[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawinęłam karmelek z powrotem w papier i powiedziałam chłopakowi,by natychmiast udał się do mieszkania profesora Holwega na WyspęWasiliewską. Zapamiętasz adres? Mowa!Przez okno obserwowałam, jak prześlizgnął się przez pikietęczerwonogwardzistów na moście Nikołajewskim.Przez następne trzy dni siedziałam w domu, na próżno czekając naodpowiedz.Bulwar był pusty.W przeciwieństwie do Moskwy i stolicinnych guberni, gdzie walki trwały cały tydzień, w tak niegdyśbuntowniczym Piotrogrodzie panował spokój.W nocy 29 pazdziernika znów obudziły mnie strzały.Wybuchłopowstanie junkrów w szkole Pawłowskiej, Władi-mirowskiej iInżynieryjnej.Powstańcy spodziewali się nadejścia posiłkówKiereńskiego z Gatczyny, ale posiłki nie dotarły i powstanie zostałookrutnie stłumione.Przywódców zrzucono z dachów szkół, a ich głowyzatknięto na bagnetach.Pozostałych uczestników buntu aresztowano.Niektórym udało się uciec i wczesnym rankiem trzech rannych junkrówdotarło do osobniaka Siłomirskich.Z pomocą Siemiona opatrzyłam im rany.Niani udało się pozbyć czerwonogwardzistów,myszkujących w poszukiwaniu zbiegów.Nie niepokojono nas więcej i w tydzień po bolszewickim zamachu stanudoszłam do wniosku, że jest na tyle bezpiecznie, iż można wysłaćkucharkę na targ.Agafia wysłuchała mnie z uszanowaniem, ale nie ruszyła się z miejsca. O co chodzi, Agafio?  spytałam. Wasza Wysokość, moja gołąbeczko, proszę mi wybaczyć, ale teraz niejest już tak jak dawniej, kiedy wystarczyło podać nazwę naszego domu, arachunki regulowano w biurze raz w miesiącu.Bez pieniędzy, moja drogaksiężniczko, nie sprzedadzą teraz nawet jednego zgniłego liścia kapusty,nawet woreczka gryki.Po raz pierwszy w życiu stanęłam twarzą w twarz z tym tajemniczymtowarem  pieniądzem. Jak myślisz, ile będziesz potrzebowała?  spytałam, starając sięprzybrać mądrą minę. Mój Boże, taka teraz drożyzna!Zrobiwszy jeszcze kilka porównań między starymi i nowymi czasami,kucharka wymieniła jakąś nic mi nie mówiącą kwotę, którą i tak niedysponowałam.Dałam jej tyle, ile miałam, poprosiłam, by jakoś tymrozporządziła i oświadczyłam, że pójdę do banku po więcej.Zostawiłam rannych kadetów pod opieką Siemiona  podobnie jak ja nieposiadał się z radości, że znów ma kogoś, kogo może doglądać  iwyruszyłam z Fiodorem na miasto.Bank był na Quai Anglais.Nie przeszłam jeszcze połowy drogi, gdyzostałam zatrzymana przez pikietę czerwonogwardzistów ubranych pocywilnemu, ale uzbrojonych w karabiny maszynowe.Stali, grzejąc sięprzy rozpalonym na rogu ulicy ognisku.Ponieważ nie miałam przepustki, wepchnięto mnie razem z Fiod orcm dozarekwirowanego wraz z szoferem samochodu.Pilnowani przezuzbrojonych czerwonogwardzistów stojących na błotnikach ruszyliśmybulwarem wzdłuż rzeki do Instytutu Smolnego, tą samą trasą, którą jezdziłam, kiedy byłamuczennicą.Między szerokimi kolumnami neoklasycznego portyku postawionokarabiny maszynowe i działa.Znajome korytarze nie były już białe inieskazitelne, ale zabłocone, zaśmiecone ulotkami i niedopałkamipapierosów; co kilka kroków widać