[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Emmo, chcę, żebyś została w Los Angeles aż do nasze-go wyjazdu na tournee pod koniec maja.Słysząc to, Sam spojrzał na Emmę.Było wpół do ósmejwieczorem, a oni zasiedli właśnie we trójkę do kolacji.- Chciałabym - powiedziała z żalem Emma - ale w przy-szłym tygodniu muszę wracać na uczelnię.- Naprawdę? Jesteś studentką?- Tak.Ohio State, wydział muzyczny - dorzuciła z nie-śmiałym uśmiechem.- Jesienią przyjęli mnie na kurs dy-plomowy.- Studiujesz muzykę? -Tak.Zach uśmiechnął się z zadowoleniem,- Widzisz, Sam! Niedaleko pada jabłko od jabłoni.65SR- Zdolności muzyczne mogła odziedziczyć również pomatce - zauważył sucho Sam.- Pamiętam, że miała całkiemniezły głos.- To prawda - przyznał Zach, po czym zwrócił się doEmmy: - Ty też śpiewasz?- Trochę, ale nie jest to moja główna domena.Gram nafortepianie i.trochę komponuję - dodała cicho.- Moja krew, Sam! Co byś nie mówił.Emma spłonęłarumieńcem.- Po kolacji musisz dla mnie coś zagrać - ciągnął Zach.Dla nas, poprawił w duchu Sam.- Dla nas - dodał Zach, jakby czytał w myślach brata.-Coś, co sama napisałaś.- Naprawdę chcesz posłuchać?- Oczywiście.- Ja.no dobrze.Potem, już do końca kolacji, Zach wypytywał Emmę ojej życie.- A co robi twoja matka? - zainteresował się przy dese-rze.Sam był ciekaw, kiedy jego brat zapyta wreszcie o Zoe.- Jest dyrektorem Berrv's, dużego domu handlowego wColumbus - odparła Emma.- Słyszałeś o nim?Zach pokręcił głową.- Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że Zoe mogłabyrobić coś podobnego.- Dlaczego nie? - zdumiała się Emma.Zach uśmiechnąłsię.- Jako młoda dziewczyna, była raczej narwana.66SR- Większość z nas z tego wyrosła - rzucił Sam.Zachwzniósł oczy do nieba.- Mój brat uważa, że jestem niedojrzały.- Ty to powiedziałeś - zauważył Sam, wzruszając ramio-nami.Zach roześmiał się.Przytyki brata spływały po nim jakwoda po gęsi.- Rozchmurz się, bracie - rzucił i znów zajął się Emmą.-Czy twoja matka jest zamężna?Sam także miał ochotę o to zapytać.-Nie.- Nigdy nie wyszła za mąż? Emma potrząsnęła głową.- Nie.Zawsze byłyśmy tylko we dwie.Ta wiadomość zaskoczyła Sama.Jego zdaniem, Zoe byłajedną tych dziewcząt, z którymi mężczyzni chętnie się żenią.Był pewny, że każdy mężczyzna chciałby mieć taką żonę.Każdy, oprócz Zacha.Małżeństwo było bowiem ostatnią rze-czą, jaką Zach brał pod uwagę na początku swojej kariery.- A wracając do ciebie, Emmo - odezwał się Zach - Kie-dy kończysz naukę?- Nie wcześniej niż za dwa miesiące.- Czyli zaczniemy już wtedy tournee.Sam popatrzył na Emmę.Widać było, że bardzo chciała-by zostać.Miała to wypisane na twarzy.Zach myślał przez dłuższą chwilę, a potem nagle pstryk-nął palcami.- Już wiem, co zrobimy.Tournee zaczniemy w Londy-nie.67SRKiedy skończy się rok akademicki, będziesz mogła donas dołączyć.Byłaś kiedyś w Londynie? -Nie.- Wobec tego załatwione - orzekł Zach z uśmiechem.-Przyjedziesz do Londynu i będziesz z nami przez całe lato.Je-stem pewny, że ci się spodoba.Będziemy występować w Lon-dynie, Paryżu, Sztokholmie, Barcelonie, Berlinie, a nawet wMoskwie.A potem jedziemy do Tokio, Sydney i Johannes-burga.Mogłem opuścić kilka miast.Sam da ci kompletną listę.- Bardzo bym chciała pojechać, ale obawiam się, że niebędę mogła.- Co? A to dlaczego? Emma westchnęła.- Załatwiłam sobie pracę na lato.- No to co? Powiedz im, że masz inne plany.- Nie mogę.Ja.- chrząknęła.- Ja potrzebuję tych pie-niędzy.- Tylko o to chodzi? - Zach się roześmiał.