[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Namawiałam ich na to, ale chyba sami sięprzestraszyli prawdy.Nie wiem.W Częstochowie podobno szał!!! Wczoraj grali dwa razy.Bisy, wiwaty, marynarki fruwają.Ja dzwonię, dyscyplinujęzespół.Każę im się nauczyć żyć z sukcesem, bo to jedna znajtrudniejszych rzeczy.Wczoraj ktoś się minimalniepomylił w zbójnickim, dziś przed spektaklem próba,codziennie rozśpiewa- i nie.Dyscyplina!!! To przy tejinscenizacji najważniejsze.Pozdrawiam.I21 grudnia 2000, czwartek, 5.59 1Wczoraj przypadkowo spotkałam koleżankę ze i szkołypodstawowej.To znaczy ona mnie spotkała, bo ja jej w ogólenie poznałam.jSpotkałyśmy się na %7łoliborzu w sklepie.Krzyknęła: -Kryśka! Kopę lat, co u ciebie słychać? Co porabiasz? Jakżyjesz? Zdziwiłam się i zatrzymałam w swoim szumnymlocie.Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć.Natychmiastprzypomniała mi się historyjka opowiadana w środowisku,nie wiem, czy prawdziwa, ale za to cudna.Dotyczy panaGustawa Holoubka.Pan Gustaw przyjechał pewnego dnia doKrakowa, miasta swojej młodości i początków kariery.Kiedyprzechodziłprzez rynek, nagle z kawiarni wybiegi gruby jegomośćobwieszony zlotem, krakowski mafioso, sądząc z wyglądu, irzucił się na pana Gustawa z uściskami i krzykiem: - Gutek,kopę lat! Co porabiasz! Co się z tobą działo! Ja tu cały czas wKrakowie, król życia! A ty? Po maturze, kamień w wodę!Zlad po tobie zaginął! Gdzieś ty się podziewał?No więc, co ja robię? Moja koleżanko z podstawówki?Słucham jazzu całymi dniami i tresuję kota.Muzyka jazzowamnie uspokaja i wycisza, kot denerwuje, bo musi być ze mnącały dzień, a on nie lubi Warszawy.Poza tym nic, wszystko wporządku.Koleżanka z podstawówki powiedziała, że dobrzewyglądam.Ona żyje w Australii, tam nie pracuje zawodowo,nigdy nie pracowała.Tu przyjechała do znajomych na święta.Ma dwoje dzieci, synów, urządzonych, wykształconych, domz basenem, męża, dużo pieniędzy i uważa, że życie jest prostei fantastyczne.Co za ulga.Lubię spotykać ludzi szczęśliwychi zadowolonych.Ale i tak ją przebiłam, bo ja jestem babcią, aona jeszcze nie!%7łyczę Wam dobrego dnia, to życzenia dla Was także odmojego kota.22 grudnia 2000, piątek, 11.02Kiedy wczoraj wróciłam do domu, w poczcie czekałamnie nie lada niespodzianka.Jeden z moich przyjaciółmieszkających w Paryżu przysłał mi katalog z aukcjipamiątek po Marii Callas.Aukcja odbyła się w tym miesiącu.W dzień tej aukcji grałam Callas, chyba w Poznaniu.Katalognieprawdopodobny, gruba ekskluzywna książka z jejzdjęciami i ty-siącem sfotografowanych przedmiotów do niejnależących.Buty, bielizna, listy, biżuteria, nakrycia głowy,bibeloty, nuty, karteczki, notatki, torebki.Wzruszające.Wkażdym razie mnie to wzrusza.Ona mnie wzrusza.Zakażdym razem, kiedy odzywa się" w naszym spektaklu, wciemności, przechodzi mnie dreszcz.Rozmawiałam kiedyś z Laurą Betti, włoską aktorką,przyjaciółką Pasoliniego, podobnie jak Callas.Przez momentmieszkały obie w jego mieszkaniu, były jego gośćmi, zdajesię w okresie przygotowań do kręcenia