[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Była jednym ze strigoi.Została tutaj zamurowana, aby strzec księgi.I pełniła tę misję do chwili,w której srebrne bolce położyły kres jej życiu.Nie przerywając pracy, Jordan wyobraził sobie tę makabrę: naziści otwierają sarkofag i zastajążywe dziecko w kamiennej trumnie, a następnie przybijają je do ściany srebrnymi bolcami.Przypomniał sobie zgniecioną maskę gazową, która leżała przy wejściu do grobowca.Naziścimusieli wiedzieć, co w nim zastaną.Przygotowali się do spotkania zarówno z dziewczynką, jak i ztoksycznymi gazami.Erin naciskała dalej; najwyrazniej chciała zrozumieć sens wydarzeń, uporządkować je w logiczny,naukowy sposób.- A więc Kościół posłużył się tą nieboraczką, zmusił ją, aby przez dwa tysiące lat pilnowała tejksięgi niczym pies.- Ona nie była zwykłą dziewczynką, a poza tym spała skąpana w świętym winie - tłumaczył Korzaszeptem pełnym bólu.- Ale ma pani słuszność.Nie wszyscy pogodzili się z okrutnympostanowieniem, jak również z wyborem tego przeklętego miejsca.Powiada się, że apostoł Piotrwybrał tę górę i tragiczny czas.Chciał powiązać z grobowcem ofiarę żydowskiej krwi.Mrocznahistoria miała stać się dodatkowym murem chroniącym skarb.- Chwileczkę - odezwała się Erin głosem pełnym niedowierzania.- Apostoł Piotr& to znaczyświęty Piotr? Twierdzi ksiądz, że to on nakazał komuś przynieść tutaj księgę w trakcie oblężeniaMasady?- Nie.On przyniósł ją tutaj osobiście.- Ksiądz przesuwał w palcach paciorki różańca.-Towarzyszyli mu ci, których darzył największym zaufaniem.Jordan domyślał się, że tego, co słyszy, nie będzie wolno nikomu powtórzyć.- To wykluczone - sprzeciwiła się Erin.- Piotr został ukrzyżowany za czasów Nerona.Mniejwięcej trzy lata przed upadkiem Masady.Korza odwrócił się i odpowiedział cicho:- Historia nie zawsze bywa zapisywana w sposób ścisły.W chwili, gdy padały te tajemnicze słowa, Jordan zakończył przygotowania.Wyprostował się,trzymając w dłoni zdalny detonator.Erin spojrzała na niego pytająco.- Albo się uda, albo& zabiję nas wszystkich.- Miał świadomość, że nie jest to krzepiącazapowiedz.1126 pazdziernika, 18.01 Gdzieś na terytorium IzraelaTommy siedział na łóżku i dotykał palcami rurki kroplówki sterczącej z jego klatki piersiowej.Robił to odruchowo, nie z ciekawości.Znał powód, dla którego ją podłączono.Miał już kiedyś taką.Wiele razy pobierano mu krew i lekarze obawiali się, że tętnica nie wytrzyma.Lekarka, chuda kobieta z wydatnymi kośćmi policzkowymi, ubrana w oliwkowy kombinezon,chodziła z ponurą miną; nie raczyła nawet przedstawić się pacjentowi, co było dość dziwne.Lekarzezazwyczaj podają swoje nazwiska i oczekują od pacjentów, że ci je zapamiętają.Ta zachowywałasię tak, jakby chciała, aby Tommy o niej zapomniał.Uniósł cienki flanelowy koc i się rozejrzał.Sala wyglądała jak każda inna: łóżko z elementamimechanicznymi, rurki, którymi tłoczono do krwi pacjenta jakieś tajemnicze substancje, stolik, naktórym stały oliwkowozielony dzbanek oraz kubek.Tommy nie zwrócił uwagi na brak telewizora przymocowanego do ściany; i tak nie zrozumiałbyniczego z programów nadawanych przez izraelską telewizję.Jednak spędził długie miesiące wszpitalach i wiedział, że migający ekran daje jakąś pociechę.Nie mając nic lepszego do roboty, wstał i pociągnął statyw kroplówki w kierunku okna; poczułpod stopami chłód linoleum.Za oknem rozciągał się zalany blaskiem księżyca krajobraz pustyni,bezkres skał i niskich krzaków.Wybudowano tam parking, lecz poza nim nie widać było ani jednegoświatełka zapalonego ludzką ręką.Izraelczycy wywiezli go na przerazliwe pustkowie.Dlaczego to zrobili?Szpitale znajdują się zwykle w miastach pełnych ludzi, świateł i samochodów.Jednak kiedyhelikopter usiadł na parkingu, Tommy dostrzegł jedynie kilka zabudowań, w większościnieoświetlonych.W helikopterze siedział przypięty pasami do środkowego fotela pomiędzy dwoma izraelskimikomandosami.Obaj starali się odsunąć jak najdalej od niego, jakby bali się go dotknąć.Domyślałsię, dlaczego tak postępują.Przed startem maszyny usłyszał, jak jeden z amerykańskich żołnierzyostrzega, że na ubraniu i włosach Tommy ego pozostały ślady trującego gazu.Nikt nie odważył się godotknąć, dopóki go nie odkażono.Jeszcze w Masadzie rozebrano Tommy ego do naga w namiocie medycznym i zabrano ubranie.Poprzylocie do szpitala musiał przejść wiele kąpieli chemicznych; personel usiłował zeskrobać z jegoskóry każdą martwą komórkę.Nawet brudną wodę wlewano do wanien, które potem przykrywano.Domyślał się, że właśnie z tego powodu został wywieziony na to pustkowie: chcą wykorzystać gojako królika doświadczalnego i zbadać, dlaczego przeżył zetknięcie z gazem, który wszystkich tamuśmiercił.Był zadowolony, iż nikomu nie wspomniał o tym, że plama od czerniaka, którą miał na nadgarstku,znikła.Mimo woli dotknął palcem tego miejsca, wciąż starając się zrozumieć, jak to możliwe.Utrzymanie sprawy w tajemnicy nie nastręczało trudności, gdyż nikt z nim nie rozmawiał.Mówionow jego obecności, rozmawiano o nim, lecz rzadko zwracano się bezpośrednio do niego.Tylko jeden człowiek popatrzył mu prosto w oczy.Ojciec Korza.Pamiętał to spojrzenie ciemnych oczu i łagodną twarz.A także pełne troski słowa, gdy ksiądzpytał go o matkę, ojca i o koszmar tego dnia.Tommy nie był katolikiem, lecz mimo to czułwdzięczność wobec duchownego.Kiedy pomyślał o rodzicach, poczuł, że łzy napływają mu do oczu, lecz zamknął je w pudełku.Wymyślił je, żeby radzić sobie z kolejnymi etapami terapii antyrakowej.Gdy ból za bardzo dawał musię we znaki, zamykał go w nim i odkładał na pózniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]