[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sekundę pózniej zataczała się ześmiechu, słuchając Charliego, parodiującego jednookiego zaklinacza papug, którego spotkałkiedyś w Tangerze.Podczas rozmowy spojrzenia biesiadników wędrowały od czasu do czasu ku lśniącemukonstantorowi wiszącemu nad stołem.Złote pierścienie były coraz bliżej połączenia się w jednąpłaszczyznę.Pod koniec posiłku Jupitus wstał i podszedł do kredensu.Wszyscy umilkli, kiedyotworzył fornirowane puzderko, to samo, które - jak pamiętał Jake - z wielką pieczołowitościąwydobył z sejfu w Londynie.Wyjął zeń srebrzyście lśniące urządzenie z masą pokręteł i tarczwskaznikowych, potem zwyczajną buteleczkę z szarym płynem, a na koniec piękny kryształowyflakon, którego zawartość mieniła się złocistym blaskiem.- Co on teraz robi? - wyszeptał Jake do Róży, dziwiąc się zapadłej nagle ciszy.- Nastawia chronofuzor.To ten mały aparacik.Jake patrzył, jak Jupitus w najwyższym skupieniu porusza pokrętłami przyrządu,precyzyjnie ustawiając wskazniki w określonym układzie.- Wprowadza dokładną datę, do której się przenosimy - wyjaśnił Charlie.- Za chwilęwleje do chronofuzora po kropli z każdej buteleczki.Przyrząd zespoli płyny w odpowiedniejproporcji, określonej z absolutną precyzją, a potem wychylimy kielichy i witaj, historio!- Zespoli płyny? - Jake nie nadążał.- Na poziomie molekularnym, rzecz jasna - odrzekł Charlie i palcem poprawił okulary,które zsunęły mu się z nosa.- Odpowiedni procent złotego płynu zabierze cię do roku tysiącsiedemset pięćdziesiątego.Chlapnij kapkę więcej, a śniadanie zjesz w starożytnym Rzymie.Oczywiście pod warunkiem, że posiadasz walor.Tak jak w przypadku jachtu dzielność morskamówi o zdolności do żeglugi, czyli podróżowania po morzach, tak walor to zdolność dopodróżowania w głąb historii albo raczej odporność na takie podróże.Nie myśl, że każdy może ottak sobie napić się i już hajda w przeszłość.Mogą to robić tylko nieliczni, ci, którzy widząkształty pod powiekami: romby diamentów, cegły, kule& Garstka diamentów pierwszej klasypotrafi dotrzeć praktycznie do dowolnego punktu w historii, do czasów przed naszą erą i dalej.- A to co za płyny? - zapytał Jake, patrząc, jak Jupitus odkręca buteleczki i wpuszcza pokropli każdego płynu do lejka na szczycie przyrządu.- Szary to jakiś zwykły rozczynnik, za to złoty&- To atomium - dokończyła Róża z nabożeństwem.- Jedna z najrzadszych substancji w historii - dodał Charlie.- Bez atomium naszadziałalność nie byłaby możliwa.Ale lojalnie ostrzegam, smakuje jak coś, co wlewa się do silnikasamochodu.Jupitus odsunął się od chronofuzora.Wszyscy inni też cofnęli się o krok, a panna Noirenawet osłoniła sobie twarz porcelanowymi dłońmi.Oniemiały Jake pozwolił, by Róża odciągnęłago od stołu.- Robi się strasznie gorący - wyjaśniła.Wtedy Jake spostrzegł, że z chronofuzorem coś się dzieje: nie większa od jajka maszynkarozjarzyła się czerwonym blaskiem i nawet z drugiego końca mesy wyczuwało się bijący od niejżar.Dygocąc i pogwizdując z cicha, przyrząd stopniowo powrócił do poprzedniego stanu.Jupitus odczekał dobre trzy minuty, nim ponownie podszedł do kredensu i ująłchronofuzor przez chusteczkę.Odkręcił górną połowę (metal kłuł oczy blaskiem jaśniejszym odsłońca) i przelał zawartość - kroplę płynu połyskującego niczym płynny diament - do dzbanawypełnionego wodą.Następnie zamieszał roztwór długą łyżką i rozlał do siedmiu małychkryształowych szklanek, które Norland ustawił na tacy i rozdał obecnym.- Za podróż! - powiedział Jupitus, wznosząc swoje naczynie.- Za podróż! - powtórzył chór głosów.Róża podniosła szklankę do oczu.- Chyba nie mam nic do stracenia - westchnęła.- A zatem za mój powrót do StrażyHistorii! - Spełniła toast jednym haustem.Charlie zostawił odrobinę napoju na dnie i podsunąłszklankę Panu Drake owi.Papuga nie miała najmniejszej ochoty na drinka - zasyczała ze złościąi wsunęła głowę pod skrzydło.- Wiesz dobrze, jakie są zasady - powiedział łagodnie Charlie i wyjął z kieszeni orzechnerkowca.Pan Drake niechętnie wypił płyn i naburmuszony przyjął nagrodę z gniewnymskrzeknięciem.- Zanieś resztę roztworu kapitanowi Macintyre i załodze - polecił Jupitus Norlandowi.Lokaj zabrał dzban z atomium i oddalił się.Zgromadzeni w mesie spojrzeli na Jake a.-Bon voyage, mój drogi - powiedziała Róża.- Wszyscy życzymy ci pomyślnej podróży.- Tak jest! Szczęśliwej drogi! - Wokół stołu rozległy się potakujące okrzyki.Jupitus mruknął tylko coś pod nosem, a Oceana nie powiedziała ani słowa.Unosząc swoją szklankę, Jake spostrzegł, że wygrawerowano na niej znany mu już znakklepsydry z wirującymi wokół niej planetami.Wziął głęboki oddech i śmiałym ruchem wlałmigotliwy płyn do gardła.Natychmiast zakrztusił się, rozkaszlał i doszedł do siebie dopierowtedy, gdy Charlie rąbnął go kilka razy w plecy.- Panie Chieverley - powiedział Jupitus lodowatym tonem i wyciągnął palec wskazującyw stronę Jake a - kiedy osiągniemy punkt czasohoryzontu, niech pan łaskawie nie odstępuje goani na krok.To jego pierwszy raz.Nie chcemy żadnych przedstawień.- Spojrzał na konstantor, apotem na zegarek.- Pozostała jedna godzina do horyzontu - oznajmił donośnie, po czym wyszedłz mesy, trzaskając drzwiami.- Czujesz już coś? - spytał Charlie, wyprowadziwszy Jake a na pokład.Jake potrząsnął głową.Charlie spojrzał na zegarek.- Zażyliśmy atomium prawie godzinę temu.Czyli niedługo się zacznie. Escape płynął już po otwartym morzu.Kadłub żaglowca ciął fale w jałowej pogoni zarozmigotaną smugą księżycowego blasku, pozostającą na zawsze poza jego zasięgiem.Deszczustał, ale wciąż dął porywisty wiatr.Charlie intrygował Jake a.Miał ekscentryczny sposób bycia i cyniczne poczucie humoru,pasujące bardziej do dorosłego obieżyświata, co to z niejednego pieca chleb jadał, niż domłodego chłopca. Gdyby Charliemu cokolwiek się nie spodobało, na pewno nie zawahałby się otym powiedzieć - i nie owijałby w bawełnę - rozmyślał Jake.Zawsze imponowali mu ludzie natyle odważni, by otwarcie wyrażać własne zdanie.- Słuchaj, chciałbym się tylko upewnić, że dobrze to rozumiem.Są dwa płyny, tak?Atomium i ten drugi&- Ważne jest atomium.Skandalicznie rzadkie.- I odpowiednie proporcje decydują o tym, czy znajdziemy się w danym punkcie whistorii?- Mówiąc najprościej, tak.- Nie rozumiem tylko jednego& Jak działa to atomium?- Ach! - Charlie cmoknął z podniecenia i poprawił zsuwające mu się z nosa okulary.-Widzisz, atomium reaguje z substancją, z której składają się nasze ciała, przenosząc ją wewnątrzstrumienia czasu, tej plątaniny niematerialnych ścieżek łączących wszystkie epoki i wszystkiechwile.Atomium budzi każdy atom w naszych ciałach i żąda odeń spisu wszystkich jegowspomnień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]