym razem chodziło o problem,którego starałam się unikać w moich rozważaniach, jako żetakie podejście podważa moje stanowisko zdradzonej żony zdwójką dzieci, która musi mieć dach nad głową, za towprowadza pojęcie szeroko pojętej kobiecej reakcji na zdradę.Pod pewnymi względami (doprawdy, Julio? Daj spokój!)wolałabym, żeby Richard nie był skruszony i potulny, żeby niestarał się ratować naszego małżeństwa, tylko żeby uciekł zRhiannon De Laney.Koniec, kropka.Wtedy nie zawracałabymsobie głowy kwestią: wybaczyć mu czy nie.I dobrze, bo terazjestem zakochana w Howardzie.Co jest głównym powodem, jakprzypuszczam, nękających mnie wyrzutów sumienia.Ledwie to pomyślałam, poczułam się, co mi się często zdarza,jak nastolatka udająca osobę dorosłą.Jak mogę się zakochać winnym mężczyznie, skoro jeszcze trzy miesiące temu myślałam,że kocham Richarda? No, jak?RS 64Zresztą, co to jest miłość? To pożądanie z dodatkiempluszowych zwierzaków.Postanowiłam, że już nie będę sięobsadzać w głównej roli bohaterki romansu.Od dzisiaj jestemdojrzałą (dojrzewającą) kobietą po trzydziestce, która twardostąpa po ziemi, nie daje się zwariować porywom serca i bierzewszystko, co życie ma jej do zaoferowania, do czego, jakokobieta, ma zresztą prawo.W tym duchu przygotowałam sobiekąpiel, która, jak radzą jednogłośnie miesięczniki w stylu Cosmopolitan" i  She", odmładza i energetyzuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl