[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wnet ówonią miecze; bitwa jest na poóiw zacięta.l iiI Malpramis jeóie polem.Srogą rzezbę czyni wśród Francuzów.Diuk Naim patrzy nańhardym wzrokiem i zamierza ugoóić go jak rycerz.Rozóiera skórę na jego tarczy, roz-pruwa mu pancerz, wb3a mu w ciało swój żółty proporzec, wali go trupem mięóy innych,którzy leżą bez liku.l iiiKról Kanabej, brat emira, spina konia mocno ostrogami.Dobył miecza: gałka jest z krysz-tału.Wali Naima w hełm, łamie mu go na dwoje, przecina stalowym mieczem pięć rze-mieni czapka nie zda się na nic przecina czapkę aż do skory, zrzuca jej kawał naziemię.Cios był srogi, diuk jest jak piorunem rażony.Ma upaść, ale Bóg go wspiera.auto iez a y Pieśń o Rolanóie 46Chwyta oburącz szyję swego bieguna.Jeśli poganin ponowi cios, szlachetny wasal pole-gnie.Karol ancuski przybywa, on go wspomoże.liDiuk Naim jest w wielkiej niedoli.A poganin gotuje się ugoóić go znowu.Karol powiadamu: Ladaco, na swoje nieszczęście porwałeś się na niego!.I mężnie naciera nań.Kruszytarczę poganina, miażdży mu ją o serce.Rozóiera pancerz na piersi i kłaóie go trupem:siodło zostaje próżne.lKarol, wielki król, pełen jest boleści, kiedy wiói przed sobą rannego Naima i jasną krew,która ścieka na zieloną murawę.Pochylony nad nim, powiada: Miły panie Naimie, jedzprzy moim boku.Zginął ladaco, który na ciebie nastawał; na ten raz wbiłem mu w ciałomą włócznię.Diuk odpowiada: Panie, polegam na tobie; jeśli wyżyję, nie stracisz natym.Potem w miłości i wierze jadą obok siebie, z nimi dwaóieścia tysięcy Francuzów;nie masz jednego, który by nie walił i nie kosił.liEmir jeóie polem.Uderzy hrabiego Gwinemana.Miażdży mu białą tarcz o serce, roz-óiera mu kolczugę, otwiera na dwoje pierś i wali go trupem z rączego konia.Potem zabiłGebwina i Loranta, i Ryszarda Starego, pana Normanów.Poganie krzyczą: a o nwart jest swojej ceny.B3cie, poganie, mamy obrońcę!.liiPięknie jest wióieć rycerzy arabskich i okcyjańskich i owych z Argoli, i z Bakli, jak waląswymi włóczniami.Z drugiej strony Francuzi nie myślą ustępować.Wielu Francuzów,wielu pogan umiera.Aż do wieczora bitwa szaleje.Ilu pomarło baronów ancuskich! Ileżałoby jeszcze, nim się to skończy!liiiFrancuzi i Arabowie b3ą na wyprzódki.Tyle drzewców się łamie, tyle ostrych włóczni.Kto by wióiał te potrzaskane tarcze, kto by słyszał te białe pancerze ówoniące, te tarczezgrzytające o hełmy, kto by wióiał tych rycerzy padających i tylu luói wyjących i umie-rających na ziemi, ten by sobie przypomniał wielką boleść.Ciężko jest strzymać tę bitwę.Emir wzywa Apollina i Terwagana, a także Mahometa: Moi panowie bogowie, długowam służyłem.Zrobię wam posągi ze szczerego złota!& .Staje przed nim wierny sługaGemalfin, przynosi mu złe nowiny.Powiada: Baligancie, wielkie nieszczęście przyszłona ciebie.Malpramis, twój syn, stracony.I Kanabej, twój brat, zabity.Dwom Francuzomlos dał ich pokonać.Jeden, zda mi się, to sam cesarz: rycerz wielkiej postawy, wyglądana potężnego pana, brodę ma białą jak kwiaty w kwietniu.Emir spuszcza głowę, którejhełm ciąży, twarz mu się chmurzy, boleść jego jest wielka, zda się, iż z niej skona.WołaJangleja z Zamorza.liEmir powiada: Jangleju, przybądz.Jesteś óielny i mądry wielce: zawsze zasięgałem two-jej rady.Co sąóisz o Arabach i o Frankach? Czy bęóiemy mieli zwycięstwo w tej bi-twie?.A tamten odpowiada: Zginąłeś, Baligancie, bogi twoje nie ocalą cię.Karol jestdumny, luóie jego waleczni.Nigdy nie wióiałem plemienia tak śmiałego w boju.Alewezw3 na pomoc baronów z Okcjanu, Turków, Enunów, Arabów i Olbrzymów.Cobądz się stanie, nie ociągaj się!.auto iez a y Pieśń o Rolanóie 47 lEmir rozłożył na pancerzu swą brodę, tak białą jak kwiat głogu.Co bądz się zdarzy, niechce się chować.Bierze do ust róg jasno grający, ówoni weń tak głośno, że poganieusłyszeli: na całym polu wojska skupiają się koło niego.Okcyjańscy krzyczą i rżą, argoil-scy szczekają jak psy.%7łądają Francuzów i z jakim zuchwalstwem! Rzucają się w gęstwę,gromią ich i óielą.Od jednego razu pokładli trupem siedem tysięcy.l iHrabia Ogier nie znał nigdy tchórzostwa; nigdy mężniejszy baron nie oblókł pancerza.Kiedy ujrzał, że szyki Francuzów się łamią, woła Tiery'ego, diuka Argony, Godeda i hra-biego andegaweńskiego %7łozerana.Baróo śmiało upomina Karola: Patrz na tych pogan,jak oni zab3ają twoich! Nie daj Bóg, aby twoja głowa nosiła koronę, jeśli nie natrzeszw tej chwili, aby pomścić nasz wstyd!.Nikt nie odrzekł ani słowa.Wszyscy bodą konieostrogą, popęóają je, natrą na pogan, góiekolwiek ich dopadną.l iiKarol Wielki uderza sroóe, i diuk Naim, i Ogier Duńczyk, i Godyd andegaweński,który óierżył sztandar.A pan Ogier duński najwaleczniejszy jest ze wszystkich.Spinakonia, prze go całą siłą i zadaje temu, który trzyma smoka, taki cios, że przewraca na miej-scu przed sobą Ambojra i smoka, i sztandar królewski.Baligant wiói, że jego sztandarpadł i że chorągiew Mahometa zhańbiono: wówczas emir zaczyna pojmować, że nie masłuszności, a prawo jest z Karolem.Poganie arabscy podają tył, cesarz wzywa Francuzów: Powieócie, baronowie, na Boga, czy mi pomożecie!.Francuzi odpowiadają: Czemupytasz o to? Zdrajca ten, kto nie bęóie walił co siły!.l iiiWalka, Rycerz, Obyczajeień m3a, zbliża się wieczór.Frankowie i poganie walą mieczami.Ci, którzy się potyka-ją tą bronią, óielni są i jedni, i druóy.Nie zapominają swego zawołania.Emir krzyczy: a o n !.Karol: on oie! , słynne swe zawołanie.Po swoich głosach donośnych i sil-nych poznali się.W szczerym polu spotykają się, szukają się, zadają sobie wielkie ciosykopią w pawęże zdobne obręczami.Aamią je wzajem pod szerokimi klamrami.Rzemie-nie trzaskają, siodła spadają, obaj królowie padają& Powstają szybko na nogi.Dobywająśmiało mieczów.Nikt nie przerwie tej walki: nie może się skończyć bez luókiej śmierci.liBaróo jest óielny Karol z lubej Francji; i emir nie boi się go ani nie drży.Dobywająnagich mieczów i walą straszliwe ciosy w swoje pawęże.Przecinają skórę, mimo iż po-dwójną, i drzewo; gwozóie wypadają, klamry lecą w kawały.Potem, odsłoniwszy ciało,walą się po pancerzach; z ich jasnych hełmów sypią się iskry.Nie skończy się ta walka,aż jeden z nich uzna swój błąd.lWalka, Religia, Sługa,Emir powiada: Karolu, wejdz w samego siebie: zgódz się okazać mi, że żałujesz! W isto-Właóacie, zabiłeś mi syna i baróo niesłusznie żądasz mego kraju.Zostań moim wasalem&Pójdz ze mną aż na wschód jako mój sługa.Karol odpowiada: To byłaby, wierę, wielkanikczemność.Poganinowi nie lża mi użyczyć pokoju ani miłości.Przyjm prawo, jakieBóg nam objawił, prawo chrześc3ańskie: wnet będę cię miłował; potem służ mi i uznajkróla wszechpotężnego.Baligant rzecze: Głupie słowa powiadasz.Zaczem jęli na nowowalić mieczem.auto iez a y Pieśń o Rolanóie 48 l iKról, Bóg, Anioł, Opieka,Emir jest baróo silny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]