[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Macron czy Cajus któż wie? jeden z nich mógł po Tyberyuszu Rzymowipanować; obu ich miała w ręku, i wybrać mogła co los by wyżej postawił.Gdy przychodzący od pana Macron upadł na miękkie siedzenie, poduszkamiokryte, Ennia zbliżyła się ku niemu nieśmiało, chcąc otrzeć pot z uznojonegoczoła, na którem dostrzegła boleść i znękanie.Chwilkę milczeli oboje, ona czekała by przemówił, drżąc w duszy a chcąc sięokazać odważną, on zdawał się przybity i bezsilny; wreszcie kobieta zaczęłapierwsza. Smutny jesteś Naeviolu mój pieszczotliwie odezwała się do niego, wszakże ci pomogli Bogowie, wyszedłeś zwycięzko a cały świat w tej chwilibłogosławi twojemu męztwu i sile.Cezar sam spokojność ci zawdzięcza. Cezar! szepnął po cichu uśmiechając się Macron i spojrzał na nią on?nie wiem!! Wszakżeś mu przyniósł głowę Sejana.O! i ja się tem ucieszyłam, bo Apicata(żona Sejana) wysoko nosiła dumę swoją, wcześnie próbując jak na ołtarzu złysym razem wyglądać będzie? Apicata nie żyje! A córka jej? Dziecię! płakało gdy ją kat na śmierć prowadził, nie rozumiejąc co ją czeka iobiecując, że odtąd będzie grzeczne dziko rozśmiał się Macron. Więc znowu jesteśmy spokojni. Spokojni? mruknął pretoryanin a Cezar? a Rzym? a.i nie śmiejącdokończyć zwrócił rozmowę Sejan ma jeszcze przyjaciół, Rzym ma jeszczespiskowych.a stary kozioł (dodał ciszej) nie syty krwi, póki jej z naswszystkich nie wytoczy.Na te słowa niewyrazne i dosłyszane ledwie, Ennia pobladła kładnąc paluszekna ustach. Dlugoż jeszcze żyć i siebie a drugich będzie zamęczać! rzekła mu doucha. Bogowie wiedzą sami! wszystkich znużył, sam sobie stał się ciężarem.aParki mu łaskawe.I znowu milczeli chwilę. Któż wie zresztą rzekł patrząc jej w oczy zyskaliśmy na zamianie?Cajus.Ennia zarumieniła się trochę, ale schyliła szybko, poprawując zagięty brzegtuniki, tak że mąż jej zawstydzenia nie dostrzegł. A Cajus? jak go sądzicie? spytała nabierając odwagi. Małpa Tyberyuszowa.ale mu Bogowie ani sił jego, ni dowcipu nie dali.Któż wie? ten może lepiej niż inny, bezsilny, da się prowadzić.Ennia poruszeniem głowy tylko wskazała że dzieli jego zdanie. Czemuż dodała nieśmiało Naeviolu mój, nie starasz się zawczasuprzybliżyć do niego i serca pozyskać? Bo wiem odparł szyderczo ale bez gniewu Macron żeś ty mnie w temzastąpiła, Ennio!Kobieta zrazu się przelękła, cofnęła się krokiem, wstyd oblał jej twarzrumieńcem, ale nie widząc grozby w oczach męża, ruszyła ramiony białemi. Mylisz się Macronie rzekła. Wiem o tem.o wszystkiem zaśmiał się pretoryanin. nie bój się, nieprzeszkodzę ci być żoną Cezara, bylebyś została zawsze.Macrona kochanką.Naevia zmieszana, zakryła twarz rękami i w głąb domostwa uciekła.W tej-żechwili czarny rzezaniec, pilnujący atrium, przyszedł panu oznajmić, że Cajusczekał nań przechadzając się w koło pierwszego podwórca.Macron powstał zaraz, westchnął szeroką piersią, ale poszedł spieszniedostojnego powitać gościa, którego znalazł z wielką uwagą przypatrującego sięmałemu ołtarzykowi domowemu Eskulapa i bijącemu przed nim koralamiwysadzanemu wodotryskowi. Witam cię zwycięzco Sejana! począł powoli Cajus, topiąc w nim wzrok,w którym wyrazu dopatrzeć nie było można pod jakiemś obłąkanemosłupieniem, jemu zwyczajnem Cóż Rzym? co Senat? co lud? Obwołuje Tyberyusza zbawcą i ojcem ojczyzny! stawi mu nowe świątynie iposągi! rzekł z trochą przekąsu Macron śledząc wrażenia na licu zimnemCaliguli, ale uśmiech tylko dwuznaczny, bezsilny przebiegł twarz jego pożółkłą.Cajus począł się przechadzać powoli dokoła inpluvium, jakby roztargniony i wnamysłach.Odwrócił się potem do chodzącego za nim Macrona. A u nas w Caprei rzekł wiesz co się dzieje? Cezar od kilku dni siedzizamknięty, milczy, nikogo nie przypuszczając do siebie.Mówił ci Priscus cobyło tego powodem? Nie widziałem Priscusa! Trwa to od wyjazdu twego.codzień chmura nad czołem wisząca sięzwiększa; Tyberyusz ponury i gniewny.a Bogowie coraz go więcejobarczają,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]