[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak.Są tam także zaadaptowane podprogramy biologicznego sprzężenia zwrotnego, którewpływają na twoje fizyczne ego.Kiedy już określisz zródło swej cielesnej przyjemności, możesz jąpowtórzyć.- Jego głos stał się łagodniejszy, kuszący.- Tyle razy ile starczy ci siły.Jej u-adiunkt poinformował ją, że Likan ofiarowuje jej program.Nagle w peniuarze zrobiło jejsię bardzo gorąco.- Przeskanuj go na ukryte wejścia i konie trojańskie - poleciła u-adiunktowi, patrząc w oczyLikana.- Jest czysty.- Załaduj i uruchom.Egzowizją obserwowała jak program wpływa w jedną z jej spacji pamięci.Bardzo przypominałprogramy nauczające, którym pozwalała wnikać w swoją szarą materię.Instynktowna wiedzamusowała w jej mózgu.- Nie bój się - powiedział cicho Likan.- Ja wykorzystam to razem z tobą.To sprawi, że naszpierwszy raz będzie spektakularny.Skinęła głową, nie wierząc w swoje zdolności wypowiadania słów.Teraz, kiedy o tym myślała,oczyszczenie umysłu było prostym procesem.Szła za wznoszącymi się cyklami snu, ale nigdy ich nieakceptowała.Jej oddech ustatkował się i stała się świadoma rytmów ciała, przepływu nerwowejenergii.Bicia serca.Peryferyjne myśli znikły, pozwalając jej na skoncentrowaniu się na buduarze, nałóżku.Coraz bardziej uświadamiała sobie lekkie dotknięcie materii na skórze.Drobne perełki potutrwały, przyklejone do skóry.Dzwięk bąbelków syczących w kryształowych kieliszkach.OddechLikana.Zobaczyła, że wysuwa on rękę, jego palec przyzywa.Marakata odpowiedziała na wezwanie, wślizgując się wężowo na materace.Jej palce gładziłyskórę Araminty.Bodzce przesyłane przez nerwy wlały się w jej mózg falą przypływu.Wciągnęłapowietrze i skupiła uwagę na najprzyjemniejszych doznaniach.Pławiła się w nich.Instruowana przez Likana, Marakata zerwała tasiemki peniuaru z ramion Araminty.Powietrzepłynęło nad jej obnażonymi piersiami, a za nim ciepłe palce.Araminta dziko zadrżała pod tymdotykiem i uśmiechnęła się, skoncentrowana na doznaniu.Gorąca krew ruszyła ku jej brodawkompiersiowym i uniosła je.- Tak - powiedziała właścicielowi palców.Pieszczotę powtórzono i nastąpiła identyczna ekstaza.A potem przesuwało się po niej wieledłoni.Ciepłe, chętne usta całowały.Pławiła się w rozkosznych doznaniach rozbudzonych przezharem.Zdjęto z niej peniuar.Instynktownie wygięła plecy w łuk.Kutas Likana wślizgnął się do jejwnętrza.Doświadczenie było nie do zniesienia, pozostało tylko to.A jednak jej umysł stałniezłomnie w prądzie radości fizycznej.Araminta przyrzekła sobie, że bez względu na wszystko niezasłabnie, jak to zrobiła przy Boveyu.Tym razem nie było substancji chemicznych zaciemniającychjej umysł, tym razem była wolna, by doświadczać niewiarygodnej konkluzji.Zmiała się i płakałajednocześnie, gdy Likan zaczął falować potężnym rytmem.A potem harem rozpoczął od nowa swójwirtuozerski występ.***Władca Niebios szybował w zewnętrznej atmosferze stałej planety.Skrzydła próżniowewciągnął już dawno temu.Gęste, burzliwe strumienie jonosfery omywały jego przednią część,tworząc długie wibracje przebiegające przez gigantyczny kadłub.Wewnątrz niego drgająca energiatworzyła specyficzny wzorzec, myśli mieszały się z żywiołową mocą ciała i manipulowały materiąwszechświata na zewnątrz.Szybkość Władcy zmniejszała się, kiedy narzucał swe życzeniarzeczywistości.Aagodnie zaczął wnikać w atmosferę.Daleko w dole umysły istot rozumnychzaśpiewały na powitanie.