[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- "Zawód rodziców?" - Na to ankietowana ma tylkojedną odpowiedz: "Ojciec"."Odznaczenia państwowe?" - "%7ładnych, nigdy, choćukrywałam się w lesie, potem - wojsko, partyzantka w lasach legionowskich,pózniej w lubelskich, a jeszcze pózniej - MO w Katowicach".Kilka tego typu ankiet mieści się w jej teczce; w takiej na przykładwypełnianej 27 sierpnia 1950 roku podkreśla, że urodziła się w Warszawie 5listopada 1906 roku, aby w półtora roku pózniej.dodać sobie dziesięćlat, podając rok urodzenia: 1896, którą to datę, zapewne uprzytomniwszysobie, że ją zbyt postarza, anuluje, skreślając atramentową krechą istawiając obok inną: 1906.A z kolei już po pazdzierniku, w 1960 roku, widać na fali obnażeń iprawdy, pomaże znów to wszystko i wyzna, że nie urodziła się w Warszawie,lecz w Mińsku Mazowieckim, i nie 5 listopada, lecz 10 kwietnia, i nie w1906 czy 1896, lecz siedem lat przed początkiem dwudziestego wieku."Synku!" i co z tego wynikłoBezpłodność w dziedzinie socrealistycznej twórczości starała się nadrobićgorliwym uczestnictwem we wszelkiego rodzaju zebraniach u Literatów orazspotkaniach tam, na Krakowskim Przedmieściu, z wysokimi dostojnikami,zaszczycającymi swą obecnością ówczesnych "inżynierów dusz".Lubiła zresztąte obowiązkowe "spędy"; zastępowały w pewnej mierze kawiarniane spotkania,była też potrzebna jej naturze, łaknącej zawsze towarzystwa ludzi, tagłośna atmosfera sali - jednego z aktualnych salonów dworskiej elity.Atmosfera głośna, ale nie tak szczera i swobodna, jak to ongiś wśrodowiskach pisarzy bywało, z wyważaniem każdego słowa, analizowaniemspojrzeń i min ważnego gościa.Choć i teraz widziało się na sali wieleznajomych twarzy, jeszcze sprzed wojny, jeszcze z czasów Franza Fiszera, isłyszało życzliwy szept: Czajka, nic nie mów, nie odzywaj się, tylkosłuchaj!.Więc starała się uważnie słuchać poważnych wywodów na tematzadań współczesnej polskiej prozy i poezji, obowiązków pisarzy, ichpowinności wobec.poświęceń dla.Kiedyś, w czasie mowy pewnego dostojnika ucho Czajki nie wychwytywałowszystkich słów, którymi gość raczył słuchaczy.Chciała dokładnie wiedzieć,o czym mówi - musiała wiedzieć - choćby dlatego, aby pózniej w swoimprywatnym "salonie" zrelacjonować to gościom, dając im smaczny kąsek doprzyprawienia różnymi pikantnymi uwagami, wnioskami, przewidywaniami tejurzędowej wypowiedzi.Tak więc nie mogąc zrozumieć zbyt cicho dla niejwypowiadanych słów prelegenta, w pewnej chwili głośno zawołała, przez całą,pogrążoną w nabożnym skupieniu, salę: "Synku, głośniej! Głośniej trochę,synku!."Trzeba było widzieć zaskoczenie, aby nie rzec - przerażenie na twarzachkolegów; gdzieś z końca sali dobiegł cichy chichot, aby zaraz zgasnąć wobectak nieodpowiedzialnego wyskoku Czajki.Usłyszała lekkie psykanie:wariatko, na co nas narażasz! Na szczęście nikt nie zemdlał ze strachu, jakto o mało nie zdarzyło się jednemu z wybitnych prozaików podczas podobnegospotkania z Kimś Ważnym, gdy ów zaczął coś szeptać komuś do ucha; wybitnyprozaik wpadł w popłoch, nagle wyobraził sobie, że ten Ktoś mówi o nim, żeto on akurat podpadł.Opowieść o tym: "Synku, głośniej!", odpowiednio ubarwiona, poszła w świati została do dziś w zbiorze anegdot o Czajce.Nawet Iwaszkiewicz wspominało tym po latach w cytowanym tu już liście do Czajki, przy okazjijubileuszowych życzeń na iluś tam jej lecie urodzin.Pózniej, gdy już byłomożna, śmiano się z tego, ale wtedy zrobiła się afera.Co ona, ta szalonakobieta jeszcze wymyśli, w co nas wpakuje jako członek Związku?.Nieupłynęło dużo w Wiśle wody, gdy pismem z 30 marca 1954 roku Zarząd GłównyZLP na specjalnym posiedzeniu postanowił Stefanię Izabellę CzajkęStachowiczową skreślić z ewidencji Związku Literatów "z powodu -jakzaprotokołowano - braku aktywności pisarskiej".Prawdziwa rozpacz dla Czajki! - Odwołam się - mówiła -jedno zwarszawskich wydawnictw już poważnie zainteresowało się drukiem mojejksiążki: "Ocalił mnie kowal", a w tę o górniku, o "Węglu i tęczy" też sięjuż mocno zaangażowałam, obie są zaawansowane.Niektórzy odradzali jej na razie pisanie jakiegokolwiek odwołania.-Wszystko będzie dobrze - pocieszali ją.- "Wszystko jest dobrze -podchwytywała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]