[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzie Renata?- Około dwudziestu kilometrów stąd.- Przez chwilę w słu-chawce panowała cisza.- Do budynku wiedzie tylko jedna droga,a urwisko jest niemal pionowe.Przy samym szczycie jest kilkagłębokich pofałdowań i nawisów, ale mowy nie ma, \eby wspinaćsię z samego dołu.Na górze jest sporo drzew i zarośli, ale jeśli niezaczekamy do zmroku, cholernie trudno będzie Venable'owi i jegoludziom niepostrze\enie dostać się do tego domu.- Po zmroku? Wiesz, co Molino do tej pory mo\e zrobićMegan?- Wiem, \e mo\e ją zabić, jeśli zaatakujesz i uzna, \e nie manic do stracenia.Grady zaklął.Wiedział, \e Harley ma rację, ale wiedział te\, \eza cholerę nie posłucha jego rady.Nie mógł pozwolić sobie nazwłokę.- Dlaczego ta cholerna Renata nie znalazła go wcześniej?Mamy małe pole manewru.- Zrobiła, co mogła.To było dla niej piekielnie cię\kie.- Megan mo\e być cię\ej.Molino zaczął sezon łowiecki przyśmigłowcu, odstrzeliwując Darnellowi głowę.Wyobraz sobiewięc, z jakim człowiekiem przebywa teraz Megan.- Oczymawyobrazni ujrzał Megan w rękach Molino i śmiertelnie sięprzestraszył.Przewidywał, \e wpakują się w koszmar i miał rację.- Spróbuję trochę odczekać.Nie będę ryzykował \yciem Megan,pchając się tam na oślep.Zadzwonię, kiedy będziemy w pobli\u.-Rozłączył się.Jak uniknąć nara\ania Megan, jeśli budynek rzeczywiście byłtak niedostępny, jak opowiadał Harley?To twoja działka, powiedziała niedawno Megan.Jego działka, jego obowiązek, jego zadanie.Do diabła z obo-wiązkiem.Byle tylko ocalić Megan \ycie.yglądasz na wstrząśniętą.- Molino odezwał się do Megan poWstarcie śmigłowca.- A sądziłem, \e ucieszy cię śmierć Darnella.W końcu to przez niego Phillip Blair jest warzywem.- Przez ciebie.To ty wydałeś rozkaz.I nic mnie nie obchodzi,\e zabiłeś Darnella - o jedno bydlę mniej na świecie.A proposbydląt, gdzie jest Sienna?- Niecierpliwie oczekuje cię w mojej posiadłości.Uznałem, \enale\y ci się odpowiedni komitet powitalny.- Wydawało mi się, \e jesteście nierozłączni.- Nasze relacje opierają się na obopólnych korzyściach.Aczkolwiek, ostatnio nie podobało mi się jego nastawienie.Dlatego z przyjemnością rzuciłem go lwom na po\arcie.- Nie jestem lwem.- Wiem.To ogromne rozczarowanie.- Zarechotał.- Przezciebie wyszedłem przed Sienną na durnia, a z pewnością nie tobyło moim celem.Po naszym spotkaniu zeszłej nocy nadalbrzydko myśli o moim synu.- Machnął ręką.- Ale, zanimwyleciałem dziś po ciebie, przebaczyłem mu.W końcu obiecałemmu cię na pierwszą noc, a zawsze dotrzymuję słowa.- Jakoś nie mogę w to uwierzyć.- Có\, dotrzymuję go, kiedy mnie to urządza.- Wyjrzał przezokienko.- Jesteśmy prawie na miejscu.Niedługo zacznie sięzabawa.Boisz się, Megan?- Nie.- Kłamiesz.Widzę, jak puls łomocze na twojej szyi.Jestempewien, \e gdybym dotknął twojej ręki, okazałaby się zimnaIris Johansen Córka Pandory296i lepka od potu.- Uśmiechnął się.- Ale nie dotknę cię, dopóki niebędziesz związana i odpowiednio przygotowana.Wiesz, du\onauczyłem się czytając sprawozdanie z przesłuchań, któreprzechodził Ricardo Devanez.Inkwizytorzy stosowali nowator-skie i bardzo skuteczne tortury.Kilka ich metod wypróbowałemna Edmundzie Gillemie.Nie mogę się doczekać, a\ powiększęswój repertuar.Szczególnie ekscytująca jest tortura, którą nazwali krzesło".