[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed wyjściem każda z nich otuliła się futrem dlaochrony przed mrozem.Po drodze Theresa opowiedziała Heldze o zajściu wrzeźni, ale ku jej zdziwieniu Czarnulka ucieszyła się, że ktoś obciął Knurowijęzyk.— Szkoda, że nie obcięli mu też jaj — stwierdziła.— Alkuin twierdzi, że on jest niewinny.I że jego zabicie niczego nierozwiąże.— A co może wiedzieć ten księżuło? Oby tylko nie popsuł nam zabawy —powiedziała Helga, po czym wzięły się pod rękę i ruszyły w stronę placu.* * *Tuż przed zachodem słońca dzwony katedry zaczęły wybijać swą ponurąmelodię.Pośrodku placu żołnierze wytyczyli za pomocą palików okrąg o204średnicy jakichś trzydziestu kroków.Był tam dół podobny do grobu, anaprzeciw niego stały trzy drewniane stoły i tyle samo krzeseł.Kilkunastumężczyzn uzbrojonych w kije pilnowało ludzi, którzy zaczęli gromadzić sięprzy płocie, gdzie kupcy rozstawili kramy, by ubić ostatnie interesy.Powoligromadził się tłum i w ciągu kilku minut znikły sztachety w masie ludzihisterycznie domagających się rozpoczęcia spektaklu.Kiedy dzwony zamilkły, na plac wkroczył liczny orszak.Drogę torował jeździec w czerni, któremu towarzyszył zastęp żandarmów.Okazałe stroje większości kontrastowały z łachmanami sług niosących pętakiełbas i kiszek.Za nimi szli niewolnicy zwiastujący biciem w bębny nadejścieorszaku.Dalej jechała dwukółka wioząca więźnia, a za nią strapiony kat, któryzbierał śmieci rzucane w nich przez tłum i ciskał je w twarz więźnia.Procesjęzamykała gromadka rozbawionych dzieci.Kilka chwil później pojawiła się grupa kleryków z Lotariuszem na czele.Biskup dzierżył w prawej dłoni złocony pastorał, a w lewej srebrny krucyfiks.Miał na sobie czerwony jedwabny siglaton, a na nim tunikę z bukaranu, jegogłowa zaś ukoronowana była lnianą niezbyt gustowną mitrą.Pozostaliduchowni mieli na sobie wełniane penule, a na nich kapłańskie alby.Biskupzajął miejsce obok mężczyzny w czerni, który wstał i pocałował jego pierścień.Sługa podał im dwa kielichy wina.Trzecie krzesło zajął sędzia miejski.RSKiedy woły ciągnące wóz z Knurem przekroczyły granicę kręgu, tłum zacząłwznosić okrzyki.Ledwie wóz się zatrzymał, kat złapał skazańca i zrzucił gobrutalnie na ziemię.W tym samym momencie rozległy się owacje, a na wózspadł deszcz przeróżnych przedmiotów, zmuszając kata i wolarza do skryciasię pod wozem.Kiedy tłum się uspokoił, kat zaciągnął więźnia na słupek wpobliżu dołu i unieruchomił go za pomocą sznura, którym obwiązał mu szyję.Następnie sprawdził, czy węzły trzymają, po czym na jego znak mężczyzna wczerni skinął głową, spoglądając z zadowoleniem na żałosną postać skazańca.Alkuin przyszedł jako ostatni.Przeszedł przez plac, rozpychając sięłokciami, i przeskoczył ogrodzenie, grożąc strażnikowi, który próbowałzagrodzić mu drogę, ekskomuniką.Gdy zbliżał się do miejsca, gdzie siedzielidostojnicy, zauważył, że mężczyzna w czerni to Kohl, właściciel młyna i ojcieczamordowanej dziewczyny.Kiedy tam doszedł, stanął za plecami Lotariusza,dokładnie naprzeciw kata.Zauważył, że Kohl jest w gorszym stanie niżwówczas, gdy rozmawiał z nim w młynie.Jego żona w towarzystwie innychkobiet zajmowała miejsce na uboczu, a jej podkrążone oczy wyrażały głęboki205smutek i rozpacz.Uznał, że tej rodzinie nawet kaźń winowajcy nie przyniesieulgi.Zastanawiał się, jak ma wsypać proszek do wina Lotariusza, gdy rozległo siębicie w bębny.Trzej mężczyźni, którzy dotąd siedzieli, wstali, a biskupLotariusz zabrał głos.— W imię najmądrzejszego i szlachetnego Karola Wielkiego, królaFranków, monarchy Akwitanii, Austrazji i Lombardii, patrycjusza Rzymian izdobywcy Saksonii.Uznawszy za winnego odrażającego morderstwa i innychstrasznych zbrodni Fredegariusza, powszechnie znanego jako Knur, człowiekaciemnego, wysłańca i ucznia Lucyfera, ja, Lotariusz z Reims, biskup Fuldy,pan na tych ziemiach i przedstawiciel króla, jego władzy i jegosprawiedliwości, nakazuję i polecam z bożym przyzwoleniem straceniewięźnia w największych katuszach i rozrzucenie jego szczątków na miejskichpolach dla przykładu i przestrogi tym, którzy ważą się obrażać Boga i jegochrześcijańskie istoty.Podekscytowany tłum znów zaczął krzyczeć.Na znak Lotariusza kat rozkułskazańca, związał mu ręce na plecach i popchnął go na samą krawędź dołu.Knur wyglądał na oszołomionego, jakby nie rozumiał, co ma się za chwilęwydarzyć.Kiedy zobaczył, że znalazł się na skraju dołu, próbował sięwyswobodzić, ale kat przycisnął go do ziemi, kopiąc po głowie.Knur był jużRStylko trzęsącą się ze strachu masą ciała.Tłum cisnący się przy ogrodzeniuzakwiczał niczym wielkie stado świń.Dwu chłopców uzbrojonych w kamienieprzechytrzyło strażników i wślizgnęło się za ogrodzenie, ale natychmiastzostali złapani i odprowadzeni na miejsce.Kiedy ludzie się uspokoili, katpodniósł Knura i przez kilka chwil trzymał go, by wszyscy mogli dobrze musię przyjrzeć.Następnie Lotariusz postąpił kilka kroków naprzód, uczynił znakkrzyża z miną pełną obrzydzenia i nakazał katowi rozpocząć widowisko.Ludzie zawyli jak oszalali.Zdawało się, że lada moment rozwalą ogrodzeniei zlinczują skazańca.Korzystając z zamieszania, Alkuin otworzył pierścień i wsypał proszek dodzbana biskupa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]