[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechnęła się i przecisnęła obok szlabanu.- Dzięki.Bardzo mi pan pomógł.Sama znajdę wyjście.Siatka ugięła się opornie pod ciężarem Vicki, kiedy ta zaglądała na teren budowy.W tej chwili był toogromny wykop z mniejszymi dołkami wypełnionymi zamuloną wodą.Wyglądało na to, że zabranocały sprzęt, a prace zostały wstrzymane.Czy z powodu morderstwa, czy pogody, tego Vicki niewiedziała.- Cóż - wsunęła ręce do kieszeni płaszcza - z całą pewnością są tam ziemia i błoto.- Czy była tam teżkrew, nie dało się poznać.- To żaden problem, Vicki.- Rajeet Mohadevan wepchnęła trzy foliowe torebki do kieszeni labo-ratoryjnego fartucha.- Sprawdzę je, zanim wyjdę do domu, żeby nikt nie widział.Będziesz się kręcićw pobliżu?- Nie.- Vicki dostrzegła na twarzy analityczki błysk współczucia, ale postanowiła go zignorować.Wkońcu Rajeet wyświadczała jej przysługę.- Jeśli nie będzie mnie w domu, nagraj się.- Ten sam numer?- Ten sam.Rajeet uśmiechnęła się szeroko.- To samo nagranie?Vicki mimowolnie odpowiedziała uśmiechem.Ostatnim razem, kiedy policyjne laboratoriumdzwoniło do niej do domu, ona i Celluci mieli właśnie okres najgorszych kłótni- Inne nagranie.- Szkoda - westchnęła Rajeet z teatralnym rozczarowaniem, kiedy Vicki jużwychodziła.- Zapomniałam o kilku z tych miejsc, w które miał sobie wepchnąć służbowy notes.-Zasalutowała, przywołując dawne czasy, gdy Vicki była pełną zapału młodą kobietą w mundurze, izajęła się raportem, który wcześniej wypełniała.Idąc znajomym korytarzem, po białych płytkach witających jej stopy niczym starzy przyjaciele, Vickizastanawiała się, czy nie przejść do komendy i nie sprawdzić, czy Celluci był przy swoim biurku.Mogła mu powiedzieć o pęknięciach, dowiedzieć się, czy ukrywał przed nią jeszcze jakieś informacjei.Nie.Biorąc pod uwagę, w jakim był nastroju, kiedy ostatni raz rozmawiali, i to, że w weekend niezadzwonił, zwyczajnie przeszkadzałaby mu w pracy, gdyby teraz się pojawiła.Tego nigdy żadne znich drugiemu nie robiło.Praca była zawsze na pierwszym miejscu, a poza tym pęknięcia podsunęłytylko więcej pytań i żadnej odpowiedzi.Już prawie opuściła budynek, kiedy uświadomiła sobie, że myśl o zobaczeniu jakiegoś innego glinysiedzącego przy jej dawnym biurku nie miała nic wspólnego z tą decyzją.Z poczuciem, że w jakiśsposób właśnie zdradziła swoją przeszłość, skuliła się przed popołudniowym chłodem i ruszyła z po-wrotem do domu.Przez lata Vicki obiecywała sobie, że kupi naprawdę dobrą, wielotomową encyklopedię.Przez lata tenzakup odkładała.Tę, którą miała, znalazła w sklepie spożywczym za pięć dolarów i dziewięćdziesiątdziewięć centów za tom przy zakupach za co najmniej dziesięć dolarów.Nie było w niej dużo owampirach.- Legendarne stworzenia.hm.Europa Centralna.Vlad Palownik, Bram Stoker.- Vicki poprawi-ła okulary i spróbowała sobie przypomnieć szczególne cechy Draculi Brama Stokera.Dawno temubyła na tym w teatrze i chyba czytała książkę w szkole średniej.- Był silniejszy, szybszy, miał bardziej wyostrzone zmysły.- wyliczyła na palcach.- Spał cały dzień,działał w nocy i kolegował się z gościem, który zjadał muchy.I pająki.- Skrzywiła się zobrzydzeniem i wróciła do encyklopedii. Wierzono, iż wampiry", czytała, mogły zmieniać się w nietoperze, wilki, mgłę czy parę".Vi-ckiuświadomiła sobie, że umiejętność przemiany w mgłę lub parę wyjaśniałaby pęknięcia.Krew ofiary,cięższa od oparów, spłynęłaby i pokryła wąskie przejście. A istota wstająca z grobu nie powinna miećproblemów z przedostaniem się przez ziemię".Zaznaczyła właściwą stronę starym rachunkiem zatelefon i podniosła się z rozłożonego krzesła, żeby włączyć telewizor.Nagle w pustym mieszkaniu za-częło brakować jej dzwięków.- To wariactwo - mruknęła, ponownie otwierając książkę.Zaczęła czytać i jednocześnie chodzić pomieszkaniu.Fantazja i rzeczywistość zbyt się do siebie zbliżały, by Vicki mogła usiedzieć spokojnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]