[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemniej przeto postanowiłam zaopiekować się Jane Fairfax.Zamierzam ją zapraszać do nas bardzo często, wprowadzę ją, gdzie tylko zdołam, zacznę urządzaćzebrania muzyczne, by ujawnić jej talenty, i będę nieustannie szukać oko nad znalezieniem dla niejodpowiedniej posady.Mam tak rozległe stosunki, że nie wątpię, iż wkrótce znajdę coś, co by jejdogadzało.Przedstawię ją oczywiście mojej siostrze i szwagrowi, gdy do nas przyjadą, i polecę ichszczególnym względom.Jestem pewna, że przypadnie obojgu do serca, ona zaś, gdy ich trochęlepiej pozna, przestanie żywić jakiekolwiek obawy, są bowiem ogromnie łatwi i przystępni.Będę jązapraszała jak najczęściej w czasie ich pobytu u nas i przypuszczam, że znajdzie się dla niej odczasu do czasu miejsce w ich landzie podczas naszych wycieczek krajoznawczych. Biedna Jane Fairfax! - pomyślała Emma - nie zasłużyła sobie na to.Może nawet zlepostąpiła w stosunku do pana Dixona, ale spotyka ją zbyt surowa kara.Aaski i protekcja pani Elton!Nic, tylko w kółko Jane Fairfax i Jane Fairfax! Wielkie nieba! nie chcę nawet dopuścić myśli, abyzaczęła tak o mnie mówić Emma Woodhouse i Emma Woodhouse! Jako żywo, bezczelność jejgadania zdaje się nie mieć granic!Emmie zostało zaoszczędzone wysłuchiwanie podobnych przechwałek, skierowanychbezpośrednio do niej i ozdobionych apostrofami droga pani.Wkrótce potem nastąpiła wyraznazmiana w zachowaniu pani Elton i pastorowa dała jej spokój; przestała narzucać pannie Woodhouseswą przyjazń, nie żądała też, aby Emma pod jej kierunkiem patronowała czynnie Jane Fairfax,dowiadywała się jedynie, na równi ze wszystkimi, co pani Elton czuje, co zamyśla i co uczyniła dlaswej protegowanej.Emma przyglądała się temu nieco ubawiona.Wdzięczność panny Bates za opiekę pani Eltonnad Jane była tak szczera, jak przystało osobie prostodusznej i o gorącym sercu.Była jejwielbicielką, uważała za najmilszą, najuczynniejszą, najbardziej uroczą kobietę na świecie,wykształconą i przystępną, za jaką pani Elton pragnęła uchodzić.Emmę dziwiło tylko, że JaneFairfax zgadzała się na tę opiekę i zdawała się całkowicie tolerować pastorową.Obijało się jej ouszy, że Jane chodzi na spacery z państwem Elton, przesiaduje z państwem Elton, spędza cały dzieńz państwem Elton! To zdumiewające! Nie uważała za możliwe, aby dobry smak i duma pannyFairfax mogły znosić takie towarzystwo i taką przyjazń, jakie zdolne było jej ofiarować probostwo. Ta dziewczyna to zagadka, zupełna zagadka - powtarzała w duchu.- Chcieć przebywaćtyle miesięcy w Highbury, cierpiąc wszelkiego rodzaju braki.A teraz znosić udrękę opieki pani203Elton i jałowość jej konwersacji, zamiast wrócić do ludzi stojących na o tyle wyższym poziomie,którzy zawsze ją otaczali tak szczerym uczuciem.Jane przyjechała do Highbury rzekomo na kwartał, Campbellowie udali się do Irlandii natrzy miesiące, teraz wszakże obiecali córce, że zostaną u niej co najmniej do świętego Jana, izachęcali znowu Jane, by tam przyjechała.Wedle tego, co mówiła panna Bates - a wszystkie te wiadomości pochodziły od niej - paniDixon napisała, zapraszając ją bardzo usilnie.Niech się tylko Jane zgodzi, a znajdą się środkilokomocji, służba zostanie wysłana, przyjaciele po drodze uprzedzeni, wszelkie trudności podróżybędą usunięte; Jane jednak odmówiła. Musi mieć powód poważniejszy, niż się wydaje, jeśli odrzuca takie zaproszenie - doszła downiosku Emma.- To jest jakaś pokuta narzucona albo przez Campbellów, albo przez nią samą.Zatym kryje się jakaś obawa, jakaś przezorność, silne postanowienie.Jane ma unikać towarzystwaDixonów, ktoś wydał taki wyrok.Ale dlaczego ma być skazana na towarzystwo Eltonów? To nowazagadka.Emma wyraziła kiedyś głośno zdziwienie na ten temat wobec nielicznych Osób, które znałyjej opinię o pani Elton, w odpowiedzi na co pani Weston odważyła się wysunąć następująceusprawiedliwienie Jane:- Trudno przypuszczać, żeby się zbyt dobrze bawiła na probostwie, moja droga Emmo,lepsze to jednak niż ciągłe siedzenie w domu.Jej ciotka to poczciwa kobieta, ale jako stałatowarzyszka musi być bardzo nużąca.Należy wziąć pod uwagę, co panna Fairfax opuszcza, zanimpomówimy ją o zły gust widząc, dokąd się udaje.- Pani ma całkowitą rację - powiedział pan Knightley gorąco - panna Fairfax jest zpewnością tak samo jak każdy z nas zdolna wyrobić sobie słuszną opinię o pani Elton.Gdybymogła wybierać tych, z kim ma przestawać, sądzę, że nie ją by wybrała.Ale - tu uśmiechnął siępatrząc z wyrzutem na Emmę - pani Elton darzy ją względami, których inni jej skąpią.Emma poczuła, że pani Weston spojrzała na nią przelotnie; uderzyła ją wymowa tegospojrzenia.Toteż odpowiedziała rumieniąc się z lekka:- Sądziłabym, że względy takie jak te, którymi ją darzy pani Elton, powinny budzić wpannie Fairfax raczej obrzydzenie niż wdzięczność.Zaproszenia pani Elton.te jej chyba nęcić niemogą.- Nie zdziwiłoby mnie - powiedziała pani Weston - gdyby panna Fairfax uległa przedewszystkim naleganiom ciotki, przyjmując grzeczności pani Elton.Biedna panna Batesprawdopodobnie nakłoniła siostrzenicę i wplątała ją w znacznie większą na pozór zażyłość niż ta,którą by jej podyktował zdrowy rozsądek, niezależnie od bardzo naturalnej chęci rozrywki.204Obie panie czekały niecierpliwie, aż pan Knightley znowu zabierze głos, on zaś po krótkimmilczeniu powiedział:- Trzeba jeszcze jedno wziąć pod uwagę, pani Elton nie mówi z panną Fairfax tak, jak mówio niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]