- Prawdziwy z ciebie upiór.A twój syn musiał być durnymświrem, za jakiego uwa\a go Sienna.Wątpię, \eby moja matkacoś mu zrobiła.Pewnie odbiło mu, bo ujawnił się jakiś odziedziczony po tobie gen recesywny.Uśmiech zniknął z twarzy Molino.- Skończ z tymi łgarstwami!Strzelała w ciemno, ale najwyrazniej trafiła celnie.- Tak musiało być.Czy w twojej rodzinie były przypadkiszaleństwa? Po tobie widać, \e masz poprzestawiane klepki.Potrzebowałeś wymówki, \eby zagłuszyć poczucie winy, bosam wykończyłeś swojego Stevena.Był tak samo pieprznięty,jak.- Głowa Megan odskoczyła w tył, gdy z całych sił uderzyłją w twarz.Ciemność.Wnętrze helikoptera wirowało wokół niej.- Dziwka - syczał Molino.- Kurwa.- Ty go załatwiłeś.- W ustach czuła miedziany smak krwi.- Sienna udowodnił, \e nie jestem Pandorą.Moja matka te\ niąnie była.Sam zabiłeś swojego syna.Uderzył ją jeszcze raz.- Zabiję cię, kurwo! Ty kłamliwa zdziro! Rozerwę cię.- Przerwał i odetchnął głęboko.- O nie.Nie dam się sprowoko-wać.Nie umrzesz tak szybko.- Zmigłowiec osiadał na ziemi.- Właśnie sprawiłaś, \e będę miał dwa razy większą przyjemność.Nie mogę doczekać się chwili, w której przeka\ę cię Siennie.- Grady jest w drodze - informował Renatę Harley.- Powiedział, \e zadzwoni, jak będzie w pobli\u.Schodzę do lądo-Iris Johansen Córka Pandory297wania.- Po chwili dorzucił: - Będziemy mieli szczęście, jeśliwyjdziemy z tego z \yciem.Dokładnie o tym Renata myślała przez ostatnie trzydzieściminut podró\y.- Grady ma jakiś plan?- Nie wiem.Mo\e nie mieć.Chyba czeka nas burza mózgów,\eby znalezć najbezpieczniejszy sposób.- Nie ma bezpiecznych sposobów - ucięła Renata.- A jeślizamiast działać, będziemy gadać, Megan zginie.- Grady i Venable wiedzą, \e czas ma.- Idz do diabła ze swoim Gradym! Nie będę czekała, a\wyłonicie komitet, który podejmie decyzję.- Masz jakąś alternatywę?- Skończyć z gadaniem i wyciągnąć ja stamtąd.- Rozłączyłasię.Nie odebrała, kiedy Grady spróbował dodzwonić się do niejchwilę pózniej.Będzie spierał się, dyskutował, a ona nie chciałatego słuchać.Musiała oczyścić umysł z napięcia, ze zbyt wieludręczących obaw, zanim zacznie robić to, co potrafiła najlepiej -rozwa\ać szanse powodzenia ró\nych scenariuszy, analizowaćprzybli\one związki przyczynowo - skutkowe, \eby uzyskaćwynik, który zapewni Molino śmierć, a Megan \ycie.Zaczęła ćwiczyć umysł jeszcze w drodze, kiedy wiedziała, \eju\ za pózno na frontalny atak na twierdzę Molino.Zerknęła na nadal ściskaną w dłoni ró\ową sukienkę.- Muszę cię teraz zostawić, Adio.- Starannie zło\yła sukienkęi delikatnie umieściła ją w aktówce.- Dzięki tobie wiemy, gdzieon jest.Teraz musimy tylko zabić skurwysyna.- Idz przed siebie.- Molino popychał ją w dół kręconychschodów.- Chyba nie ka\esz Siennie czekać.Megan dygotała.Sienna.Na wspomnienie jego ciepłej,miękkiej ręki, która okazała się tak brutalna, zrobiło jej sięniedobrze.- Coś się nie odzywasz - miękko rzekł Molino.- Boisz sięIris Johansen Córka Pandory298go? Kobiety są słabe i łatwo je złamać.Równie łatwo, jak dzieci.Kiedy próbują walczyć, mo\na się tylko śmiać.- Czy\by? - Jak tu zdobyć jego pistolet? Miałaby szansę,gdyby złapała Molino na chwili nieuwagi.Wcześniej udało jej sięwytrącić go z równowagi, mo\e więc znowu.- Właz tu! - Otworzył drzwi na dole schodów.- Sienna zawszechciał mieć kwaterę z dala od wszystkich.Ceni sobie prywatność.Mnie to pasuje; nie jesteśmy ze sobą a\ tak blisko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]