[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Listbył krótki i nie zawierał informacji, kiedy Jimmy przyjedziedo domu.Patrzyłam na zdjęcie i myślałam: Teraz mają gow swoich łapach".Tak, pojęłam to ponad wszelką wątpliwość: był, zgodnie z podpisem wydrukowanym na dole,kapralem Jamesem Robertem Moranem i nie należał jużdo mnie.Nie chciałam nikomu pokazywać tego zdjęcia, nawetJennie.Szukałam na nim śladów dawnego Jimmy'ego, alenawet w głębi jego obcych teraz oczu nie odkryłam najsłabszych śladów tego wszystkiego, co reprezentował sobąw poprzednim wcieleniu.Był żołnierzem.Zwiadomość, żew słowach mojej matki może się kryć zdzbło prawdy,wzbudziła we mnie złość.W niczym nie przypominał jużchłopaków, z którymi ja i Jennie rozmawiałyśmy na rogach7 Dziewc^na Jimmy'ego 97ulic czy w kawiarni.Długowłosych chłopców noszącychpaciorki i pseudowojskowe buciory, chłopców, którzy rozmawiając znami garbili się zlekkai rozluzniali całą sylwetkę.Jimmy na zdjęciu był zły.Nie miał w sobie nic delikatnegoani chłopięcego. Boże westchnęła moja matka, zerkając mi przezramię na fotografię. Prawdziwy z niego komandos,prawda? Nie chcę cię pouczać, zresztą nigdy mnie niesłuchasz.Ale uważaj, Emily.Ostrzegam cię, Emily. Poklepała mnie po ramieniu, a przy okazji dzgnęła jednymz długich lakierowanych paznokci. Czy ty mnie w ogólesłuchasz, Emily?Skinęłam głową, choć w gruncie rzeczy nie zwracałam nanią uwagi.Czy nie pamiętasz, jakim jest uroczym chłopcem? zapytałam w myślach.Przypomniałam sobie moment,gdy całował mnie pod oknem matki, a ona gwałtownymgestem zaciągnęła zasłonę. Nie jest prawdziwym komandosem zaoponowałam. To ojciec posłał go do wojska. Dajże spokój, Emily powiedziała matka. Jest,i to bez dwóch zdań.Tylko na niego popatrz.Potem nie było już żadnych listów.Trzykrotnie pisałamna Parris Island i za każdym razem moje listy wracałyostemplowane z obu stron pieczątką Zwrot do nadawcy".Jakże mógł tak po prostu o mnie zapomnieć?I wtedy, pewnego dnia w połowie pazdziernika, zobaczyłam go.Stał pod moim domem, a właściwie opierał sięo ścianę.Nosił zielonkawe spodnie, ciemną koszulę i brązową skórzaną kurtkę.Z początku ledwie go poznałam.Paliłlucky strike'a, miał wyprostowaną sylwetkę i opuszczonągłowę. Emily! odezwał się, gdy przed nim stanęłam.Ująłmnie za łokcie (trzymałam w rękach książki) i pochylił się, bymnie pocałować.Odwróciłam głowę, bo nie miałam pewności, co się dzieje.To nie tak miało wyglądać.Oszołomionagapiłam się na niego: przez moment miałam wrażenie, że jegooczy jaśnieją, jak zawsze wtedy gdy zbiera mu się na uśmiechlub śmiech.Ale zaraz pomroczniały.98 Coś nie tak? zapytał z miną człowieka, którywłaśnie usłyszał złe wieści.Zacisnął usta.Nie odpowiedziałam od razu, stałam tylko i patrzyłam naniego.W niczym nie przypominał chłopca, z którym w lipcurozstałam się na stacji.Miał szorstką ogorzałą skórę, bardzoszeroki, zaczerwieniony u podstawy kark, wielkie łopaciastedłonie, a na nogach czarne sznurowane półbuty.Stwierdził,że zachowuję się tak, jakbym zobaczyła ducha.Co się stało, pytałam w myślach, z chłopcem o długichczarnych włosach, który małpując Jaggera śpiewał z kapeląMy Girl i wyciągał palec w moją stronę? Co się stałoz chłopcem w dżinsach i T-shircie? Jimmy! Dobry Boże powiedziałam. No, no, ależsię zmieniłeś.Odparł, że spodziewał się innej reakcji.Wyjął mi książkiz rąk, położył na chodniku, a potem objął mnie ramionamiw pasie i przyciągnął do siebie.Gdy powodowana impulsem, by dotknąć jego sterczących włosów, pogłaskałam go po głowie, odsunął się,wyciągnął