[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjaciel a sÅ‚uga patrzaÅ‚z pociechÄ… na ubÅ‚ogosÅ‚awionego pana, w milczeniu dzielÄ…c siÄ™ szczęściem jego.Twarz mÅ‚odego królewicza byÅ‚a rozpromieniona, ale z obyczaju i usposobienia, gdy byÅ‚najszczęśliwszym, mówiÅ‚ jak najmniej: dumaÅ‚.Nikt nigdy nie dowiedziaÅ‚ siÄ™, o czym.Czasami spuszczona gÅ‚owa podnosiÅ‚a siÄ™.SpoglÄ…daÅ‚, w SuÅ‚kowskiego jak w tÄ™czÄ™ wlepiajÄ…coczy; SuÅ‚kowski odpowiadaÅ‚ mu wzrokiem i odzywaÅ‚ siÄ™. Hm, SuÅ‚kowski?! Jestem.KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i na tym siÄ™ koÅ„czyÅ‚o.Kwadrans upÅ‚ywaÅ‚, królewicz odmieniÅ‚ pytanie iwoÅ‚aÅ‚ go po imieniu, po wÅ‚osku, pieszczÄ…co.Hrabia odzywaÅ‚ siÄ™, Å›wiadczÄ…c o sobie, i znowunastÄ™powaÅ‚o wymowne milczenie.MówiÅ‚ bardzo rzadko, i to, gdy byÅ‚ zmuszonym, nie lubiÅ‚ nic niespodzianego.%7Å‚yciepowinno dlaÅ„ byÅ‚o pÅ‚ynąć cichym korytem, jednostajnie, nieprzerwanie równym.Poobiednie godziny, gdy nikogo nie przyjmowaÅ‚ lub tylko poufaÅ‚e i najulubieÅ„sze osoby,najmilsze mu byÅ‚y.Z rana musiaÅ‚ przyjmować, sÅ‚uchać, stać, kÅ‚aniać siÄ™, podpisywać, czasemsiÄ™ dziwić, a niekiedy trochÄ™ pogniewać.Po tych wysileniach spoczynek popoÅ‚udniowyrozkosznym byÅ‚ wytchnieniem.JeÅ›li nie byÅ‚o teatru, wieczorem szedÅ‚ do Józefiny, sÅ‚uchaÅ‚muzyki, marzÄ…c bÅ‚ogo, i wieczerzÄ… dzieÅ„ siÄ™ koÅ„czyÅ‚.Nigdy mniej trudnego do zabawieniapana nie mieli dworacy.StarczyÅ‚o mu, byle dzieÅ„ jeden do drugiego byÅ‚ jak dwie kroplepodobny.WÅ‚aÅ›nie poobiednia rozpoczynaÅ‚a siÄ™ sjesta i królewicz fajkÄ™ paliÅ‚ już drugÄ…, gdySuÅ‚kowski, przez okno coÅ› spostrzegÅ‚szy, chwilÄ™ siÄ™ zawahaÅ‚ i powoli siÄ™ skierowaÅ‚ kudrzwiom.Oczy królewicza poszÅ‚y za nim. SuÅ‚kowski  odezwaÅ‚ siÄ™ cicho. Natychmiast wracam  odparÅ‚, biorÄ…c za klamkÄ™, hrabia i wysunÄ…Å‚ siÄ™.W przedpokojudwaj paziowie i sÅ‚użba czekaÅ‚a. Nikogo nie wpuszczać beze mnie!  odezwaÅ‚ siÄ™ SuÅ‚kowski.Wszystkie gÅ‚owy siÄ™skÅ‚oniÅ‚y.SuÅ‚kowski wyszedÅ‚, przebiegÅ‚ prÄ™dko wschody i we drzwiach stanÄ…Å‚ zdziwiony. Brühl, ty tu?!OkrÄ™cony futrem, w czapce na uszach, Å›niegiem obsypany, zziÄ™bniÄ™ty, zmÄ™czony stanÄ…Å‚przed nim w istocie ulubieniec Augusta II, blady nieco i pomieszany.W dziedziÅ„cu widaćbyÅ‚o powóz, którego konie okrywaÅ‚a buchajÄ…ca z nich para; pocztylioni zmÄ™czeni pozsiadali znich i stali jak rozbici, ledwie siÄ™ trzymajÄ…c na nogach.Na zapytanie Brühl nie odpowiedziaÅ‚ nic, oczyma wskazywaÅ‚ tylko, że co najrychlej chcewnijść i spoczÄ…c.Przybycie to tak coÅ› tajemniczego.miaÅ‚o w sobie, tak dziwnego, iżSuÅ‚kowski, mocno poruszony, co prÄ™dzej ku sali dolnej poÅ›pieszyÅ‚.SÅ‚użba dworska,zobaczywszy Brühla, cisnęła siÄ™ do niego, odprawiaÅ‚ jÄ… skinieniem rÄ™ki; on tylko sam iSuÅ‚kowski weszli do gabinetu.Brühl szybko poczÄ…Å‚ z siebie zrzucać ubranie.Hrabia staÅ‚,czekajÄ…c choć sÅ‚owa. Brühl, na miÅ‚ość boskÄ….z czym przybyÅ‚eÅ›?Jakby nie sÅ‚yszaÅ‚ pytania, wszedÅ‚ roztargniony Brühl do gabinetu i na pierwsze krzesÅ‚o siÄ™rzuciÅ‚, rÄ™kÄ™ sparÅ‚ na stole, twarz byÅ‚a uÅ‚ożona, aby wyrazić smutek i przerażenie.Przed nimstaÅ‚ ulubieniec królewicza z widocznym niepokojem i trochÄ… niecierpliwoÅ›ci.Duma nie dozwalaÅ‚a mu nalegać.CzekaÅ‚, podparÅ‚szy siÄ™, obok.Brühl wstaÅ‚ i westchnÄ…Å‚, obejrzaÅ‚ siÄ™ wkoÅ‚o jakby z rozpaczÄ…, zaÅ‚amaÅ‚ rÄ™ce i zawoÅ‚aÅ‚: Król a pan mój najmiÅ‚osierniejszy nie żyje!41 Po twarzy SuÅ‚kowskiego jak bÅ‚yskawica przeleciaÅ‚o wrażenie do okreÅ›lenia trudne, trwogai radość zarazem; ruszyÅ‚ siÄ™, jak gdyby chciaÅ‚ już biec, i wstrzymaÅ‚. Nie przybyÅ‚ przede mnÄ… żaden kurier z Warszawy? Nikt. Nie wiecie wiÄ™c nic? Królewicz? Nie domyÅ›la siÄ™ ani przeczuwa  rzekÅ‚ SuÅ‚kowski i powtórnie ruszyÅ‚ siÄ™, jakby iść chciaÅ‚,a po namyÅ›le zawróciÅ‚. Należy natychmiast oznajmić o tym królewiczowi  odezwaÅ‚ siÄ™. Lecz jakże siÄ™ tostaÅ‚o? Król byÅ‚ zdrów.Brühl wzdychaÅ‚ ciężko. Szesnastego przybyliÅ›my do Warszawy  rzekÅ‚ cicho. DrogÄ™ mieliÅ›my niegodziwÄ…,miejscami Å›niegi, to znowu roztopy i bÅ‚oto [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl