[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do tego większość ludzi uważa cię zaalkoholika i kryptopedofila albo za jednego i drugiego, co niezależnieod prawdziwości tych opinii musi naprawdę działać zniechęcająco,gdy przychodzi do kontaktów towarzyskich z trzódką.A co do takzwanych sakramentów, któż teraz może zachować powagę, gdy ty stoiszprzy ołtarzu i mamroczesz coś pod nosem; i któremu z twoich parafianzależy na przebaczeniu, skrusze i tego typu bredniach? %7ładnemu.Chcątylko grzeszyć, jak najwięcej grzeszyć, i tylko raz na jakiś czasprzycisnąć pauzę.Parę naprawdę szczerych słów szacunku możeszjeszcze usłyszeć w środku nocy, gdy wzywają cię do umierającejosiemdziesięciokilkuletniej wdowy, byś spryskał ją wodą kolońską tragiczne, ale leciwe wdowy stanowią też jedyną grupkę na ziemskimpadole zainteresowaną spotkaniami z tobą popołudniami w dni robocze.Cóż to za życie.Ale ojcu Cedricowi przynajmniej udało się założyćkwaterę jak najbliżej frontu: jeśli już masz być księdzem, to najlepiejzaczepić się w Watykanie.Musiało być kilka minut po umówionej godzinie, gdy zobaczyłem,jak ojciec Cedric toczy się w naszą stronę.Staliśmy na baczność przedczłonkami Gwardii Szwajcarskiej na stanowisku dowodzenia zaraz przyvia di Porta Angelica, która odchodzi na północ od samego placuZwiętego Piotra.Odczuwałem przyjemne skutki wypicia krwawej Mary(którą dawniej uważałem za trochę zbyt mocną, teraz jednak raczyłamnie idealnymi dawkami spokoju i dobrej woli).Madeleine pochłaniałajuż drugi litr wody mineralnej.Potraktowawszy z przymrużeniem oka,jak mi się zdawało, moje usilne prośby, by ubrała się konserwatywnie,włożyła balerinki, białą bluzkę, płową plisowaną spódnicę, chustkęna głowę z drukowanym wzorem i szylkretowe okularyprzeciwsłoneczne.Z powodu naszego kaca ograniczaliśmy rozmowę dominimum, ale usiłowałem uzmysłowić jej konieczność osiągnięciakompromisu między skromnością i frywolnością oczywiście bezskutku. Halo, halo, halo! Ty jesteś pewnie Jasper! Ojciec Cedric stałteraz przed nami, od stóp do głów opięty czarną bawełną, ze zwałamitłuszczu tkwiącymi w jakimś strasznym ściśnięciu nad pasem, który samtrzymał się resztkami sił.Rumiany, w okularach, z dość nieśmiałątonsurą, miał w głosie, jak mi się zdawało, delikatną irlandzką nutę.Nabrał też owej przesadnej śpiewności, która cechuje osobyprzyzwyczajone do mówienia w obcym języku, i rozpaczliwiebrakowało mu tchu. Pani Jackson powiedziała, żebym wypatrywałmłodego mężczyzny z bardzo ciemnymi włosami! Mało przydatnawskazówka tutaj, w Rzymie! Ale wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem,że to ty, bo towarzyszy ci tak czarowna młoda dama! Madeleine przedstawiłem ją.Zdjęła ciemne okulary i posłała mu uśmiech, który z pewnością jużzawsze miał go prześladować w czasie modlitwy.Chwycił jej dłońmiędzy swoje dłonie. O tak! Pani Jackson dużo mi o was opowiadała.Witam, witam,witam.Kłamca, pomyślałem. Przyjemny pobyt jak dotąd? zapytał, nie patrząc na mnie. Cudowny, dziękujemy odparła Madeleine, też na mnie niepatrząc. Zwiedziliśmy z Jasperem mnóstwo kościołów.Otoczony przez łgarzy miałem zaraz wkroczyć do MiejscaNajświętszego.Przynajmniej wszyscy poczujemy się jak w domu. Och, rewelacja! Ojciec Cedric splótł dłonie i potrząsał nimi nawszystkie strony, jak gdyby przeżywał jakiś osobisty triumf. Ale wRzymie jest tyle.tyle pięknych kościołów.Trudno byłoby mi wskazaćmój ulubiony.Bardzo trudno.Wkroczyłem szybko. My jesteśmy wielbicielami San Piętro w Vincoli.zwłaszcza dziełMichała Anioła. Tak.jest piękny.Bardzo piękny. Pchnął mostek okularów.Mojżesz z rogami.Błąd w tłumaczeniu z hebrajskiego, chodziło chyba ocoś w rodzaju promieni światła.Ale łatwo powiedzieć.Nawet wielcypopełniają błędy.co jest pewnym pocieszeniem. Oboje zabraliśmy paszporty poinformowałem go, żeby nie brnąćdalej w kłamstwa. Jest ewentualnie szansa, żeby je podstemplować? A właśnie.Myśli ojciec, że strażnicy podstemplują mi paszport? Woda musiała zagłuszyć ból, bo Madeleine nagle zamieniła się wprzejętą uczennicę szkoły zakonnej. Boja kolekcjonuję stemple ibyłoby wspaniale, gdybym miała też jeden z Watykanu. Zaraz się przekonamy.Na pewno możemy zapytać.Chodzcie zamną.Chodzcie za mną.Przekazawszy paszporty i wypełniwszy sterty druków (po wielupomocnych interwencjach naszego przewodnika i poręczyciela),ruszyliśmy z ojcem Cedrikiem lekko pod górę przez ogrody pod łukiempapieża Juliusza II i znalezliśmy się na przestronnym dziedzińcuBelwederu.Ksiądz podniósł rękę i wskazał nam przejście wiodąceturystów do Kaplicy Sykstyńskiej wysoko w górze, na lewo, brzydkakonstrukcja przypominająca rusztowanie, z którą najwyrazniej nic niemożna było zrobić a potem skinął na nas. A teraz.Madeleine, Jasper.mam zaszczyt wprowadzić was dośrodka.Tędy.oto ona, oto ona: Biblioteca Apostolica Vaticana.Pod czujnym okiem Cedrica Wpisaliśmy się do księgi gburowategostrażnika, oddaliśmy nasze torby, odebraliśmy przepustki u wiceprefektai w ślad za pękatą postacią księdza wsiedliśmy do windy.Doznania zapachowe uczyniły krótki pobyt w windzie nadzwyczajnieprzyjemnym.Ale sama biblioteka warta była całego tego zachodu:czyste renesansowe piękno, długie arkady, przez które prześwitywałojasne światło (jak gdyby prosto z niebios), migotało na marmurze ialabastrze i wydobywało głębsze barwy z fresków mistrzów nasklepionych sufitach.A księgi.zewsząd otaczały nas otwarte półki zwoluminami, które kipiały wiedzą, wyobraznią i inteligencją.OjciecCedric poprowadził nas oniemiałych z wrażenia do dalszej sali zmanuskryptami.Chociaż nie było tam czytelników, mówił ściszonym,lecz wyraznym głosem, co jest znakiem rozpoznawczym zawodowegobibliotekarza. Tutaj są formularze, gdzie musisz wpisać tytuły manuskryptów,które chcesz wypożyczyć.Podaj je mężczyznie przy pulpicie, któryminęliśmy.w głównej sali.Najwyżej trzy naraz, obawiam się.Sąjeszcze inne.o tutaj.już wyeksponowane na półkach.tych tutaj.mogą się przydać. Wskazał całą ścianę półek, a potem spojrzał namnie z zatroskaną miną. Ale zdaje się, Jasper, że są pewne rzeczy,które szczególnie chciałbyś obejrzeć.tak mówiła pani Jackson. Owszem.Mam w notesie numery katalogowe. Szczęście, że pani Jackson ma tak wierną pamięć.Oszczędzi ci towielu czasochłonnych poszukiwań. Wiem.Znów dotknął mostka okularów. Pani Jackson mówi, że jesteś już wybornym kaligrafem.zawodowcem.pracujesz nad Johnem Donne em dla Amerykanów.Niesą to przypadkiem sonety święte? Nie, liryki miłosne. Donnę wywodził się, proszę was, ze znanej katolickiej rodziny,oddanej wierze. Mówił teraz jeszcze bardziej konfidencjonalnymtonem. I to w okresie, kiedy mogli zapłacić za to życiem.WujDonne a przewodził tajnej misji jezuitów.I oczywiście jego brat zmarłw więzieniu, gdzie wtrącono go. ojciec Cedric pozwolił sobiezawiesić głos .za ukrywanie księży. Tak, czytałem o. I naturalnie dlatego jest.był.i zawsze będzie.tak bardzonieszczęśliwy, tak bardzo zły na siebie, bo nigdy sobie nie wybaczyłprzejścia na protestantyzm, a zrobił to, żeby.zdobyć pozycję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]