było żołnierski ekwipunek iustawioną w kozły broń.Zaprowadzono nas do dawnej klasy, w której było już pełno ludzizatrzymanych podobnie jak my na rogach ulic.Spotkałam kilkuznajomych arystokratów, opisujących sobie nawzajem po angielsku lubfrancusku okoliczności, w jakich tu trafili, nie pomijając zabawnychszczegółów.Zostałam przez nich gorąco powitana.Kiedy wyjaśniłam, żewybrałam się do banku, usłyszałam delikatne chrząknięcie.KsiężnaPalicyn ujęła mnie za ręce, posadziła obok siebie na ławce i oględniezapoznała z niektórymi aspektami życia pod władzą bolszewików. Może przeniesiesz się do nas, moja droga  zaproponowała.Siergiej  (chodziło o jej byłego męża, najtajniejszego radcę stanu) wpadł na wyśmienity pomysł.Zamierza wysłać do władz naszegomajordomusa jako delegata rady naszych służących, by uzyskać dlasłużby podwyżkę.W ten sposób jakoś wszyscy przetrwamy do czasuzwołania Zgromadzenia Konstytucyjnego.Ci bolszewicy to zwykliawanturnicy.Nie utrzymają się długo.Wszyscy podzielali tę opinię.Byłam zbyt młoda i prostolinijna, by przybrać ten lekki ton, uważany zawłaściwy w obecnych okolicznościach, bez względu na to, jak byłypoważne.Podziękowałam księżnej za jej propozycję gościny, aleodparłam, że muszę zostać w domu, przynajmniej póki się nie dowiem,gdzie uwięziono ojca.Nie uważałam za właściwe wspomnieć o rannychjunkrach, których ukrywałam.Wiadomość o aresztowaniu ojca przyjętodość poważnie  paru pesymistów zaczęło się zastanawiać, czy toprzypadkiem nic jest początek terroru czer- wonych  i ze wszystkich stron posypały się wyrazy sympatii iwspółczucia.Księżna Palicyn spojrzała na mnie swymi pięknymi, jasnoniebieskimioczami. Pamiętaj, moja droga, że nie zostałaś sama  powiedziała.Wszyscy jesteśmy potencjalnymi ofiarami kata  gibier de potence.Jeślibędziesz czegoś potrzebowała, zwróć się do nas, dobrze?Dzięki jej miłym słowom  mimo dość specyficznego poczucia humoruksiężnej  poczułam się mniej opuszczona i bezradna.Po godzinie razem z Fiodorem wezwano nas do innej sali, w której zastołem siedzieli bolszewicki urzędnik i stenograf-ka o męskiej urodzie. Taki dzielny zuch jak ty przydałby się w Gwardii Czerwonej odezwał się urzędnik do Fiodora. Jest głuchoniemy, nie mielibyście z niego specjalnej pociechy wtrąciłam pośpiesznie. Jak się nazywasz?  wrzasnął mężczyzna.Twarz Fiodora pozostała obojętna.Urzędnik wystrzelił z pistoletu tużprzy uchu Fiodora, ale ten nawet nie drgnął.Wystawiono mu przepustkę.Potem zaczęto mnie przesłuchiwać.Czy miałam jakieś informacje odbyłego generała Majskiego?O ile wiem, został zastrzelony podczas próby ucieczki, odparłam.Czy otrzymywałam jakieś listy od byłej wielkiej księżniczkiTatiany? Nie.Co mnie łączy z profesorem Aleksandrem Holwegiem?Był moim nauczycielem i przyjacielem rodziny.Kiedy po raz ostatni go widziałam lub miałam od niego jakieświadomości?Spotkaliśmy się na pogrzebie mojej babki.Czy wiem, że posiadanie broni jest nielegalne i czy mam do zgłoszeniajakąś broń? Byłam pielęgniarką.Nie mam żadnej broni, skłamałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl