[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podniósł wzrok na zatłoczone niebo.Co chwila w górze przemykałykolejne okręty - wolni strzelcy, tak jak on.Wśród nich było nawet kilkatransportowców różnych korporacji, których nie rozpoznawał.Zaklął podnosem.Coś się kroiło, bez dwóch zdań.Przybył na Darkknell, abynaprawić sprzęt i przeprowadzić rekrutację, nie zaś po to, żeby wyruszyćod razu na nową misję.Te floty nie gromadziły się na świecie władanymprzez Lorda Sithów ot, tak sobie - zwłaszcza jeśli chciały mieć możliwośćopuszczenia go bez przeszkód.- To Mak Medagazy! - zawołał ktoś, kiedy nad ich głowami przeciąłciemność Strona 23John Jackson Miller - błędny rycerz.txt transportowiec droidów Toonga.Pierwszy oficer Dackett wskazał lśniący kadłub statku tkwiącego naobrzeżach boiska.- Co się święci?- Wiem tyle samo, co i wy - stwierdził Rusher.Tak właśnie wyglądałproblem z pracą dla Daimana.Zazwyczaj dowódcy statków najemnikówgromadzili się w lokalnych knajpach i porównywali informacje, Daimanjednak zlikwidował większość przybytków publicznych, nie chcąc pozwalaćna rozrywkę tym, którzy wszak istnieli po to, żeby mu jej dostarczać.Usunąłw tym celu szereg tak zwanych zródeł informacji, a wraz z tym większośćdobrych kantyn.Wstępując w krąg światła rzucanego przez jeden z holopomników, Dackettzłożyłraport na temat postępu prac.Niepospolita konfiguracja Gorliwości"powodowała w jej kadłubie dość duże napięcia podczas lądowania wśrodowisku o sporej grawitacji; kluczowe znaczenie miały tu systemyhydrauliczne.- %7łeby wszystko działało jak w chronometrze, będziemy potrzebowalijeszcze ze dwóch tygodni - poinformował Dackett.- Dwóch tygodni.- Rusher zerknął znów na pociemniałe niebo, usianeświatełkami lądujących statków.- Cóż, czyńcie waszą powinność.Dopókinie usłyszymy, co ma na ten temat do powiedzenia Jego Szaloność, nie.- Lord Daiman przemawia! - zagrzmiało w eterze.Rusher i jego podwładny obejrzeli się, zaskoczeni, na holograficzny posągza ich plecami.Trzy razy przewyższająca ich wzrostem postać Daimanaprzerwała bezruch i zwracała się teraz do nich.Cóż, właściwie tobezpośrednio do niego.- Jarrow Rusher ma się stawić w Niebiańskim Sanktuarium jutro wpołudnie.Rusher popatrzył na spowite mrokiem mury pałacu, majaczące napółnocnym zachodzie.- Czy masz misję dla mo.- Jarrow Rusher ma się stawić w Niebiańskim Sanktuarium jutro wpołudnie -powtórzył gigantyczny Daiman.- Ma stanąć twarzą w twarz ze swoimprzeznaczeniem.- Holograficzny posąg zastygł w poprzedniej pozie;Daiman miałznów zamyśloną i nieprzeniknioną minę.- Z żalem muszę pana poinformować, że misja została odwołana -stwierdziłDackett.- I to by było na tyle, jeśli chodzi o twoje dwa tygodnie.- Rusher zerknąłspode łba na pierwszego oficera.- Myślisz, że mnie słyszał?- Wątpię, ale kto wie?Rusher pomyślał, że coś takiego byłoby dla Daimana świetną okazją naprzekonanie swoich poddanych o własnej wszechwiedzy - założenieelektronicznych podsłuchów pozwalałoby potem interweniować zapośrednictwem jego wirtualnych osobowości, obecnych na każdymskrzyżowaniu.Pasowałoby to do kilku co bardziej skutecznych systemówtotalitarnych, o których czytał.Jednak, podobnie jak jego asystent, Rusherw to wątpił.Nigdy nie spotkał młodego Lorda Sithów, ale znałludzi, którzy mieli tę wątpliwą przyjemność.Szpiegowanie wszystkiego iwszystkich dookoła byłoby czynnością zbyt pracochłonną i uciążliwą jak naDaimana.Dlaczego miałby sobie tym zawracać głowę, jeśli jego zdaniemnie istniało nic innego?Dackett postukał datapadem w swoją sztuczną rękę.- No dobra.Powiem w takim razie Novallo, że zostaje na nockę.- Wiesz co, Dackett? - odezwał się z namysłem Rusher.- Ja się zajmęspawaniem, a ty odwiedzisz jego lordowską mość, dobra? Co ty na to?- Nic z tego, sir - gwizdnął przez szczerbę w zębach stary wyjadacz.-Każdy zespół musi mieć frontmana.Ja tylko grywam ładną muzyczkę.Rusher parsknął śmiechem.Frontmana? Cóż, może i tak.Jednak nawettak zwani wolni strzelcy musieli tańczyć, jak im zagrają inni.W dzieciństwie Kerra miała już okazję odwiedzić mrozne regiony polarneAquilarisa - chyba jedyne miejsce na planecie, gdzie pogoda byłakapryśna.Nawet tutaj krajobraz był uderzająco piękny - białe czapywznosiły się nad fiordami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]