[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wierzysz mi? WierzÄ™ odparÅ‚ syn szczerze zmartwiony. Ale chociaż ja nie umiem ci powiedzieć, dokÄ…d pojechaÅ‚ ten prze-klÄ™ty marszaÅ‚ek, to przynajmniej możesz mi wyjawić, kim sÄ… te wiÄ™z-niarki, które siÄ™ tak tajemniczo wywozi. Ojcze, pamiÄ™tasz, co mówiÅ‚eÅ› w dniu twojego odjazdu? Przypo-minasz sobie tÄ… paniÄ…, której porwaÅ‚eÅ› dziecko? Stary Pardaillan243wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™. Otóż ta dziewczyna, to dziecko, to Loiza de Piennes, araczej Loiza de Montmorency. Ty jÄ… kochasz?! Tak, kocham, kocham bez najmniejszej nadziei.A jednak chcÄ™ jÄ…uwolnić.I ona wÅ‚aÅ›nie jest w tej karecie.Ona i jej matka! Ach, teraz rozumiem wszystko! Rozumiem te Å›rodki ostrożnoÅ›cizastosowane wczoraj i dzisiaj wobec mnie.Bo gdybym znaÅ‚ prawdÄ™,sam podjÄ…Å‚bym siÄ™ tego, czego ty siÄ™ podjÄ…Å‚eÅ›. Ale, ojcze, jak to siÄ™ staÅ‚o, że trafiÅ‚eÅ› na sÅ‚użbÄ™ do marszaÅ‚ka? Odkiedy jesteÅ› w jego paÅ‚acu? Dopiero od wczorajszego wieczoru.I byÅ‚em tam strzeżony.Po-nieważ marszaÅ‚ek przyrzekÅ‚, że od północy bÄ™dÄ™ wolny, miaÅ‚em zamiarwtedy przyjść do ciebie.Stary Pardaillan opowiedziaÅ‚ synowi o swoim spotkaniu z Damvi-lle'em w Ponts-de-Cé i o tym, co z tego wynikÅ‚o.Z kolei Jan uzupeÅ‚niÅ‚swojÄ… opowieść tym, co mu siÄ™ przytrafiÅ‚o po odjezdzie ojca.Postanowili, że stary Pardaillan wróci do paÅ‚acu Mesmes i bÄ™dziewiernie sÅ‚użyÅ‚ marszaÅ‚kowi w czasie jego kampanii politycznej.ByÅ‚ tonajlepszy sposób, żeby siÄ™ dowiedzieć, co siÄ™ staÅ‚o z JoannÄ… de Piennesi jej córkÄ…. W najgorszym razie dodaÅ‚ stary wagabunda jest ktoÅ›, kto topowinien wiedzieć.Ten, kto powoziÅ‚, niejaki wicehrabia d'Aspremont.A jego to ja już zmuszÄ™ do wyÅ›piewania prawdy. Ja zaÅ› poinformujÄ™ marszaÅ‚ka de Montmorency o tym co zaszÅ‚o.IbÄ™dÄ™ czekaÅ‚ na ciebie, ojcze, w Deviniere.i to z wielkÄ… niecierpliwo-Å›ciÄ…. W Deviniere , nieszczÄ™sny? CzyżbyÅ› chciaÅ‚ wrócić do Bastylii? Prawda, nie pomyÅ›laÅ‚em o tym. Zostaniesz tu.Od dawna jestem w dobrych stosunkach z wÅ‚aÅ›ci-cielkÄ… BijÄ…cego MÅ‚ota. Dobrze, ale ty pójdziesz, ojcze, po Pipeau, po mojego psa! PójdÄ™, synu!244XXVIW LUWRZEKawaler de Pardaillan przespaÅ‚ dwie czy trzy godziny na nÄ™dznymsienniku, w nÄ™dznej dziurze zwanej komnatÄ… książąt.OkoÅ‚o dziewiÄ…tejrano byÅ‚ już na nogach.UdaÅ‚ siÄ™ prosto do paÅ‚acu Montmorency, gdzie zastaÅ‚ marszaÅ‚kaoczekujÄ…cego go z ponurÄ… niecierpliwoÅ›ciÄ….CaÅ‚y poprzedni dzieÅ„ i caÅ‚Ä…noc Franciszek porzÄ…dkowaÅ‚ swoje mgliste, niekiedy sprzeczne myÅ›li.Chwilami zgadzaÅ‚ siÄ™ z mÅ‚odym Pardaillanem, że w tej sprawie pod-stÄ™p byÅ‚by przydatniejszy niż siÅ‚a.Niekiedy myÅ›l jego zatrzymywaÅ‚a siÄ™z trwożnÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… na fakcie, który wydawaÅ‚ mu siÄ™ wrÄ™cz niere-alny: byÅ‚ ojcem siedemnastoletniej córki nie podejrzewajÄ…c nawet jejistnienia! Wtedy uÅ›miechaÅ‚ siÄ™, ale natychmiast posÄ™pniaÅ‚.Kiedy in-dziej myÅ›laÅ‚ o jej uroczej