[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dżip dopadł ostatniego zakrętu drogi, Roandał ostro po hamulcach i skręcił na zablokowanych kołach, dzięki czemu samochód gwałtownie zatrzymał się w poprzek drogi, wzbijającfontannę żwiru i piachu.Roan wyskoczył, podbiegł do jednego z dwóch sągów drewna, któreformowały boki utworzonej przez dżipa barykady, przesadził go i skrył się za nim.Zielony wóz wszedł w zakręt, kierowca dostrzegł pułapkę, rozległ się pisk opon, samochodem zarzuciło, wykonał obrót o sto osiemdziesiąt stopni i z hukiem wjechał bagażnikiemw masywny tył dżipa.Rozległ się zgrzyt zgniatanego metalu i brzęk tłuczonego szkła.W tymmomencie Wade przeciął nożem linkę, naparłramieniem na pień, Clay zrobił to samo.Zciętedrzewo zaczęło się przechylać, dookoła rozszedłsię zapach żywicy, potężne gałęzie ze świstemprzecięły powietrze i sosna runęła w poprzekdrogi, odcinając samochodowi Hazarów drogęucieczki.Jennifer Blake 353Z wnętrza na wpół zniszczonego wozu otwarto ogień.Wade błyskawicznie schował się zapniem ambrowca, ściągnął z ramienia strzelbę,czekał na koniec tej wściekłej salwy.Wreszciestrzelanina urwała się równie gwałtownie, jaksię zaczęła, otworzyły się drzwi, padła komendaw języku pasztu.Wade ostrożnie wysunął głowęzza pnia i ujrzał, jak czterech mężczyzn wyskakuje z wozu i stosując uniki, biegnie do lasupo przeciwnej stronie drogi.Wziął na muszkęjeden ze znikających w gęstym poszyciu cieni,energicznie nacisnął spust.Rozległ się krzyk, aletrudno było ocenić, czy strzał wyrządził jakąświększą szkodę.Udało się więc pomyślnie zrealizować pierwszą część planu, dzięki czemu wrogowie znalezlisię bez osłony auta na ziemi Benedictów, którzypolowali na niej niezliczoną ilość razy i znalikażdy jej skrawek.Uzbrojeni w strzelby najelenie oraz w śrutówki, mogli ruszyć na łowy zaśmiertelnie niebezpieczną zwierzyną.Wade wyszedł z ukrycia, skinął na brata, Clayznowu udał głos lelka, odpowiedziały mu podobne sygnały od Nata i innych, rozstawionychwzdłuż drogi.Spomiędzy drzew bezszelestniewyłonili się Benedictowie i na znak Wade'azagłębili się tyralierą w las w ślad za Hazarami.Nagle nocną ciszę rozdarł krzyk dziecka.Wadezamarł.Lainey.354 Bramy rajuDziewczynka histerycznie nawoływała Cla-ya, widać musiała jakimś cudem zobaczyć, jakjego wóz prawie się rozbił, i usłyszała strzały.Cogorsza, głos się zbliżał.Wadę zmartwiał z przerażenia, lecz to jeszcze nie był koniec koszmaru,ponieważ zaraz potem usłyszał łamiący siębaryton Jake'a, błagający, by mała zawróciła.Dzieciaki biegły prosto w obszar największegozagrożenia, w dodatku zagrażały powodzeniucałej operacji, gdyż Benedictowie nie moglistrzelać, by przypadkiem nie trafić któregoś z tejdwójki.A jeśli Hazarowie zdołają porwać Lai-ney i Jake'a, to nic im nie przeszkodzi spokojniewystrzelać wszystkich mężczyzn, bo ci na pierwsze żądanie złożą broń, woląc sami zginąć,' niżryzykować życie dzieci.Gdy pomyślał, że gorzej być nie może, usłyszał trzeci głos, głos kobiety podążającej zadziećmi i wołającej coś ostrzegawczo.Musiałanakazać im ciszę, gdyż po chwili Lainey i Jakeumilkli.Wade'a sparaliżowało do końca.Miałpustkę w głowie, w piersi poczuł dojmujący ból,na jego ciało wystąpił zimny pot.Chloe.Przypomniał sobie kobiety, których nie zdołał ocalić,ogarnęła go czarna rozpacz, zaczął bezgłośniekląć.Dość.Tracąc głowę, nie pomoże nikomu.Musi natychmiast wziąć się w garść i zacząćzachowywać jak żołnierz.%7ładnych uczuć, pełnaJennifer Blake 355koncentracja.Zadanie do wykonania: wydostaćtych troje z lasu.Ujrzał w ciemności zbliżający się cień, rozpoznał sylwetkę Claya.- Idę po Lainey - zakomunikował cicho brat.- Roan poszuka Jake'a, ty bierzesz Chloe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]