- Odtąd jużnigdy nie będziesz musiała martwić się o pieniądze.Dosta-niesz wszystko, czego sobie zażyczysz.Podaj Samowi numertwojego konta bankowego i już on tym się zajmie.- Nie mogę na to się zgodzić.Nie przyjechałam tu popieniądze.-Wiem, ale mam ich więcej, niż będę kiedykolwiek wstanie wydać.A ty jesteś moją córką.Nie chcę, żebyś pra-cowała.%7łyczę sobie, byś spędziła ze mną to lato.-Ja.- Nie chcę słyszeć słowa nie".68SREmma zawahała się.Sam widział to i czuł, że ona siępodda, jak wszyscy, którzy ulegali urokowi Zacha.Nie mógłmieć jej tego za złe.Które dziecko wybrałoby wakacyjną pra-cę zamiast ekscytującej wycieczki do Europy? Mimo to w głę-bi duszy liczył na to, że Emma okaże dość charakteru, by wy-trwać przy swojej odmowie.- Powinnam powiedzieć nie" - odezwała się w końcu.- Ach, daj spokój, Emma.Roześmiała się.- Ale tego nie zrobię.Dobrze, przyjadę do Londynu.-Poderwała się, podbiegła do Zacha i mocno go wyściskała.Była taka rozradowana, że Sam spróbował zagłuszyćgłos niepokoju.%7łałował jednak, że nie może jej ostrzec, by nieliczyła za bardzo na Zacha.Wiedział to z własnego doświad-czenia.Każdy, kto znalazł się w orbicie Zacha, musiał sam sięo tym przekonać.Mógł tylko mieć nadzieję, że tym razem bę-dzie inaczej i Zach nie sprawi córce zawodu.Onieśmielona, a zarazem dumna z siebie, Emma zasiadłado fortepianu.Koncertowy steinway zajmował róg gi-gantycznego salonu.Przyzwyczajona do publicznych wy-stępów, nie denerwowała się na ogół w takich sytuacjach.Tymrazem było inaczej: miała zagrać dla ojca.Chciała, by był zniej dumny, i modliła się w duchu, żeby jej występ mu sięspodobał.Wybrała Hidden Places".Ze wszystkich skompo-nowanych przez siebie piosenek tę lubiła najbardziej i miała jąteraz wykonać przed kimś po raz pierwszy.Prawdę mówiąc, nikt nie wiedział, że komponuje mu-zykę popularną.Nawet jej matka.Zoe była przekonana, że69SRcórka skłania się raczej ku muzyce klasycznej, i tak na ogółbyło.Muzyka popowa była ukrytą pasją Emmy, a teraz na-reszcie zrozumiała dlaczego.Miała ją po prostu we krwi.Uśmiechnęła się do Zacha, który patrzył na nią, wspartyo kominek.Wzięła głęboki oddech i zaczęła grać.Sam musiał przyznać, że Emma jest utalentowaną pia-nistką.Grała z pasją, pewnością siebie i powagą.Jednak tym,co go najbardziej poruszyło, były słodycz i czystość jej głosu.Spojrzał wymownie na Zacha.Liczył na to, że brat zdaje sobiesprawę z tego, jak utalentowaną osobą jest Emma.Choć uległaojcu w kwestii wakacji, miała silny charakter.Pomyślał, że tonaprawdę niezwykła młoda kobieta.Zoe wspaniale ją wychowała.Zaczął się zastanawiać, jaka byłaby teraz Emma, gdybyprzyszło jej dorastać w świecie Zacha.Prawdopodobnie w ni-czym nie przypominałaby tej dystyngowanej młodej damy.Zoe postąpiła słusznie, opuszczając Zacha i utrzymując Emmęw nieświadomości przez te wszystkie lata.- To było fantastyczne! - zawołał Zach.- Jesteś na tyledobra, że możesz zostać zawodowym muzykiem.- Tak - dorzucił Sam.- To było naprawdę piękne.- Dziękuję.- Emma zarumieniła się z dumy- Zagraj jeszcze jedną piosenkę- poprosił Zach.Zagrała, ito nie jedną, ale kilka, a na zakończenie jakiśklasyczny znany utwór, którego tytułu Sam za żadneskarby nie mógł sobie przypomnieć Gdy przebrzmiały ostatnietony, spojrzał na Zacha.Wydawał się nieobecny duchem, za-topiony w myślach.70SR- Cudownie - odezwał się Sam.- Co to było, ten ostatniutwór?- Koncert fortepianowy Mozarta - odparła Emma.-Grałam to niedawno podczas koncertu na uczelni.- Jesteś bardzo utalentowana.Zach nagle się ożywił.- Nie wracaj do Ohio, Emmo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]