[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jesteś czarująca, każ-dy to przyzna.Każdy też przyzna, że twój ojciec znaczy wiele na dworze, amatka jest ukochaną kuzynką królowej, jednakże nic cię nie uratuje, jeślispadnie na ciebie odium skandalu.Już miała na końcu języka ciętą odpowiedz, lecz powstrzymał ją groznymars na czole Dudleya i stanowczość jego spojrzenia.Zamiast drażnić się znim dalej, spuściła skromnie oczy, wbiła je w czubki własnych pantofli irzekła cicho: Wybacz, sir Robercie.Posunęłam się za daleko w żartach. To prawda rzucił, odwracając się od niej i nie mogąc w duchuuwierzyć, że choć przyznała się do przewiny i przeprosiła go, on okazał sięnadętym nudziarzem przypominającym raczej własnego dziadka aniżelisiebie.Tymczasem Elżbietę tak pochłonęła rozmowa z Cecilem, że ten jedenraz nie rozglądała się po całej komnacie, szukając Roberta. Zatem wyjechał i jest bezpieczny? Cecil potaknął, dodając: Wasze porozumienie także jest bezpieczne w jego rękach.RL Ale nie zabrał ze sobą niczego na piśmie? Wasza wysokość nie myśli chyba, żeby wycofać dane słowo? przeraził się lord sekretarz. Obiecałaś mu, pani, że jeśli upomni się otron Szkocji i zatryumfuje, oddasz mu swoją rękę. Wiem, co obiecałam przerwała mu sucho. Wszelako wolała-bym, aby nie znaleziono przy nim niczego na piśmie, gdyby zginął, docho-dząc swoich praw do tronu.No tak pomyślał Cecil. Mogę zapomnieć o swoim marzeniu, byElżbieta dała się oczarować młodemu urodziwemu księciu.To, że w ogólemyśli o jego śmierci, a do tego przejmuje się tylko tym, by nie znalezionoprzy nim żadnych obciążających ją dokumentów, mówi samo za siebie. Nic nie zostało spisane, wasza wysokość, ale przypominam ci, że da-łaś mu swoje słowo, on dał ci swoje, a ja bytem świadkiem i w grę wcho-dzi mój honor.Jeśli Hamilton pokona Francuzów i zdobędzie dla siebietron Szkocji, wyjdziesz za niego za mąż i basta. O, tak. potwierdziła, otwierając szerzej oczy.Już zbierała się doodejścia, kiedy Cecil powstrzymał ją gestem. Jeszcze coś, wasza wysokość.Zawahała się. Cóż znowu? Dostałem sprawdzoną wiadomość, że ktoś zasadza się na twe życie.To natychmiast przykuło uwagę Elżbiety.Przez jej twarz przemknąłcień strachu. Spisek? Kolejny? Obawiam się, że tak, wasza wysokość. Papiści? Nie tym razem.Wypuściła wolno powietrze z płuc. Ilu jeszcze wystąpi przeciwko mnie? Zdaje się, że więcej ludzi pró-bowało pozbawić życia mnie aniżeli moją siostrę Marię, znienawidzoną jakkraj długi i szeroki.Cecil słuchał w milczeniu, gdyż nawet on nie mógł temu zaprzeczyć.Maria Tudor, zwana Krwawą, nie była darzona sympalią przez poddanych,bo i nie było po temu powodów, a jednak to obecnej monarchini bez prze-rwy coś zagrażało.Władza za jej panowania kojarzyła się bezpośrednio zRLosobą Elżbiety i wielu myślało, że wystarczy pozbawić ją życia, aby przy-wrócić w królestwie dawne porządki.Królowa otrząsnęła się z zadumy i popatrzyła ostro na swojego lordasekretarza. Oczywiście pojmałeś spiskowców? Na razie mam tylko tego, który się zdemaskował.Tuszę, że tym czyinnym sposobem wydobędę zeń więcej informacji.Jednakowoż wspomnia-łem o tym z innego względu.Otóż ofiarą spisku miałaś paść ty oraz. Kto jeszcze? zapytała z wyraznym drżeniem. Sir Robert Dudley.Krew odpłynęła jej z twarzy. Sir Williamie, to nie może być prawdą!Dobry Boże, więc tak bardzo go kocha? pomyślał Cecil z niedowie-rzaniem. Drży o swoje życie i każdą informację o spisku wymierzonymw siebie przyjmuje z należną powagą, ale gdy pada jego imię, ogarniająśmiertelne przerażenie. Obawiam się, że jest, wasza wysokość.yrenice Elżbiety stały się mniejsze niż czubek świerkowej igły. Kto mógłby chcieć go skrzywdzić?.Cecil niemal fizycznie czuł, jak jego myśli układają się jedna za drugą,wskakując na swoje miejsce, gdy formułował strategię. Przejdziemy się? podał jej ramię. Chętnie odparła pośpiesznie. Zabierz mnie od nich wszyst-kich.Nawet przez aksamit dubletu parzyło go ciepło jej dłoni.RLRobi jej się gorąco na samą myśl o tym, że mogłaby go spotkać krzyw-da zrozumiał. Sprawa jest poważniejsza, niż myślałem.To musibyć szaleństwo zakazanej miłości.Poklepał ją uspokajająco po wierzchu dłoni, chcąc zyskać na czasie iprzy okazji ułożyć własne myśli, które wirowały mu w głowie.Tłum dwo-rzan rozstępował się przed nim i Elżbietą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]