[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kilka razy, kiedy byliśmy w parku, przybiegała i mówiła, że ma dla mnie prezent.Apotem podawała mi w wyciągniętym ręku kocią kupę wygrzebaną z piasku.To były czasy pokiwał głową w zamyśleniu.Kilka razy? To zdarzyło się więcej niż raz?Smarowanie kupą po ścianach? Gówniane prezenty? Czy dzieci nie powinny się rodzić zeświadomością, że kału się nie dotyka? Czy Gavin wie, że jest to jedna z tych reguł, których nienależy łamać za żadne skarby świata?Obserwowałem, jak chłopak grzebie w pudełku z książkami, które ktoś postawił obokzasłuchanych dzieciaków, i zastanawiałem się, czy przypadkiem nie wyciągnie ze środka jakiejśkupy i nie przyniesie w prezencie.A jeśli zacząłby ją rozmazywać po mnie?Zacząłbym krzyczeć.A w bibliotece się nie krzyczy.I co powinienem wtedy zrobić? COROBI? No to powodzenia w byciu ojcem, kolego  powiedział do mnie ów mężczyzna,zbierając się do wyjścia.Ja zaś tkwiłem na swoim miejscu, próbując powstrzymać atak paniki, który  daję głowę właśnie się zaczynał.Potrzebuję papierowej torebki, do której mógłbym chwilę&pooddychać.Dlaczego nie wziąłem papierowej torebki? Rany.Ręce utytłane kupą.RCE WKUPIE. Carter! Hej, Carter!  Gavin puścił się sprintem w moją stronę uciszany przez kilkudorosłych.Wlepiłem wzrok w jego ręce, modląc się, żeby nie było na nich wielkiego gie.Jakmiałbym wyjaśnić Claire, że wyszliśmy z synem z biblioteki, ponieważ chciałem uniknąć śladówkału na tapicerce? Skrzywiłem się i zamknąłem oczy na samą myśl o czekającym mniegównianym pocisku w twarz albo kupce radośnie rozsmarowanej na ramieniu.Pędził tak szybko,że nie wyhamował na czas i władował mi się w nogi z głuchym  umpf.Proszę, pięknie kurwa proszę, niech na moich nogach nie będzie odchodów.Niezniechęcony zderzeniem Gavin jedną ręką złapał mnie za kolano, troskliwie chroniąccoś, co trzymał w drugiej.Cóż, z ręką pełną kupy ostrożności nigdy za wiele.Czułem, jak wdrapuje mi się na nogi, pomagając sobie kolanami.Oczy miałem zaciśniętetak mocno, że byłem bliski bólu głowy.Dobry Boże.Gotuj się na najgorsze.Na stolcową kanapkę.Będzie chciał, żebym udawał,że ją jem  jak to robią dzieci z ciastkami ulepionymi z ciastoliny.Określenie kupa szczęściazyska w moim życiu nieoczekiwane, alternatywne znaczenie. Mam coś dla ciebie, Carter.Zgaduj-zgadula, w której ręce złota kula?  powiedział zaaferowany.Boże, nie każ mi wybierać.A jeśli już, niech trafię na dłoń bez kupy.Gavina szybko zniecierpliwiło moje milczenie. Carter, mów coś.Otwórz oczy.To nic strasznego!Nerwowo przełknąłem ślinę.Czy żel do toalet szczypie? Po uprzednim zdjęciu naskórka za pomocą papieru ściernegozapewne tak.Z wolna otworzyłem jedno oko, aż zobaczyłem Gavina trzymającego ręce zaplecami. No, wybierz jedną rękę i zobacz, co mam  powtórzył z przejęciem w głosie. Dobrze, to w takim razie wybieram tę rękę  odrzekłem bez entuzjazmu, klepiąc go wprawe ramię.%7łegnaj, czysta, niezafajdana skóro.Będę cię miło wspominał.Gavin podskoczył z radości na moich kolanach i wyciągnął przed siebie prawą rękę. Zgadłeś! Masz!  pisnął z emocji.Nie bez pewnego niepokoju spuściłem wzrok i odetchnąłem z ulgą na widok podtykanegoobiektu.Była to książka.Piękna, pachnąca nowością biblioteczna książka.%7ładnego kału naokładce.Ani w środku.Tylko książka.Tytuł brzmiał: Nie krępuj się, bądz szczęśliwy.Wziąłem ją z jego drobnej dłoni i spojrzałem pod światło na rysunek na okładceprzedstawiający dwa dokazujące na łące szczeniaki. Ta książka wygląda na bardzo fajną.Dlaczego ją wybrałeś?  zapytałem.Gavin położył na moim ramieniu rękę, w której przed chwilą trzymał książkę, i popatrzyłmi prosto w oczy. Bo cię lubię.A mamusia mówi, że miło jest robić różne rzeczy, żeby ludzie byliszczęśliwi.Chcę, żebyś był szczęśliwy.Po czymś takim mogłem tylko siedzieć i się na niego gapić.Teraz rozumiem.Rozumiem,dlaczego Claire się nie poddała, kiedy się dowiedziała, że jest w ciąży.%7łe zrezygnowała zestudiów i poświęciła wszystko dla tego małego chłopca.Nagle zdałem sobie sprawę, że sercemam na kolanach, a choć nie byłem świadkiem kilku pierwszych lat jego życia, pokochałem gobezwarunkowo po prostu dlatego, że był mój.Był częścią mnie.Byłem pewien, że zrobię wszystko, byle tylko był bezpieczny.Objąłem ramieniem jego drobną sylwetkę z nadzieją, że jużnie traktuje mnie jak zupełnie obcego i pozwoli się przytulić.Bez wahania dał się objąć i oparliśmy się o siebie czołami. Mały, ja już jestem najszczęśliwszym facetem na świecie  powiedziałem z czułością. Fajnie.To jak już tę przeczytasz, możesz mi przeczytać tę.Odchyliłem głowę, żeby móc spojrzeć w dół.Druga książka miała tytuł Monologi waginy.***Po wyjściu z biblioteki zabrałem Gavina na lody, a potem ruszyliśmy z powrotem dodomu Claire [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl