[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po ty m wszy stkim wspólnota wy mieniła zamkiw drzwiach prowadzący ch do piwnic we wszy stkich klatkach.Na porządne y ale.Mieszkańcy i taksą przewrażliwieni, nie wpuszczają na klatkę nikogo obcego.A sprawca napadu czekał na księdzaza drzwiami do piwnicy i wciągnął go na schody.Porównałem to z pozostały mi napadami.Na Sanockiej facet po prostu zaczaił się przy windzie,wepchnął do niej księdza i wy słał na dziewiąte piętro.Musiał się ty lko dostać na klatkę, nictrudnego w wieżowcu, i zaczaić się koło schodów.Na Bruna napad miał miejsce na ciemny mpodwórku.Napastnik skorzy stał z niezamkniętej altanki śmietnikowej, ale ludzie często niezamy kają altanek.Niektórzy specjalnie.Wniosek nasuwał się jeden  że by ł w to zamieszany jakiś mieszkaniec bloku przy TrzechBudry sów.Po pierwszy m napadzie spodobało mu się, by ć może zrobiło na nim wrażenie, ileznalazł w kopertach.Więc postanowił wy jść poza swoje bezpośrednie otoczenie.A japostanowiłem sam przy jrzeć się liście lokatorów na Trzech Budry sów i zobaczy łem nazwiskoKrenza.W trzeciej klatce, nie w pierwszej, gdzie doszło do napadu, ale to bez znaczenia, bopiwnicami można przechodzić z klatki na klatkę.Jeśli prokurator Szarecki miał jakieś wątpliwości co do prawdziwości mocno podrasowanejopowieści Zakrzeńskiego o jego bły skotliwej dedukcji, nie dawał tego po sobie poznać.Ale chy bażałował, że sam na to nie wpadł. Jeśli można zapy tać  odezwał się niespodziewanie ojciec Piotr. W jaki sposób skojarzy łpan tego Krenza ze sprawą sprzed kilkunastu lat? Bo to ja go wtedy złapałem  odparł Zakrzeński. Całkiem dosłownie, kiedy próbował uciecz zasadzki, jaką na niego zastawiliśmy. Odpowiadając mu, zerknął przy okazji na doktor Andżelikę.Wy raz jej piękny ch oczu by łdziwny.Patrzy ła na Zakrzeńskiego tak, jakby nie mogła się zdecy dować, czy ma nadal by ć naniego wściekła i uważać go za idiotę, czy raczej powinna go podziwiać. Czy li zawiódł sy stem, ale mieliśmy szczęście  skwitował Szarecki. Może powinniśmy mówić o opatrzności bożej  powiedział zakonnik i uśmiechnął się. Więcmamy go? Nie  odparł Zakrzeński. Jestem pewien, że to on, ale nie mamy nic obciążającego w sensiedowodowy m.%7ładen z napadnięty ch księży go nie rozpozna, atakował od ty łu.%7łona na pewno damu alibi na wszy stkie napady.Brał gotówkę, więc nie musiał korzy stać z paserów.Nie wiemnawet, czy pan prokurator podpisałby na tej podstawie nakaz przeszukania, zwłaszcza jeżeliwezmiemy pod uwagę zatarcie skazania.To zresztą bez znaczenia, bo nic nie znajdziemy.Teczekksięży pozby wał się w pobliżu miejsc napadów, koperty pewnie spalił.Szarecki pokiwał głową. Chcecie panowie powiedzieć, że jesteśmy bezradni?  drąży ł zakonnik. Niezupełnie  odparł Zakrzeński. Jeśli do niego pójdę i dowie się, że go namierzy liśmy,możemy mieć pewność, że kolejny ch napadów nie będzie.Przy najmniej nie w ty m sezonie. Mało saty sfakcjonujące  zauważy ł ojciec Piotr. Napad na księdza na wizy cieduszpasterskiej to tak poważne naruszenie pewnej normy, że ten człowiek powinien ponieść karę. Zgadzam się  szy bko rzucił Szarecki. Możemy go przecież wziąć pod obserwację.Założy ćogon. Jest na to zby t spry tny, zorientuje się.Zrezy gnuje z dalszy ch napadów albo poczeka, aż myzrezy gnujemy.W końcu nie możemy tego ciągnąć nie wiadomo jak długo. Inny mi słowy, pana zdaniem w takich sprawach policja jest bezradna?  zapy tał zakonnik.Muszę powiedzieć, że jestem zawiedziony.Ty m razem Zakrzeński dostrzegł w oczach doktor Andżeliki bły sk saty sfakcji. Jedy ną metodą w takich sprawach, oprócz czekania na łut szczęścia, a raczej na błądprzestępcy, jest zastawienie zasadzki.Właśnie w taki sposób Krenz wpadł poprzednio.Wy ty powaliśmy wtedy miejsca, gdzie może uderzy ć, i wy słaliśmy tam funkcjonariuszkiw cy wilu.Miały przy ciski uruchamiające alarm i w torebkach znaczone pieniądze o spisany chnumerach.Skomplikowana operacja& Powiodła się dopiero po dwóch ty godniach, kiedyw zasadzie mieliśmy zrezy gnować. Bardzo ciekawe, ty lko w ty m przy padku zupełnie nieprzy datne  przerwał mu Szarecki.Przecież przebrani policjanci nie będą chodzić po domach i udawać księży.Zakonnik się nie odzy wał, za to doktor Andżelika wy glądała na coraz bardziej zadowolonąz obrotu sprawy.Zakrzeńskiemu nagle coś przy szło do głowy.  Przebrani policjanci oczy wiście nie  powiedział. Ale jak rozumiem, kolęda w Warszawiebędzie konty nuowana? Oczy wiście, że tak  odparł zakonnik. Więc można sobie wy obrazić inny wariant takiej zasadzki.W ty m wy padku oczy wiście niewy korzy stamy znaczony ch banknotów, bo pieniądze będą pochodzić od wierny ch.Ale można sięzastanowić nad wy korzy staniem proszku fluorescency jnego.Krenz wchodzi w kontakt fizy cznyz napadany mi, potem musi przeglądać ich teczki lub torby.Jest duża szansa, że jego ręce,rękawiczki, a nawet kurtka zaświecą. Szaleństwo! Panie komisarzu, tutaj pan przeholował  ostro zaprotestował Szarecki. Jestemprzekonany, że Kościół nie wy razi zgody na to, żeby jego przedstawiciele narażali się w tensposób. Skoro kolęda ma by ć konty nuowana, to i tak będą się narażać.Przecież nie wy ślemyz każdy m z nich funkcjonariusza przebranego za ministranta.Zresztą ry zy ko jest ograniczone,Krenz nie stosuje prawdziwej przemocy.Jeśli księża zostaną poinstruowani, żeby oddawać teznaczone teczki bez oporu, to w ogóle nie ma o czy m mówić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl