[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, miałam raczej na myśli twój wiek.- Mam dwadzieścia dwa lata - oświadczyła słodko Autumn.- Wcalenie jestem już taka młodziutka.No, chyba że mój wiek ocenia się z pozycjitrzydziestolatki.Usta Joanny zacisnęły się w wąziutką linię i Autumn zrozumiała, żemoże sobie pogratulować wygranej.Kiedy toczyły słowny pojedynek, Saulnie odezwał się ani słowem, dostrzegła jednak w jego oczach błysk aprobatyi jakby rozbawienia.ponaousladansc Do stolika podszedł kelner z bloczkiem i ołówkiem.Kiedy nowiprzybysze złożyli zamówienie, Saul spojrzał pytająco na Autumn.- Kochanie - wypaliła, najsłodziej, jak potrafiła.- Nie wiem naprawdę,na co się zdecydować.Czy mógłbyś zamówić dla mnie?Znów błysk porozumienia w oku.- Mam nadzieje, że będziesz zadowolona z mojego wyboru - odrzekłuprzejmie.Kiedy kelner odszedł, cała uwaga Joanny skupiła się na Saulu.- Nie mogę uwierzyć, że odzyskałeś wzrok.- Jak się o tym dowiedziałaś?- Przypadkowo.Mieszkam teraz w Londynie, nie bardzo wiem, codzieje się w Godsent.Jakieś dwa dni temu spotkałam kolegę ze szkoły i onmi wszystko opowiedział.Tak się cieszę!- To miło z twojej strony.- Próbowałam się z tobą skontaktować - trajkotała Joanna, niezważając na jego chłodny, prawie pogardliwy ton.- Twoja gospodyni powiedziała, że wyjechałeś, ale ani ona, ani twójagent nie chcieli powiedzieć dokąd.- A w jakim celu chciałaś się ze mną skontaktować?- Myślałam, że miło ci będzie zobaczyć się ze mną, mój drogi -powiedziała Joanna lekko obrażonym tonem.- Zjeść wspólnie obiad,pogadać o dawnych czasach.Przecież kiedyś byliśmy ze sobą bardzoblisko, prawda?Autumn czuła, że robi jej się niedobrze.Znała te sztuczki Joanny.AleSaul chyba po raz drugi nie zrobi z siebie głupca.Chociaż.Jeśli czujeponaousladansc jeszcze coś do Joanny.Twarz Saula nie wyrażała nic, poza uprzejmym zainteresowaniem.- Mam nadzieję, że przedstawiłabyś mi swojego męża.- Och, Carl i ja rozwiedliśmy się jakieś pół roku temu- odpowiedziała szybko.- Słyszałem, że Korporacja Finansowa Carlton Dening zbankrutowała.- On zawsze był głupcem.- Na twarzy Joanny pojawił się wyrazniekłamanej pogardy.- Ale bogatym? Przynajmniej wtedy, gdy go poznałaś.- Na papierze.-Wzruszyła ramionami.Na stół wjechały zamówione potrawy.Saul i Joanna nadal byli zajęcirozmową, Autumn straciła apetyt i niemrawo dziobała swoją rybę.DavidGish od chwili powitania nie powiedział ani słowa.Siedział z ponurą miną,zapewne marząc, aby jak najprędzej się stąd wyrwać.Autumn było gotrochę szkoda, przechwyciła jego spojrzenie i chciała go zagadnąć, ale onodwrócił wzrok.Siedział z opuszczoną głową, czekając aż lunch sięskończy.- Czy oboje zatrzymaliście się w Londynie? - spytała Joanna, niepotrafiąc ukryć zazdrości.- Tak, na kilka dni.- W twoim mieszkaniu?- A któż ci zdradził, że mam w Londynie mieszkanie?- Twój agent.- Aha, no tak, Gerald.ponaousladansc Saul, jakby sobie nagle coś przypomniał, zerknął nerwowo na zegarek.- Bardzo mi przykro, ale będę musiał uciekać, mam zaraz spotkanie.Ruchem ręki wezwał kelnera, odmownym gestem skwitował gotowośćGisha do udziału w płaceniu.Kiedy Saul uregulował rachunek, Autumnchciała wstać.- Nie ma powodu do pośpiechu, kochanie - zwrócił się do niej.- Zostańi wypij spokojnie kawę, zanim zaczniesz biegać po sklepach.Wez taksówkędo Knightsbridge, u Harrodsa mam otwarty rachunek, korzystaj z niegowedług uznania.Przyda ci się też trochę gotówki.Wyjął z portfela zwitek banknotów i z hojnością, którą odczuła jakpoliczek, rzucił jej pieniądze na kolana.David Gish był też już gotowy dowyjścia.Joanna nagle przypomniała sobie o nim.- Dziś jestem zajęta.Zadzwonię do ciebie pózniej - powiedziała tonemnie znoszącym sprzeciwu.Szybko wybąkał podziękowanie za lunch i znikł.Joanna, uwolniwszysię od swego towarzysza, wsunęła władczo rękę pod ramię Saula.- Jedziemy w tym samym kierunku.Może wezmiemy taksówkę? -zaproponowała słodkim głosem.- Czemu nie.- zgodził się obojętnie i zwrócił się do Autumn: - DziśGerald wydaje skromne przyjęcie dla kilku producentów filmowych.Wbrewrozsądkowi zgodziłem się tam pójść.Wątpię, czy uda mi się wrócić przedsiódmą.Jeśli będziesz głodna, zejdz do restauracji na parterze.Albo zamówcoś do mieszkania.Odeszli.Ramię w ramię.Autumn siedziała sztywno, z dumnieponaousladansc uniesioną głową.Mimo że nosiła na palcu pierścionek zaręczynowy, Saulnie przedstawił jej jako swojej narzeczonej.Nic nie wspomniał ozbliżającym się ślubie.Być może wcale do niego nie dojdzie, pomyślałagorzko.Saul szybko się zorientuje, że Joanna jest nim znów bardzo zain-teresowana.Kto wie, może to właśnie ta przebojowa, pozbawiona skrupułówkobieta zdobędzie miłość Saula? Może to właśnie z nią zechce spędzićresztę życia? W takim razie, po co wysłał Autumn do tych wszystkichsklepów z dodatkami ślubnymi? O nie, nie potrzebuje ani grosza z jegopieniędzy, które rzucił jej z pogardą na kolana.Zdenerwowana Autumn zebrała banknoty i wcisnęła je do torebki.Wstała, dziękując ruchem głowy kelnerowi, któryniósł jej kawę.Wyszła naulicę.Było szaro i zimno.Chłodny wiatr szarpał gałęziami drzew, popędzałpłynące w rynsztoku szczątki jakiejś broszurki.Nie zaglądała do sklepów.Przez wiele godzin przemierzała bez celu gwarne ulice, nie mogąc ukoićprzygnębiającego smutku.O zmierzchu zaczęło padać.Mokre jezdnie i chodniki odbijałyniezliczoną ilość kolorowych świateł.Autumn wędrowała dalej, dopóki niedała jej się we znaki chora noga.Przemoczona do suchej nitki, dygocząc zzimna, dotarła wreszcie do domu.Natychmiast wzięła gorący prysznic.Rozgrzała się, ale w środku nadal czuła lodowatą pustkę.W kuchni znalazłaherbatę.Kiedy przysiadła na kanapie, z kubkiem gorącego napoju w ręku,rozległ się dzwonek u drzwi.Sądziła, że to ktoś z obsługi budynku.Otworzyła.ponaousladansc Na progu stała Joanna, ubrana w wieczorową suknię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl