[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oderwała się od ziemi.Zanim się zorientowała, co się dzieje, siedziała przed nim na końskimgrzbiecie.Zwiatła zgasły, areńW])ogrą\yła się w ciemności.Oklaski zagłuszały nawet bicie serca.Po chwili rozległ sięhuk i nad ich głowami zatańczył płonący pejcz.Daisy przeszła przez pustą jezdnię, oddzielającą plac od pla\y.Na lewo od niej kusiły barwne światłapromenady Jersey Shore: sklepy, knajpki, wesołe miasteczko.Jej debiut na arenie przypadł akurat w tym turystycznym miasteczku nad morzem.Była takpodekscytowana, \e nie zmru\yłaby oka.Podczas drugiego spektaklu publiczność reagowała nawet lepiej,bardziej entuzjastycznie.Ogarnęło ją przyjemne zmęczenie po dobrej robocie.Nawet Brady Pepper skinął jejgłową, zamiast jak zwykle minąć w milczeniu.Wdychała rześkie morskie powietrze.Zdjęła sandały, zanurzyła stopy w piasku, przyjemnie chłodnymteraz, w nocy.Kochała ocean i dlatego cieszyło ją, \e cyrk zatrzymał się tu na dłu\ej ni\ jedną noc.- Daisy?Alex stał na szczycie schodów, ciemna sylwetka na tle świateł w oddali.- Mogę się dołączyć czy chcesz być sama?- Jesteś uzbrojony?- Pejcze ju\ schowane.- Więc chodz.- Z uśmiechem wyciągnęła do niego rękę.Zawahał się.Czy\by był to zbyt osobisty gest? - zastanawiała się.Wiele wniosków mo\na wyciągnąć zezwiązku, w którym partnerzy uwa\ają, \e trzymanie się za ręce jest czymś bardziej intymnym ni\ seks.Mimo to nie opuściła ręki.To po prostu kolejne wyzwanie.Podeszwy butów Aleksa zastukały na drewnianych stopniach.Wziął ją za rękę.Odciski na męskiej dłoniprzypominały, \e jej właściciel nie stroni od cię\kiej pracy.Dłoń Daisy zniknęła w jego, silnej i ciepłej.Pla\a, choć pusta, nosiła ślady licznych turystów: puste puszki po napojach, niedopałki, papiery.Podeszli do wody.- Publiczności podobał się nowy numer.- Myślałam, \e umrę ze strachu.Gdyby nie nowy tekst, byłaby klapa.Chciałam pózniej podziękowaćJackowi, ale powiedział, \e to twój pomysł.-Uśmiechnęła się do niego.- Nie uwa\asz, \e trochę przesadziłeś ztym francuskim klasztorem?- Wysłuchiwałem twoich wykładów na temat moralności, kochanie.Mo\e się mylę, aleniekonwencjonalną edukację otrzymywałaś, między innymi, w szkole klasztornej.Nie zaprzeczyła.Spacerowali w przyjaznym milczeniu.Szum fal zagłuszał dalekie odgłosy wesołego miasteczka.Daisymiała wra\enie, \e są jedynymi ludzmi na ziemi.Spodziewała się, \e lada chwila Alex puści jej dłoń, ale nierobił tego.- Dobrze się dzisiaj spisałaś, Daisy.Cię\ko pracujesz.- Naprawdę tak uwa\asz?- Tak.- Dziękuję.Jeszcze nigdy nikt mi czegoś takiego nie powiedział.- Roześmiała się, ale nie było w tymradości.- Pewnie i tak bym nie uwierzyła.- Ale mnie wierzysz, prawda?- Nie szafujesz komplementami.- To miał być komplement?- Nie jestem pewna.- Powiedziałem ci coś miłego.Chyba przychodzi ci do głowy chocia\ jedna pozytywna uwaga na mójtemat?- Pewnie.Gotujesz pyszne chili.Zdziwiła się, gdy ściągnął brwi.- W porządku.Zapomnij, co powiedziałem.Nagle zdała sobie sprawę, \e go uraziła.Myślała, \e mówił w \artach, ale powinna wiedzieć, \e Alextego nie robi.Mimo wszystko dziwiło ją, \e zale\y mu na jej zdaniu.- To dopiero początek - dodała.- Nie ma sprawy.To bez znaczenia.Wcale nie.i bardzo j ą to cieszyło.- Daj mi pomyśleć.- Daj spokój.Uścisnęła jego dłoń.- Postępujesz tak, jak uwa\asz za słuszne, nawet wbrew innym.Powinnam więc podziwiać twojąkonsekwencję, tylko \e.mam być szczera?- Tak.Rozbawiły ją ponuro zaciśnięte usta.- Bardzo ładnie się uśmiechasz.Początkowo był zaskoczony, ale nie ściskał ju\ jej dłoni tak kurczowo.- Podoba ci się mój uśmiech?- I to bardzo.- Jeszcze nikt mi tego nie powiedział.- Bo niewielu go widziało.- Musiała stłumić wesołość, widząc, jak powa\nie analizuje jej słowa.- Jestjeszcze coś, ale nie wiem, jak to przyjmiesz.- Mów.- Masz fantastyczne ciało.- Fantastyczne ciało? I to wszystko? Druga pozytywna rzecz we mnie?- Nie powieziałam, \e druga.Miałam wymienić jakąś zaletę, więc to robię.Jest fantastyczne.- Moje ciało?- Wspaniałe, Alex, naprawdę.- Dziękuję.- Proszę bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]