[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrzyłemna nią.Napiła się herbaty, zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Pojedziesz do mojego starego? Dzisiaj nie, ale w końcu muszę.W końcu odzyskałem to, co zamówił.Parsknęła, ręcznik zafalował. Ta. Poprawiła ręcznik. Każesz mi wracać do niego? Powinienem. I co, kat wykona swoją powinność? Właśnie się zastanawiam.Odwróciła się w moją stronę. Masz kobietę? Kiedyś miałem.Teraz miewam.Kiedyś znowu będę miał, ale jeszcze nie teraz. Zostań ze mną. Masz siedemnaście lat& Osiemnaście! Niech będzie osiemnaście, masz osiemnaście lat, za miesiąc czy rok poznasznastępnego fascynującego Sergiusza o białych zębach i odejdziesz. Sergiusz to dupek.Piesek mamusi.Tak mamciu, nie mamciu.Rozumiem mamciu.Kurwa! Nie klnij, to odbiera ci urok niewinnej panienki.Wstała od stołu, ręcznik zsunął się na podłogę.Stała przede mną tak jak się urodziła,chociaż nie, trochę się rozwinęła od tego czasu. Podobam ci się? Uniosła piersi dłońmi. Nie jestem niewinną panienką. To akurat wiem.Widziałem twojego misia.Prychnęła tylko.Nie wiem kiedy wstałem od stołu, staliśmy naprzeciwko siebie na środkupastelowej, kolorowej kuchni. Pokażę ci co potrafię uszczypnęła się w sutek. Nie kuś. Zawahałem się. Nie zniosę odejścia następnej kobiety.Podeszła bliżej, przesunęła dłonią po mojej twarzy. Ja nie odejdę.Uratowałeś mnie i wogle. Zwłaszcza wogle.Patrzyła na mnie wyczekująco, zaokrąglonymi oczami.Nie można przez całe życie być niewolnikiem swojej silnej woli.Przyciągnąłem ją dosiebie, moje dłonie odnalazły jej talię, zjechały niżej.Jęknęła.Przez koszulę poczułem, jaktwardnieją jej sutki. Tam jest kanapa, chodz. Poczekaj.Objąłem ją w talii, uniosłem, posadziłem na kuchennym stole.Zaszczękały szklanki,herbata rozlała się i pociekła na podłogę.Nie zwróciłem na to uwagi, zajęty jej piersiami.Rozpięła mi spodnie, objęła mnie nogami.Kiedy się już nacieszyłem dotykiem i smakiem jej ciała, przenieśliśmy się na kanapę, podrodze pozbyłem się koszuli i reszty ubrania.Chciałem żeby usiadła mi na kolanach,dopasowywaliśmy się chwilę, a po chwili rzuciła mam lepszy pomysł , zgarnęła koc, zsunęłasię na podłogę i uklękła przede mną.Polizała czubek mojego członka. Robił ci tak ktoś? Aach, dawno już nie.Bardzo&Nie dokończyłem, bo zaczęła rytmicznie poruszać głową, potem popracowała językiem.Kiedy miałem już prawie dojść, przerwała. Nie kończ. A co mi się przydasz jak się spuścisz. Też umiem parę rzeczy, ty masz więcej entuzjazmu, ja mam doświadczenie, chodztutaj podciągnąłem ją za ręce i posadziłem ją na swoim miejscu.Teraz mogłem zanurkowaćmiędzy jej udami, aż do porośniętego przystrzyżonym krótko czarnym włosem wzgórka.Była jużnagrzana i reagowała na każde dotknięcie, miałem wrażenie, że gram na jakimś zawiłyminstrumencie, a nie pieszczę kobietę.Potem zamieniliśmy się miejscami, zarzuciła mi ręce naszyję i wsunęła się na moją męskość, wyrównaliśmy rytmy i dojechaliśmy do szczytu prawierównocześnie.*Potem leżeliśmy pod uchylonym oknem, patrząc na siebie.Zarzuciła zgiętą nogę na mojebiodro. Fajnie było uśmiechała się z rozmarzeniem. Mhm. Chyba dawno nie miałeś kobiety? No, trochę. Powiedz. Niech pomyślę. No? Myślę.Siedemnaście miesięcy.Obwiodłem palcem jej sutek. Jeszcze niedawno& urwałem nagle. Co? Nieważne.Jeszcze niedawno byłem w stanie podać z dokładnością co do dnia, jak dawno odeszłaMagda. Nie chcesz powiedzieć? Nic ważnego w sumie, ale ci powiem.Jestem już w takim wieku, że muszę sięzastanawiać, kiedy ostatnio byłem z kobietą.Zaśmiała się tylko.Wstałem do łazienki, w drodze powrotnej zajrzałem do lodówki, na drzwiach stałabutelka żubrówki.Wygrzebałem z szafki dwie literatki, polałem do połowy, rozejrzałem się zaczymś do dolania.Już miałem dolać kranówy, ale pomiędzy słoikami z ogórkami kiszonymiznalazłem słoiczek jabłek w syropie. Co tak długo? Masz podałem jej szklaneczkę. Co to? Jabłecznik.Spróbowała. Niezłe, ale strasznie słodkie. Chyba widziałem gdzieś syfon. Zostaw, takie jest dobre.Pociągnąłem ze swojej szklaneczki.Nagle w głowie zapaliła mi się myśl.Zupełnie niezwiązana. Przypomniało mi się coś, ten transporter co was ten człowiek od Muchy zawiózł dostrefy& No? Czy w tych kółkach z boku coś tam wirowało? W jakich kółkach z boku? Mówiłaś w stołówce, w szpitalu& Nie pamiętam, to chyba był taki normalny bus, ogórek, wiesz. A jak się przebiliście przez blokadę.Pamiętasz? Spałam wtedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]