matce, o Joannie, odtwarzajÄ…c jej martyrolo-giÄ™ od chwili dramatycznej wizyty w Margency, a wtedy uÅ›wiadamiaÅ‚sobie, że nie przestaÅ‚ jej kochać.Ale zaraz stawaÅ‚ przed nim ciężki problem i chociaż czyniÅ‚ wysiÅ‚ek,żeby go od siebie odsunąć, problem powracaÅ‚ nieubÅ‚aganie: wszak po-Å›lubiÅ‚ DianÄ™ FrancuskÄ…!Kiedy wróciÅ‚ Jan, książę nie miaÅ‚ odwagi go pytać, ale jego gorejÄ…cespojrzenie byÅ‚o bardzo wymowne.Pardaillan miaÅ‚ przed sobÄ… czÅ‚o-wieka cierpiÄ…cego.WyczytaÅ‚ w jego oczach caÅ‚y niepokój oczekiwania. Wasza książęca mość powiedziaÅ‚ miaÅ‚em racjÄ™: one byÅ‚y wpaÅ‚acu Mesmes. ByÅ‚y? zawoÅ‚aÅ‚ marszaÅ‚ek. To znaczy, że ich już tam nie ma.Och, książę, nad tym wszystkimciąży jakieÅ› niepojÄ™te fatum.Już miaÅ‚em je uwolnić.ale jeden chybio-ny strzaÅ‚.rÄ™ka, która zadrżaÅ‚a. ToÅ› ty siÄ™ biÅ‚, kawalerze? Tak, wasza wysokość, ale mi siÄ™ nie udaÅ‚o. BiÅ‚eÅ› siÄ™ dla mnie! Kawalerze, jestem ci winien już tak wielkÄ…wdziÄ™czność, że sam nie wiem, jak mam jeszcze wyrazić mojÄ… przyjazÅ„.A wiÄ™c mówiÅ‚ dalej marszaÅ‚ek zaciskajÄ…c pięści to mój brat tak siÄ™na mnie zawziÄ…Å‚.I ten czÅ‚owiek należy do mojej rodziny, jest mojejkrwi! Opowiedz, moÅ›ci kawalerze, wszystko, co wiesz.245Jan powtórzyÅ‚ dokÅ‚adnie to, co mówiÅ‚ ojcu.Nie wspomniaÅ‚ jednak ostarym Pardaillanie.Ale i tak jego opowieść wzbudziÅ‚a zachwyt mar-szaÅ‚ka. I tyÅ› siÄ™ na to zdobyÅ‚, kawalerze! wykrzyknÄ…Å‚. Tak, książę z prostotÄ… odparÅ‚ Jan. ZresztÄ…, zdaÅ‚o siÄ™ to tylkona to, żeby siÄ™ upewnić, iż porywaczem jest marszaÅ‚ek Damville.AledokÄ…d pojechaÅ‚a kareta może siÄ™ niebawem dowiem.Franciszek chwyciÅ‚ gwaÅ‚townie dÅ‚oÅ„ Jana. A ja ci mówiÄ™, że muszÄ™ wiedzieć niezwÅ‚ocznie! Czy masz dośćodwagi, żeby powtórzyć wszystko, coÅ› mi opowiedziaÅ‚, nawet gdyby cito groziÅ‚o niebezpieczeÅ„stwem? Nawet w obecnoÅ›ci mego brata? Jestem gotów odparÅ‚ zimno Pardaillan. A wiÄ™c byÅ‚byÅ› gotów iść ze mnÄ… do samego króla? Nawet w tej chwili. Zwietnie.W takim razie zaraz udamy siÄ™ do Luwru.Niechaj królwymierzy karÄ™.A jeÅ›li bÄ™dzie siÄ™ uchylaÅ‚. Co wtedy? Wtedy oÅ›wiadczyÅ‚ marszaÅ‚ek jeÅ›li zawiedzie mnie sprawie-dliwość ludzka, ucieknÄ™ siÄ™ do sprawiedliwoÅ›ci boskiej.Franciszek pobiegÅ‚ do swoich apartamentów. A niech to licho! mruczaÅ‚ Pardaillan. Do króla! To znaczy dokrólowej Katarzyny! Tej uroczej kobiety, która kazaÅ‚a mnie wtrÄ…cić doBastylii, a teraz niewÄ…tpliwie powtórzy swój rozkaz!Po kwadransie zjawiÅ‚ siÄ™ marszaÅ‚ek i daÅ‚ Janowi znak, żeby za nimszedÅ‚.Na dziedziÅ„cu czekaÅ‚a kareta.MarszaÅ‚ek i Jan wsiedli do niej w asy-Å›cie czterech paziów.Po drodze nie zamienili ani sÅ‚owa i tak dojechali do Luwru.Tego ranka król przyjmowaÅ‚, to znaczy, że Karol IX dopuÅ›ciÅ‚ swoichdworzan do grand lever , czyli porannej audiencji w sypialni.MÅ‚odykról byÅ‚ w dobrym humorze, wÅ‚aÅ›nie zaprosiÅ‚ byÅ‚ wszystkich obecnychdo zwiedzenia nowego gabinetu urzÄ…dzonego na parterze pod jegoapartamentami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]