[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkrótce jednak uÅ›piÅ‚ jÄ… panujÄ…cy wokół spokój.Wczesnym Å›witem zerwaÅ‚ siÄ™ porywisty wiatr.CiÄ…gnÄ…Å‚ z północy przez maÅ‚Ä… zatokÄ™, burzyÅ‚ powierzchniÄ™ wody,125którÄ… zamieniaÅ‚ w grzywiaste fale, te zaÅ›, z każdÄ… chwilÄ… wyższe, docieraÅ‚y daleko w gÅ‚Ä…b plaży.W sypialni przyoknie zasÅ‚ony wydymaÅ‚y siÄ™ i kÅ‚Ä™biÅ‚y, a wnÄ™trze wypeÅ‚niaÅ‚o siÄ™ bardziej ożywczym powietrzem.Amelia zadrżaÅ‚a, ale siÄ™ nie obudziÅ‚a.RozdziaÅ‚ XIXTo byÅ‚o wprost fascynujÄ…ce.Ciemnoniebieskie fale narastaÅ‚y od linii horyzontu.Potężne i wysokie, nadciÄ…gaÅ‚y wkierunku wyspy.W poÅ‚owie drogi zaczynaÅ‚y siÄ™ zaÅ‚amywać i przelewać, a na ich grzbietach pojawiaÅ‚a siÄ™ piana.ZwÅ›ciekÅ‚ym rykiem uderzaÅ‚y w piaszczysty brzeg, zamieniajÄ…c jasnozielonÄ… teraz wodÄ™ we wrzÄ…cÄ… kipiel.TrwaÅ‚anieustajÄ…ca procesja: poprzedniÄ… falÄ™ goniÅ‚a nastÄ™pna.WyglÄ…daÅ‚o to tak, jakby każda miaÅ‚a wÅ‚asne życie, syciÅ‚a siÄ™radoÅ›ciÄ… krótkiej chwili istnienia, zamierzaÅ‚a roztoczyć swój majestat przed obecnymi na plaży, po czym rozbijaÅ‚asiÄ™ w pyÅ‚ u ich stóp.Brzeg byÅ‚ peÅ‚en ludzi.Kilkoro miaÅ‚o na sobie stroje kÄ…pielowe i spróbowaÅ‚o kÄ…pieli, ale kiedy jeden po drugimzostali wyrzuceni na piasek przez wÅ›ciekÅ‚e fale, inni stracili odwagÄ™.Wszyscy obserwowali ten przedziwnyspektakl jak zauroczeni, wymieniajÄ…c uwagi Å›ciszonymi gÅ‚osami.Przez caÅ‚y czas mieli wiatr w plecy, wiatr, który,ciÄ…gnÄ…c od północy, atakowaÅ‚ czoÅ‚a fal oraz spychaÅ‚ wzbijajÄ…ce siÄ™ strugi wody i piany z powrotem w stronÄ™peÅ‚nego morza.Amelia i pani Declouet siedziaÅ‚y na galerii, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ podobnie jak caÅ‚a reszta.Starsza pani miaÅ‚a naramionach ciepÅ‚y szal, co dziwnie nie pasowaÅ‚o do tej pory roku.Nie byÅ‚o specjalnie chÅ‚odno, tyle że temperaturaobniżyÅ‚a siÄ™ znacznie po wczeÅ›niejszych upaÅ‚ach.Amelia w ogóle nie odczuwaÅ‚a chÅ‚odu.KoÅ‚ysanie morzawprawiaÅ‚o jÄ… w stan osobliwego, ale i przyjemnego podniecenia.SiedzÄ…c wygodnie z gÅ‚owÄ… spoczywajÄ…cÄ… naoparciu plecionego krzesÅ‚a i z dÅ‚oÅ„mi opartymi na porÄ™czach, spoglÄ…daÅ‚a w skupieniu na wzburzone wody.- Ach, chère, nie podoba mi siÄ™ to, bardzo mi siÄ™ to nie podoba - powiedziaÅ‚a pani Declouet, z wiÄ™kszym niżzwykle trudem wypowiadajÄ…c sÅ‚owa.- O, tam na plaży jest m sieu Muggah.Z pewnoÅ›ciÄ… zna zatokÄ™ lepiej niżktokolwiek inny.Czy nie zechciaÅ‚abyÅ› zapytać go o opiniÄ™?Amelia ucieszyÅ‚a siÄ™, że bÄ™dzie mogÅ‚a przejść siÄ™ po piasku.Już wczeÅ›niej pragnęła poczuć na skórze podmuchywiatru, ale jednoczeÅ›nie nie chciaÅ‚a pozostawić zaniepokojonej teÅ›ciowej samej.Teraz zbiegÅ‚a po schodach iruszyÅ‚a w gÅ‚Ä…b plaży, gdzie korpulentny wÅ‚aÅ›ciciel hotelu rozmawiaÅ‚ ze swoimi gośćmi, żywo gestykulujÄ…c i odczasu do czasu pokazujÄ…c na wodÄ™.Na widok Amelii lekko skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- DzieÅ„ dobry, madame Declouet - powiedziaÅ‚.- Co pani myÅ›li o przedstawieniu, które zaaranżowaÅ‚em dlarozrywki goÅ›ci przybyÅ‚ych na naszÄ… wyspÄ™?- Godne podziwu, sir - odrzekÅ‚a - tyle że wzbudza niepokój mojej teÅ›ciowej.Ona obawia siÄ™, że skoÅ„czy siÄ™ towszystko potężnym sztormem, i chciaÅ‚aby poznać paÅ„skie zdanie.- Jest bardzo mÄ…drÄ… kobietÄ….NiewÄ…tpliwie wyglÄ…da to niepokojÄ…co, lecz można jÄ… uspokoić: od sztormu naKaraibach dzieli nas jeszcze znaczna odlegÅ‚ość.W koÅ„cu do nas dotrze najwyżej deszcz, co bÄ™dzie bardzokorzystne, bo w cysternach nie ma już wiele wody.ZresztÄ… przeżyliÅ›my tutaj wiele sztormów i przeżyjemy wielenastÄ™pnych.- Nie sÄ…dzi pan.że należy spodziewać siÄ™ huraganu?Niezwykle gwaÅ‚townych wiatrów wrzeÅ›nia z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… można byÅ‚o siÄ™ obawiać.Dave Muggah rozejrzaÅ‚ siÄ™nieznacznie dookoÅ‚a siebie, a potem odpowiedziaÅ‚ Å›ciszonym gÅ‚osem:- Któż to może wiedzieć? Mamy dopiero dziewiÄ…ty dzieÅ„ sierpnia, ale huragany zdarzaÅ‚y siÄ™ i wczeÅ›niej.Niedowiemy siÄ™, póki jakiÅ› nie nadciÄ…gnie.- Północny wiatr jest osobliwoÅ›ciÄ… o tej porze roku.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ pocieszajÄ…co.- Zgadzam siÄ™.Ale z drugiej strony mamy interesujÄ…cÄ… odmianÄ™, prawda?MusiaÅ‚a przyznać mu racjÄ™.W tej samej chwili jakaÅ› mÅ‚oda kobieta, jedna z grupy osób uwielbiajÄ…cych konneprzejażdżki po wyspie, zbliżyÅ‚a siÄ™ stÄ™pa na tyle, że byÅ‚o sÅ‚ychać jej gÅ‚os.- RozmawiajÄ… paÅ„stwo o sztormie? JeÅ›li chodzi o mnie, byÅ‚abym rozczarowana, gdyby ominÄ…Å‚ wyspÄ™.- Doprawdy chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, co mówisz, moja droga - wtrÄ…ciÅ‚ jeden z towarzyszÄ…cych jejmężczyzn
[ Pobierz całość w formacie PDF ]