rękę i lekko szarpnął jeden z moich kolczykówz pacyfami. Przekłułaś uszy powiedział ostro i powiesiłaśsobie w nich te gówna.Gówna? pomyślałam, ale nie odezwałam się ani słowem.Prześladowały mnie uwagi matki.Rzecznie w tym zresztą, żeJimmy stał się teraz i mężczyzną, i żołnierzem.Zastanawiałam się bezradnie, jakże chłopak, na którego czekałam całelato, może tak wyglądać.Tak się zachowywać.Co oni z nimzrobili?Powiedział, że z Parris Island przeniesiono go do CampLeJeune w Karolinie Północnej, a swoje ostatnie listy wysłałdo Old Greenwich.Nie zdawałem sobie sprawy, że jużwróciłaś na Manhattan, stwierdził.Przykro mi, że ich niedostałaś.Za dwa tygodnie mieli go wysłać do CampPendleton w Kalifornii, a stamtąd, kilka miesięcy pózniej, doDa Nang czy jakiegoś podobnego miejsca.Potem oznajmił,że jedyne, czego pragnie przed wyjazdem, to kochać się zemną.Pokręciłam głową.99 Nie mogę odparłam. Nie jestem na to gotowa.Kłamałam.Byłam aż nazbyt gotowa, tylko że nie z żołnierzem w rodzaju Jimmy'ego Morana.Przez całe latomyślałam o pójściu z Jimmym do łóżka.Zastanawiałam się,jak to będzie, gdy poczuję jego szczupłe ciało przy swoim.Gdy jego długie czarne włosy spłyną na moją twarz.Pewnegowieczoru poruszyłam ten temat w rozmowie z Jennie, onajednak zareagowała bardzo przyziemnie i rzec można klinicznie.Powiedziała, że była świadkiem, jak jedenchłopak kupował prezerwatywy w aptece Pearla i że takieprezerwatywy trzeba sprawdzać pod światło, bo jeśli sądziurawe, można łatwo zajść w ciążę.Wtedy ucięłam rozmowę, zbyt jak na mój gust osobistą, skoro naprawdękochałam Jimmy'ego.Dla Jennie to był po prostu kolejnypróg do pokonania.Obiecaj, że jeśli zrobisz to pierwsza,natychmiast dasz mi cynk, zachichotała.Jakże jednak mogłam kochać się z kimś, kto mojekolczyki nazywał gównem i stał pod ścianą tak nienaturalnieprosto? Nagle jego listy wydały mi się fałszerstwami.Pomyślałam o tych żołnierzach z filmów wojennych, którzy tańcząz dziewczynami w jakichś pipidówach na Południu czy wewłoskich miastach.Po raz pierwszy zadałam sobie pytanie,czy nie poznał takiej dziewczyny na którejś z przepustek i czynie wylądował z nią w łóżku.Ponieważ zaś miałam szesnaścielat i nie wiedziałam, jak wytłumaczyć swoje opory, oświadczyłam, że jest ktoś inny.Tak postępowały dziewczynyw tamtych czasach zawsze musiał być ktoś inny.Zrywaszz jednym, bo twoje serce zdobył drugi.Jak gdyby to w ogólenie bolało tego pierwszego.W moim szesnastoletnim umyśleuznałam, że informacja o innym chłopaku będzie dla niegopigułką łatwiejszą do przełknięcia niż mętne wytłumaczenie,że on sam przestał być tym chłopakiem, którego kiedyśznałam.Może po prostu echem odbijały się w moich uszachsłowa matki.Miałam przed oczyma jej dyskretnie uszmin-kowane wargi, które wymawiają w zwolnionym tempie: Aleuważaj, Emily".No więc powiedziałam, że podczas jego nieobecnościpoznałam innego chłopaka, straciłam cnotę, a listy pisywa-100łam nadal tylko dlatego, żeby pomóc mu przetrwać obózszkoleniowy.Wtedy moja matka wyobraziłam to sobiebardzo wyraziście uśmiechnęła się i z aprobatą pokiwałagłową.Jimmy zbladł, stał się szarozielony, jakby cała krewodpłynęła mu z twarzy; tak pomyślałam wyglądałamoja babcia na moment przed utratą przytomności.Potemwrócił mu rumieniec i Jimmy zapalił następnego papierosa,przy czym tak ciasno osłaniał zapałkę stulonymi dłońmi, iżuznałam za dziwne, że ich sobie nie poparzył.Zapałkę rzuciłna chodnik, a paczkę lucky strike'ów wsunął do tylnejkieszeni spodni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]