[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po czym za-mieniają tablice i cichcem odjeżdżają, wioząc kompletne wyposaże-nie dla swej nowej sypialni, gotowe do jej urządzenia, w nieume-blowanym mieszkaniu gdzieś daleko stąd, w innym stanie.Dwie lub trzy takie wyprawy i już mają wyposażenie także do sa-loniku, do zapasowej sypialni; i są urządzeni na całe życie.Jeżelimają ogród albo frontową werandę, kilka takich nalotów o północyna bogate rezydencje podmiejskie z basenem zaopatrzy ich wmeble ogrodowe, ciężkie przybory do dziecinnych zabaw, nawet wkosiarkę i zraszacze do trawników.Pani Phancey wyjaśniła mi, że motele są bezbronne wobec tegorodzaju najazdów.Można tylko przyśrubować wszystko, co się daprzyśrubować, i oznaczyć nazwą motelu.Poza tym można już tylkoprzewąchać łupieżców, kiedy się meldują, i nie przyjąć ich, albosiedzieć całą noc z dubeltówką.W dużych miastach motele miewająinnego rodzaju kłopoty: prostytutki zakładające w nich swój interes,morderców zostawiających trupa pod natryskiem, czasami napad nakasę.Ale mam się nie martwić.Tylko zawołać Jeda, jeżeli zwęszęjakiś kłopot.On potrafi twardo wziąć się do rzeczy i ma broń.Z tąwątpliwej jakości pociechą pozostawiła mnie na rozmyślaniach ociemniejszej stronie przemysłu motelowego.Oczywiście wszystko ułożyło się jak najlepiej i z pracą nie byłokłopotów.Prawdę mówiąc, miałam tak niewiele do roboty, że nawetdziwiłam się, po co Phanceyowie mnie zatrudnili.Raczej z lenistwa idlatego, że płacili mi nie swoje pieniądze, a częściowo pewnie dlate-go, że Jed upatrywał we mnie łatwą zdobycz.Ale z tym też nie byłoproblemu.Wystarczyło się trzymać z daleka od jego łap i odciąć sięlodowato mniej więcej raz dziennie, a na noc podeprzeć klamkękrzesłem, aby nie mógł sobie otworzyć kluczem uniwersalnym, codrugiej nocy starał się uczynić.W pierwszym tygodniu było jeszcze trochę noclegowiczów iokazało się, że mam pomagać także przy zajęciach gospodarczych,ale nie miałam nic przeciwko temu; poza tym gości zjawiało sięcoraz mniej, a po dziesiątym pazdziernika już ani jednego.Piętnasty pazdziernika to jakby magiczna data w tym świecieurlopowym.Tego dnia wszystko się już zamyka, z wyjątkiem tego,co przy głównych autostradach.Uważa się to za początek zimy.Nadchodzi co prawda sezon polowań, ale bogaci myśliwi mają wła-sne kluby myśliwskie i obozowiska w górach, a biedni udają sięsamochodem na któryś z postojów wycieczkowych i stąd przed świ-tem wyruszają w góry, aby dopaść swojego jelenia.Tak czy owakokoło piętnastego turyści znikają z widowni i kończy się w Adiron-dacks okazja do łatwego zarobku.W miarę jak zbliżał się dzień zamknięcia, Phanceyowie i panSanguinetti w Troy coraz więcej rozmawiali przez telefon, a jedena-stego pani Phancey mimochodem powiedziała mi, że ona i Jed wy-jeżdżają do Troy trzynastego, i czy mogłabym zostać na tę noc samana gospodarstwie, aby przekazać klucze panu Sanguinettiemu, któryprzyjedzie ostatecznie zamknąć motel około południa czternastego.Wydało mi się to jakieś byle jakie: zostawiać tak cenne przedsię-biorstwo na łasce nieznajomej w końcu dziewczyny, ale wyjaśnionomi, że Phanceyowie zabierają ze sobą kasę, dokumentację i całyzapas jedzenia i trunków, a mnie już pozostanie tylko wyłączyćświatła i pozamykać wszystko, zanim położę się spać.Pan Sangui-netti zjawi się następnego dnia rano z ciężarówkami, aby wywiezćresztę ruchomości.Wtedy ja mogę już odjechać.Więc zgodziłam sięi pani Phancey powiedziała mi, cała rozpromieniona, że kochana zemnie dziewczyna; ale kiedy poprosiłam o jakieś referencje, zaczęłacoś kręcić i oznajmiła, że to już załatwi pan Sanguinetti, ale ona muniewątpliwie przekaże, jaka byłam nadzwyczaj pomocna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]