Medei.Laura (którazresztą mówiła o mnie La Janda, kiedy robiłyśmy razem film)nienawidziła Callas.Opowiadała mi o niej koszmarne rzeczy.Ale podkreślała jedno: Ten Potwór (wyłącznie tak jąokreślała) stawał się człowiekiem, niezwykłym człowiekiem,kiedy słyszał muzykę.Jedna nuta zmieniała ją nie dopoznania.Nagle dostawała nadludzkiej wrażliwości iinteligencji.Ale kiedy muzyka przestawała grać - wracałakretynka, która chciała tylko i wyłącznie iść na zakupy".Tokrzywdząca ocena, jestem przekonana, Laura pewnie byłazazdrosna o Callas, zresztą sama dziś jest niezłym Monstrum.W naszym filmie bali się jej wszyscy.Cała ekipa.No cóż.Takie są te Gwiazdy.Widocznie takie muszą być, z jakichśpowodów.Pewnie, żeby się bronić.Ja je kocham.Załączam dla was zdjęcie jednego z jejnieprawdopodobnych szlafroczków.Słodki.Większość rzeczy jest w tak złym guście, że możnasię przewrócić.No, ale La Divina rozczarowałaby nas, gdybymiała lepszy gust albo, co nie daj Boże, była skromniejsza.Dobrego dnia.Tresura kota w rytm jazzu postępuje.23 grudnia 2000, sobota, 6.15Sławomira, Wiktorii.Strasznie dziś dużo domowej pracy i muszę iść precz odkomputera.Galareta na karpiu przezroczysta, mimo że siostra- specjalistka od karpia w tym roku nie przyjechała.Zgubiłamkolczyk, chyba jest w bigosie, mieszamy, mieszamy, ale niemożemy znalezć.Strasznie mi przeszkadzają moje długieczerwone pazury Callas.Choinka nie daje się oprawić, bokupiliśmy za dużą, stojak zardzewiał i puściły ząbki, jakmówi mama, obetniemy choinkę, z pół metra, to może jakośustoi.Jeśli lampki okażą się zepsute, jak co roku, zbliżymysię niebezpiecznie do myśli o rozwodzie.Postanawiam się niedenerwować, nawet jeśli lampki się nie zaświecą, jestniespodzianka.Z życiem i tak stanowczo radzimy sobiegorzej niż ze sztuką.Maryja z Józefem juz chyba w drodze, bo drogi było trzydni, jak mówi Ewangelia, jutro dojdą, czyli wyszli wczoraj?Wszystko mi się myli.Muszę zadzwonić do mojegoulubionego księdza.Jeśli czegoś się dowiem, to Wamnapiszę.Do jutra.24 grudnia 2000, niedziela, 10.17Wigilia, imieniny Adama i Ewy.MOI DRODZY, Z OKAZU WIGILII SKAADAM WAMNAJSERDECZNIEJSZE %7łYCZENIA WSZYSTKIEGODOBREGO.I przepraszając wyznawców wszystkich innych religii,przez moment zajmę się katolicką i opowiem, czego siędowiedziałam.Musimy zacząć od Zwiastowania.Maryja miała okołopiętnastu lat, podobno wyszywała jakąś tkaninę przeznaczonąna ołtarz, kiedy zjawił się Anioł.Mój ulubiony ksiądztwierdzi, że już była Józefowi zaślubiona, Ernest Bryll - żebyli narzeczeństwem, ale narzeczeństwo traktowano jakzaślubiny, w każdym razie kiedy Anioł Gabriel zjawił się,żeby jej oświadczyć, że zostanie matką Emanuela-Mesjasza,zapytała, jak to jest możliwe, ponieważ nie zna męża.Nie znamęża, miało oznaczać, że małżeństwo nie byłoskonsumowane.Maryja zwierzyła się ze ZwiastowaniaJózefowi, nowinę też przekazał Józefowi we śnie Anioł, ipoczątkowo Józef chciał się oddalić od Maryi, cała sprawabyła dla niego wielkim problemem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]