- Teraz! - Kleryk konserwator Ethan rozkazał czekającym posłusznie umysłom Mistrzów Snu.Ich myśli wytrysnęły płomieniem w gajasferę, pchały materię snu, szukały wejścia.Mackiczystej woli macały i szturchały oporny obraz emanujący z Drugiego Zniącego.Kiedy WładcaNiebios zaczął ogniskować swą uwagę na starodawnym nadbrzeżnym mieście poniżej, czuli, jak jegopercepcja zwraca się na zewnątrz, ku nim.Poczuł ich! Wiedział, że tu są.- Panie! - zawołał Ethan z głębokim szacunkiem.- Potrzebujemy twej pomocy.Władca Niebios zatrzymał się.Zniący Władcę Niebios czuli jak masa planety naciska napercepcję wspaniałego stworzenia.W ten sposób naprawdę czuli wiatry, dmące przez RówninęIguru.Doświadczali fal toczących się leniwie po morzu Lyot ku wybrzeżu.I tam, bezpośrednio podnimi, tak kusząco blisko, fizyczne formy budynków Makkathranu ocierały się o ich świadomość.Każdy z nich dokładnie taki, jaki był w snach Inigo.Uwielbienie i wdzięczność wezbrały w nich, przelewały się w gajasferę, unosząc ze sobą myśliEthana.- Staramy się do ciebie dotrzeć.Pokaż nam drogę do siebie, panie.Przyjmij nas.Sen rozbił się we wspaniałym szczycie bólu.Apodyktyczne myśli Władcy Niebios zostałyszarpnięte przez straszną siłę.- NIE! - rozkazał Drugi Zpiący pośród zrujnowanej rozkoszy.- Ja jestem sobą.Nieskończona czarna powierzchnia napuchła złośliwym gniewem, zamykając przepaść międzygajasferą i Władcą Niebios.Oślepiający ból wypalił się głęboko w umyśle Ethana, jakby warknęła na niego czerń.Wrzasnął, wszystkie mięśnie napięły się, wyrzuciły go z fotela i miłosiernie stracił świadomość.***Araminta zbudziła się, wciągając powietrze.Serce jej łomotało i dyszała.Instynktowniezastosowała wiedzę programu.Ustabilizowała pędzący umysł i stłumiła cierpienie ciała.Programpracował doskonale.Co, do cholery, jest z tym snem?Zaczął się całkiem przyjemnie, łagodnym płynięciem nad dziwną planetą; ciepłe słońce naplecach, tajemniczy kontynent przesuwający się pod spodem.Potem coś się wydarzyło, dusząceuczucie, które włączyło napływ adrenaliny i musiała się miotać, próbując się zbudzić.Wyzwolić sięod tego gnębiącego uczucia duszenia.Było to tak, jakby ktoś próbował ukraść jej duszę.Wrzasnęłana ciemną siłę i w końcu zdołała się obudzić.Kopiąc, wijąc się i krzycząc.Czy na pewno? A jednak to, co rzeczywiście zrobiła, to trochę sięprzesunęła i usiadła.Rozejrzała się zdezorientowana.Buduar Likana nadal oświetlało to samo ciepłe światło.Wszyscy inni spali.Clemance zwinęła się obok niej, tamie położyła na jej nogach.Dziewczynaprzesuwała się, mrugała zdezorientowana, kiedy Araminta się ruszała.Araminta pogłaskała jejsplątane włosy i policzek, kojąc ją, jakby była niespokojnym dzieckiem.Senna Clemanceuśmiechnęła się z uwielbieniem, a potem znowu zamknęła oczy,Araminta z irytacją odetchnęła i znowu opadła na plecy.Mimo miękkiego materaca, ciało miałamocno napięte - co bez wątpienia zdenerwuje Nifrana.Kiedy tak sztywno leżała, słyszała jak dwie zharemu cicho kwilą we śnie.Wiec nie tylko ona miała złe sny.Zastanawiała się, czy ma przejść przezpokój i je obudzić.Ale w końcu obie wpadły w głębszy sen.Jednak ona nadal nie mogła sięodprężyć i zasnąć.Coś po omacku szukało w jej podświadomości i ją niepokoiło, uciekającewspomnienie, które próbowała wywołać.Nie sen, coś wcześniej.Jeszcze raz program przyszedł jej z pomocą.Oczyściła umysł i skoncentrowała się nawspomnieniach z orgii.Fizycznie była ogromnie satysfakcjonująca - nie ma co zaprzeczać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]